Gdański protest rozpoczął się o godzinie 16.00 na Targu Drzewnym pod biurami posłów Prawa i Sprawiedliwości.
– Błagam, zróbcie coś z tym. Nie chcę, żeby to się powtórzyło, żeby dotknęło mnie i moją rodzinę Zrozumcie wreszcie, że tu chodzi o nasze życia. Dlatego zróbcie coś – apelowały do prawicowych polityków uczestniczki gdańskiego Marszu dla Izy.
Następnie protestujący udali się przez Hucisko pod siedzibę Prokuratury Okręgowej przy ul. Wały Jagielońskie, skąd wrócili pod biura PiS na Targu Drzewnym. Tu zapalono znicze dla Izabeli z Pszczyny i odczytano "listę hańby" posłów PiS.
Izabela, mieszkanka Pszczyny była w 22 tygodniu ciąży, gdy trafiła do szpitala. Jak przekazała pełnomocniczka rodziny kobiety, przy przyjęciu do lecznicy stwierdzono "bezwodzie i potwierdzono zdiagnozowane wcześniej wady wrodzone płodu". W toku hospitalizacji płód obumarł. Prawie dobę przed śmiercią pani Izabela pisała do swojej mamy, że boi się o swoje życie. Po niespełna 24 godzinach w szpitalu zmarła. Przyczyną jej śmierci był wstrząs septyczny. Zostawiła męża i córkę. Rodzina zmarłej powiadomiła organy ścigania o możliwości popełnienia przestępstwa tzw. błędu medycznego. Sprawę bada Prokuratura Regionalna w Katowicach.
To tragiczne zdarzenie zbulwersowało opinię publiczną i jednocześnie zbiegło się w czasie z rocznicą orzeczenia Trybunału Konstytucyjnego pod przewodnictwem Julii Przyłębskiej, który w 2020 roku uznał za niezgodną z ustawą zasadniczą aborcję z powodu stwierdzonych nieodwracalnych i śmiertelnych wad płodu. W praktyce oznaczało to zakaz aborcji w Polsce i odejście od osiągniętego wiele lat temu tzw. kompromisu aborcyjnego. Rok temu w reakcji na tę decyzję w całym kraju trwały wielodniowe protesty kobiet przeciwko zaostrzeniu prawa aborcyjnego.
- Tutaj, pod prokuraturą, nieprzypadkowo robimy sobie przystanek. To od prokuratorów teraz zależy, by osoby, które winny odpowiadać za śmierci kobiet, zostały pociągnięte do odpowiedzialności. Mamy nadziej, że jednak to będą przede wszystkim ci fundamentaliści, którzy nam to piekło zgotowali. Apelujemy do prokuratorów o odwagę – mówiła Lidia Makowska, szefowa Trójmiejskiej Akcji Kobiet.
Pod prokuraturą wybrzmiały także apele do lekarzy i pielęgniarek. – Bracia lekarze, siostry lekarki, to nie jest prawda, że nic od was nie zależy. Nie bądźcie jak ci z jedenastego przykazania profesora Turskiego: nie bądźcie obojętni! Żyjemy w takich czasach, że Hunowie nas najechali – apelowała jedna z uczestniczek protestu.
Teraz w sobotę 6 listopada pod hasłem „Ani jednej więcej. Marsz dla Izy” odbyły się protesty i marsze w Warszawie pod Trybunałem Konstytucyjnym i na Placu Zamkowym, a także w kilkudziesięciu innych polskich miastach m.in. w Pszczynie, Łodzi, Szczecinie, Wrocławiu, Poznaniu, Ostrowcu Świętokrzyskim. Protestowały też mieszkanki i mieszkańcy Gdańska. W wielu miejscowościach demonstracje zapowiedziano na niedzielę i poniedziałek.
Podczas gdańskiego protestu odczytano krótkie fragmenty opowieści kobiet, które przeszły przez piekło zagrożonej ciąży, poronienia, odmowy aborcji czy badań prenatalnych w szpitalu w Polsce. Poinformowano też o nowym projekcie edukacyjnym: „O tym się nie mówi”. Po zakończeniu marszu jego uczestniczki i uczestnicy zapalili też zielone światło w ramach ogólnopolskiej akcji „Matki na granicę”. To gest solidarności z uchodźcami na granicy polsko-białoruskiej.
W proteście uczestniczyło ok. 3 tysięcy osób.