• Start
  • Wiadomości
  • Jeden z ostatnich powstańców warszawskich Adam Borowski ps. „Nikita” obchodził 96 urodziny

Jeden z ostatnich powstańców warszawskich Adam Borowski ps. „Nikita” obchodził 96 urodziny

- W zasadzie chciałbym tylko dożyć setki, inne życzenia nie przychodzą mi do głowy. To się może udać, moja mama żyła 104 lata - mówi gdańszczanin i powstaniec warszawski Adam Wiktor Borowski, który 6 marca obchodził 96. urodziny.
09.03.2022
Więcej artykułów poświęconych Gdańskowi znajdziesz na stronie głównej gdansk.pl
Adam Wiktor Borowski urodził się 6 marca 1926 roku. Walczył w Powstaniu Warszawskim. Przed końcem lat 50. przybył na Wybrzeże - gdańszczaninem jest od ponad siedemdziesięciu lat
Adam Wiktor Borowski urodził się 6 marca 1926 roku. Walczył w Powstaniu Warszawskim. Przed końcem lat 50. ubiegłego stulecia przybył na Wybrzeże - gdańszczaninem jest od ponad siedemdziesięciu lat
fot. Jerzy Pinkas / www.gdansk.pl

 

Aktorka, uczestniczka Powstania Warszawskiego, gdańszczanka z wyboru. Hanna Reszczyńska-Essigman obchodziła 94. urodziny

 

Adam Wiktor Borowski urodził się 6 marca 1926 roku w Warszawie. Ale za swoje ojczyste miasto uważa Chełmno, do którego dziś tęskni, i o którym mówi, że jest „najpiękniej położonym w Polsce, a nawet jednym z najpiękniej położonych na świecie”.

Tam właśnie przeprowadził się bowiem niedługo po urodzeniu z rodzicami, Stanisławem i Wandą - ojciec został oddelegowany do tamtejszego garnizonu. W miasteczku działał 66. Kaszubski Pułk Piechoty im. Marszałka Józefa Piłsudskiego, gdzie ojciec był oficerem zawodowym, i 8. Pułk Strzelców Konnych. W biografii pana Adama jako miejsce do życia pojawia się też Kościerzyna - tam rodzina przeniosła się na trochę, gdy ojciec został powołany na zorganizowanie Batalionu Obrony Narodowej „Kościerzyna” - pododdziału piechoty Wojska Polskiego II Rzeczypospolitej. Kapitan Stanisław Borowski dowodził nim we wrześniu 1939 roku. Na godziny przed wybuchem wojny wysłał syna i żonę do Warszawy, gdzie miało być bezpieczniej.

 

Solenizantowi w imieniu prezydent Gdańska Aleksandry Dulkiewicz życzenia złożyła delegacja z Urzędu Miejskiego w Gdańsku, której towarzyszył Andrzej Kowalczys - radny Miasta Gdańska i działacz społeczny (na zdjęciu)
Solenizantowi w imieniu prezydent Gdańska Aleksandry Dulkiewicz oraz samorządu województwa życzenia złożyła delegacja. Nz.  Tamara Von Wiecka-Olszewska i Andrzej Kowalczys
fot. Jerzy Pinkas / www.gdansk.pl


W Warszawie zamieszkał przy Krakowskim Przedmieściu 17, w budynku czynszowym, gdzie mieści się dzisiaj Ministerstwo Kultury, Dziedzictwa Narodowego i Sportu. Do konspiracji wstąpił w 1941 roku, zwerbował go kolega. Miał 15 lat. Pod pseudonimem „Nikita” działał w Polsce Niepodległej: w Kompanii Osłonowej Wojskowych Zakładów Wydawniczych w Komendzie Głównej Armii Krajowej. Stopień: kapral podchorąży.

Jego powstańcze losy były niełatwe. Trzeciego dnia Powstania Warszawskiego, 3 sierpnia 1944 roku, na ulicy Zgoda został raniony, na szczęście nie na tyle poważnie, by nie przeżyć. Po Powstaniu, jak wielu, trafił do niemieckiej niewoli - był jeńcem w obozie Stalagu X B, w pobliżu miasteczka Sandbostel w północno-zachodnich Niemczech. Decyzji o wzięciu udziału w wystąpieniu przeciwko okupującym Warszawę wojskom niemieckim nie żałuje, dziś podjąłby taką samą.

Po wyjściu z obozu wstąpił do dywizji generała Stanisława Maczka. Gdy świat się już trochę uspokoił, zdecydował się wrócić do Polski. Przyjechał w 1947 roku - najpierw do Torunia, gdzie przebywała wówczas jego mama, wraz ze swoją przyjaciółką i jego rodzicami chrzestnymi. Dalsza rodzina miała mieszkanie na Wybrzeżu - zaprosili go więc z mamą i ugościli, by mogli rozpocząć nowe życie. Dzięki tym zdarzeniom trafił do Gdańska, gdzie do dziś mieszka - na Przymorzu Małym.

- Po przenosinach na Wybrzeże wynajęliśmy na początek z mamą pokój. Ojciec wtedy jeszcze przebywał za granicą. Mama zaczęła pracować, później ja także, a potem poszedłem na studia - wspomina. - Urozmaicone tu miałem życie, z przygodami, ale może nie będę już do nich wracał.

Był ambitny i zdolny, więc uczył się pilnie i udało mu się zostać podwójnym absolwentem - skończył Wyższą Szkołę Handlu Morskiego w Sopocie, i studia prawnicze.

- W Sopocie miałem problem z uzyskaniem dyplomu, były z tym różne kłopoty, ale w 1956 roku - jak nastąpiła odwilż - się udało. Dzięki temu, że ukończyłem też prawo, dostałem się do stoczni, gdzie pracowałem jako radca prawny. Reprezentowałem zakład przy sprzedaży statków, uczestniczyłem w procesach przemysłowych z dostawcami, rozmaite konflikty się rodziły, także pracownicze, ale one były nieduże. Byłem może jeden bezpartyjny. Ale o należących do partii kolegach złego słowa nie powiem. To byli bardzo porządni ludzie - mówi.

 

„Żeby Polska była wolna”. 98. urodziny Henryka Bajduszewskiego - weterana II WŚ, gdańszczanina

 

Jest jedynakiem. Ma jeszcze dalszą rodzinę, także na Wybrzeżu. Niestety spośród jego przyjaciół niewielu zostało na tym świecie, więc jest z niego trochę ostatni Mohikanin. - Znajomych już praktycznie nie mam, został mi jeszcze jeden kolega z Powstania, ale mieszka w Warszawie. Poza tym wszyscy znajomi moi i mojej żony zmarli. No a my jakoś tak żyjemy - uśmiecha się.

Pytany o to, czego mu życzyć z okazji urodzin mówi tylko skromnie: - Chcę przeżyć do stu do lat. Moja mama umarła mając 104 lata. Myślę więc, że to jest możliwe.

Po namyśle dokłada też prośbę o pokój u naszych sąsiadów.

- Sytuacja w Ukrainie to sytuacja tragiczna. Ta napaść jest bezprzykładna. Putin to półwariat - ocenia. - Polska się ładnie zachowała przyjmując uchodźców. Jestem za powstaniem wolnej Ukrainy. To też jest w interesie Polski.

Solenizanta w środę, 8 marca, odwiedziła delegacja z Urzędu Miejskiego w Gdańsku, która w imieniu prezydent Gdańska Aleksandra Dulkiewicz złożyła mu życzenia i wręczyła urodzinowe prezenty oraz list gratulacyjny. Obecny był także Andrzej Kowalczys, radny Koalicji Obywatelskiej i działacz społeczny i pełnomocnik marszałka województwa pomorskiego ds. kombatantów.

TV

Warzywa od rolników przy pętli Łostowice - Świętokrzyska