To była naprawdę skomplikowana operacja. Nurkowie Marynarki Wojennej RP podczepili minę pod boję, dzięki czemu można było ją odholować w głąb Zatoki Gdańskiej. Tam przygotowano ją do detonacji. Wybuch nastąpił dokładnie o godz. 12.03 - wcześniej niż planowano, bo już podczas próbnego wypalania ładunku. Wszystko odbyło się bezpiecznie, dzięki zachowaniu procedur, jakie stosują saperzy. Eksplozja nastąpiła około 5 km od brzegu.
- Czekałem mniej więcej od godziny 10.30 na Klifie Redłowskim - mówi Piotr Lewandowski (firma Tosem), autor filmu, na którym utrwalone zostały przygotowania do wybuchu i sama eksplozja. - Podobało mi się, że Marynarka Wojenna zadbała o bezpieczeństwo ssaków, które mogły przebywać w tym akwenie. Okręty pływały, kręciły “ósemki”, by wypłoszyć foki i morświny, które mogły tam przebywać. Ryb pewnie nie dało się wypłoszyć, trochę ich pewnie wypłynęło na powierzchnię, wskutek tego wybuchu.
ZOBACZ FILM PIOTRA LEWANDOWSKIEGO
Jak podał Urząd Morski w Gdyni, mina miała ok. 180 cm długości i 66 cm szerokości, ważyła 987 kg. Według specjalistów z Marynarki Wojennej, posiadała wciąż groźny materiał wybuchowy o sile około 1000 TNT (ekwiwalent trotylowy). Był to “ładunek o ogromnej sile rażenia”. Operację jego neutralizacji przeprowadziła Grupa Nurków Minerów 8. Flotylli Obrony Wybrzeża w Świnoujściu.
W Trójmieście i w Rewie obowiązywały m.in. ograniczenia w żegludze i bezwzględny zakaz kąpieli. W Gdańsku były zamknięte plaże od Sopotu po Westerplatte. Teren zabezpieczały patrole Policji, Straży Miejskiej oraz patrole ratowników wodnych na quadach i w łodziach. Przy każdym wejściu umieszczono informacje o zakazie wejścia na plaże.