Jeszcze przed meczem trener gdańszczan Tomasz Kaczmarek ostrzegał przed nadmiernym optymizmem: “Dla mnie Pogoń Szczecin jest chwilowo na bardzo wysokim sportowym poziomie. Uważam, że są na najwyższym poziomie w ciągu ostatnich kilku lat. Wyglądają jak przyszły mistrz Polski. Są na poziomie sportowym, na który my chcemy wejść. My jesteśmy dopiero na początku drogi”.
Wszystko to potwierdziło się na boisku w Szczecinie. Trener Pogoni Kosta Runjaić musiał drobiazgowo przeanalizować mecze Lechii i postanowił wykorzystać słaby punkt, jakim coraz wyraźniej jest 19-letni prawy obrońca gdańszczan, Mateusz Żukowski. To jego skrzydłem raz po raz szły szybkie akcje ofensywne gospodarzy. Pogoń zdobyła dzięki temu cztery z pięciu bramek.
- 1:0 dla Pogoni w 8. minucie. Zaczęło się od straty gola, w której akurat Żukowski nie miał udziału. O wszystkim zadecydował głupi błąd gdańskiego bramkarza, Dusana Kuciaka, który zamiast kopnąć piłkę daleko przed siebie, próbował w polu karnym “okiwać” napastnika Pogoni. W efekcie doszło do nierównego pojedynku biegowego. Kuciak sfaulował przeciwnika, co zakończyło się rzutem karnym dla gospodarzy. Chwilę później pewny płaski strzał z “jedenastki” dał Pogoni prowadzenie.
Przewaga gospodarzy nie była wtedy jeszcze wyraźna. Nic nie zapowiadało klęski - tym bardziej, że Lechia zdołała wyrównać stan meczu.
- 1:1 - remis w 27. minucie. Tomasz Makowski fantastycznie zagrał górną piłkę z głębi boiska w kierunku pola karnego Pogoni. Sprinterski bieg Łukasza Zwolińskiego i napastnik Lechii znalazł się w sytuacji sam na sam z bramkarzem Pogoni. Mocny płaski strzał z woleja w prawą część bramki i piłka zatrzepotała w siatce gospodarzy.
Z przebiegu meczu można wnioskować, że trener Pogoni Kosta Runjaić od początku miał plan, by w trakcie drugiej połowy wpuścić na boisko szybkiego i doświadczonego skrzydłowego Kamila Grosickiego. Stałoby się to być może około 60 minuty meczu. Grosicki miał grać przeciwko młodemu i niedoświadczonemu Mateuszowi Żukowskiemu, który tydzień temu, w meczu ze Stalą Mielec pokazał, że jest słabym ogniwem w Lechii.
Wypadki na boisku w Szczecinie potoczyły się szybciej niż chyba było to w planach i do tego bardzo szczęśliwie dla Pogoni. Paradoksalnie zaczęło się od kontuzji zawodnika gospodarzy Rafała Kurzawy, który od początku meczu grał przeciwko Mateuszowi Żukowskiemu, ale w 22. minucie musiał zejść z boiska wskutek kontuzji. Jego miejsce zajął właśnie Grosicki. I zaczęło się. Rajdy Grosickiego lewą stroną boiska przesądziły o wyniku spotkania.
- 2:1 dla Pogoni w 36 minucie. Żukowski na chwilę zgubił krycie Grosickiego, ten mocno i płasko zagrał piłkę tuż przed bramkę Lechii. Prosto na nogę wbiegającego Luki Zahovicia. Mocny strzał z bliska załatwił sprawę. Pogoń zeszła na przerwę z prowadzeniem.
- 3:1 dla Pogoni w 51. minucie. Znowu akcja Grosickiego i dośrodkowanie górą w pole karne Lechii. Żukowski nie zdążył go zablokować. Piłka przeleciała nad dwoma gdańskimi stoperami, a za ich plecami był już rozpędzony Luka Zahović, który strzelił głową. Bardzo efektowna bramka.
- 4:1 dla Pogoni w 54. minucie. Oczywiście znowu Grosicki i znowu zupełnie nie radzący sobie z nim Mateusz Żukowski. Piłka została zagrana w lewy narożnik pola karnego do Sebastiana Kowalczyka. Ten miał odrobinę wolnego miejsca, zamiast podawać - strzelił bezpośrednio na bramkę. Piłka przeleciała nad Kuciakiem i wpadła pod poprzeczką do siatki gdańszczan. Znowu bardzo efektowny gol.
- 5:1 dla Pogoni w 69. minucie. Jeszcze raz Grosicki. Oczywiście ograł Żukowskiego i prawą nogą, z “fałsza” dośrodkował mocną płaską piłkę w pole karne. Dopadł do niej Michał Kucharczyk, który od razu płasko strzelił. To był piłkarski nokaut. Kucharczyk na boisko wszedł 21 sekund wcześniej i strzelając gola po raz pierwszy dotknął piłkę w tym meczu.
Nie ma wątpliwości - Pogoń Szczecin obecnie, obok Lecha Poznań, gra najlepszą piłkę w Polsce. Lechia próbowała walczyć z gospodarzami jak równy z równym, ale przelicytowała. Zapewne złym pomysłem było wystawienie w pierwszym składzie Mateusza Żukowskiego - po błędach, jakie pokazał tydzień wcześniej w meczu ze Stalą Mielec, łatwo było przewidzieć, że Pogoń będzie atakowała właśnie lewą stroną boiska. Trener Tomasz Kaczmarek sądził najwyraźniej, że zagrożenie da się zminimalizować, jeśli Żukowskiego będą lepiej niż w Mielcu asekurować inni zawodnicy Lechii. Ten plan przeciwko koncertowo grającej Pogoni nie mógł się powieść.
Sobotni mecz zakończył długą serię 10 ligowych meczów Lechii bez porażki.
Być może zimny prysznic w Szczecinie wyjdzie jeszcze gdańszczanom na zdrowie. Trzeba od nowa przemyśleć miejsce Mateusza Żukowskiego w drużynie. Trudno też powiedzieć, że oczekiwania spełnia w ostatnich tygodniach bramkarz Dusan Kuciak, który w dwóch ostatnich meczach wpuścił osiem bramek, i nie przy wszystkich był bez winy.
POGOŃ SZCZECIN - LECHIA GDAŃSK 5:1 (2:1)
- sobota, 27 listopada 2021, godz. 17.30
- bramki: Damian Dąbrowski 8 (k), Luka Zahovič 36, 51, Sebastian Kowalczyk 54, Michał Kucharczyk 69 - Łukasz Zwoliński 27
POGOŃ: 1. Dante Stipica - 2. Jakub Bartkowski, 13. Kóstas Triantafyllópoulos (69, 33. Mariusz Malec), 23. Benedikt Zech, 97. Luís Mata - 21. Jean Carlos Silva (69, 18. Michał Kucharczyk), 8. Damian Dąbrowski, 27. Sebastian Kowalczyk, 64. Kacper Kozłowski (77, 54. Maciej Żurawski), 7. Rafał Kurzawa (22, 11. Kamil Grosicki) - 10. Luka Zahovič (77, 9. Piotr Parzyszek).
LECHIA: 12. Dušan Kuciak - 17. Mateusz Żukowski (74, 5. Bartosz Kopacz), 25. Michał Nalepa, 23. Mario Maloča, 2. Rafał Pietrzak (69, 10. Bassekou Diabaté) - 33. Marco Terrazzino, 36. Tomasz Makowski, 8. Egzon Kryeziu (58, 6. Jarosław Kubicki), 28. Flávio Paixão (46, 99. İlkay Durmuş), 20. Conrado - 9. Łukasz Zwoliński (73, 79. Kacper Sezonienko). żółte kartki: Jean Carlos Silva, Grosicki, Kowalczyk, Malec.