• Start
  • Wiadomości
  • Wiąz się znowu zazielenił. Cenny pomnik przyrody uratowany

Wiąz się znowu zazielenił. Cenny pomnik przyrody uratowany

Specjalistom z Referatu Przyrody i Rolnictwa Urzędu Miejskiego udało się uratować cenny pomnik przyrody. To stuletni wiąz szypułkowy przy ul. Pana Tadeusza na Wzgórzu Mickiewicza. Drzewo zostało zaatakowane przez mszyce, które zdążyły już zniszczyć większość liści. Eksperymentalne opryski nie tylko wyeliminowały szkodniki, ale sprawiły, że wiąz wypuścił zupełnie nowe liście – nie na wiosnę, lecz w środku lata. Podobne akcje na pomnikach przyrody przeprowadzane są regularnie.
04.09.2025
Więcej artykułów poświęconych Gdańskowi znajdziesz na stronie głównej gdansk.pl
Drzewo przy małej uliczce na osiedlu domków. Przy drzewie dźwig.
100-letni wiąz szypułkowy przy ul. Pana Tadeusza wymagał pilnej interwencji
Materiały UMG

Spektakularny sukces

Wydział Ekologii i Energetyki Urzędu Miejskiego w Gdańsku zajmuje się m.in. procedowaniem ustanawiania pomników przyrody. To zazwyczaj mieszkańcy zgłaszają cenne drzewa na kandydatów na pomniki przyrody. Gdy drzewo nim zostaje, jest już na stałe pod opieką urzędników.

Standardowo co dwa lata wykonywane są przeglądy zdrowotno-techniczne, podczas których sprawdzane są potrzeby drzewa i zmiany jego stanu zdrowotnego. Jednak w okresach między tymi badaniami pojawiają się czasem sytuacje awaryjne. Z taką sytuacją urzędnicy mieli do czynienia w lipcu tego roku, kiedy odebrali telefon od radnej z Rady Dzielnicy Wzgórze Mickiewicza, która rozmawiała wcześniej z zaniepokojonym mieszkańcem ul. Pana Tadeusza. Ten zauważył, że z okazałym wiązem na jego ulicy dzieje się coś niedobrego.

- Wysłaliśmy na miejsce dendrologa, który miał określić co dzieje się z drzewem. Okazało się, że jest ono bardzo silnie porażone mszycą, która praktycznie zniszczyła jego wszystkie liście. Na drzewie rósł też bluszcz, który został całkowicie zniszczony - opowiada Michał Lamczyk, główny specjalista w Referacie Przyrody i Rolnictwa, z wykształcenia biolog-botanik.

Dendrolog zaproponował próbę wykonania oprysków na mszyce. Wykonano dwa podejścia.

- Okazało się, że był to strzał w dziesiątkę. Już w pierwszym oprysku udało się wyeliminować ponad 90 procent mszycy. Drugi oprysk służył temu, żeby mszyca nie mogła się odrodzić. To dosyć spektakularny sukces, bo drzewo zdecydowało, że jeszcze w tym roku uda mu się wypuścić całkowicie nowe liście. Nawet się tego nie spodziewaliśmy, liczyliśmy na to, że w tym roku uda nam się zlikwidować mszyce, a drzewo przezimuje i odbije w przyszłym roku. Tym czasem drzewo jest już teraz całe zielone! - cieszy się urzędnik, który odpowiada za nadzór nad pomnikami przyrody i inne formy ochrony, jak użytki ekologiczne i zespoły przyrodniczo-krajobrazowe, a także zajmuje się inwazyjnymi gatunkami obcymi.

Liście drzew zaatakowane i zniszczone przez mszyce.
Mszyce zdążyły zniszczyć większość liści
Materiały UMG

Skarb mieszkańców

Opryski zostały przeprowadzone w sierpniu, wkrótce po odebraniu zgłoszenia od mieszkańca.

- Ten pan jest bardzo przywiązany do tego drzewa, jego rodzina od pokoleń mieszka w jego cieniu. Drzewo wprawdzie rośnie na działce gminnej, ale zaraz obok jest prywatna posesja i większość korony drzewa jest nad prywatną działką. Mieszkańcy są przyzwyczajeni, że drzewo daje im cień, pod nim odbywają się spotkania rodzinne – opowiada Michał Lamczyk.

Uratowany wiąz szypułkowy ma około 100 lat i jest pomnikiem przyrody od 2007 roku. Obwód drzewa na wysokości 130 cm to 326 cm, a rozpiętość korony wynosi 13 metrów. 

- Nie był to typowy zabieg, ponieważ rzadko przeprowadza się opryski mszyc na takich drzewach. Głównie tak się robi przy drzewach owocowych. Ale w tym wypadku dendrolog zaproponował, że spróbuje to zrobić własnym sprzętem, jeśli wyrazimy zgodę i sfinansujemy działanie - dodaje pracownik Referatu Przyrody i Rolnictwa.

Drzewo samo się obroni. Rozmowa z dendrologiem GZDiZ

Masowe występowanie mszyc stanowi istotne zagrożenie dla kondycji fitosanitarnej drzewa. Żerowanie szkodników poprzez wysysanie soków roślinnych prowadzi do zahamowania wzrostu i redukcji przyrostów rocznych; deformacji i nekroz liści, co w konsekwencji obniża efektywność procesów fotosyntezy; wydzielania spadzi (rosy miodowej), która sprzyja rozwojowi grzybów sadzakowych. Czarny nalot utworzony przez te grzyby dodatkowo ogranicza asymilację światła słonecznego, osłabiając drzewo, w skrajnych przypadkach – zamierania pędów i ogólnego osłabienia witalności drzewa, co czyni je bardziej podatnym na wtórne infekcje patogenami lub ataki innych szkodników.

- Teraz mieszkańcy i Rada Dzielnicy są bardzo zadowoleni. Właściciel posesji zobowiązał się nawet wspomóc te drzewo i regularnie je podlewać, bo warunki teraz są takie, że wody mamy albo za dużo, albo za mało – mówi urzędnik.

Regularna pielęgnacja

Podobne akcje pielęgnacyjne na pomnikach przyrody przeprowadzane są regularnie. Kolejna akcja czeka urzędników we wrześniu lub październiku. Przy domu zdrojowym w Brzeźnie rosną dwie ogromne, wielopniowe, rozwidlone jak poroże topole. Te drzewa do bezpiecznego życia potrzebują wiązań z elastycznych taśm, dzięki którym wszystkie pnie drzew trzymają się nawzajem. Drzewa są wtedy odporne na wiatr, a w Brzeźnie od morza wieje potężnie. Tegoroczna ekspertyza topoli wykazała, że dotychczasowe wiązania wymagają już wymiany.

- Gdy pnie drzew są powiązane, drzewa kołyszą się jak statek na wodzie, ale dzięki taśmom jeden pień ciągnie drugi i one zachowują równowagę. Te topole rosną bezpośrednio przy deptaku, parkingu i Domu Zdrojowym, więc takie drzewa są zawsze pod obserwacją, bo priorytetem jest bezpieczeństwo mieszkańców – wyjaśnia Michał Lamczyk.

Przed planowanym powiązaniem pni taśmami specjalista przelicza wagę i siłę pni, mierzy obwody i wysokości oraz projektuje rozmieszczenie taśm.

Topole w Brzeźnie w ubiegłym roku zostały poddane także przycinaniu koron, aby zmniejszyć ich ciężar i ryzyko wyłamania i przewrócenia na deptak.

- Ktoś może powiedzieć, że niszczymy drzewo, bo obcinamy część korony. Ale jest odwrotnie. Pomagamy, bo nie tylko redukujemy niebezpieczeństwo, że drzewo się przewróci albo złamie pień, ale też drzewa po przycięciu wykształcają nową, wtórną koronę niżej. Dzięki temu jest im zdecydowanie łatwiej żyć, gdyż jest krótsza droga dla wody i składników odżywczych. To sprawdzona metoda, którą od około 2018 roku sukcesywnie wprowadzamy przy różnych drzewach – dodaje botanik.

Mężczyzna na podnośniku opryskuje drzewo.
Opryski przeciw mszycom uratowały drzewo
Materiały UMG

Gdańsk pomnikami przyrody stoi

Jak mówi Michał Lamczyk, Gdańsk jest w zdecydowanej czołówce polskich miast pod względem liczby pomników przyrody. Raptem w 2, może 3 miastach jest ich więcej.

- Mieszkańcy są bardzo zainteresowani tematem i zgłaszają nam kolejne drzewa. To nas bardzo cieszy. Mamy z tym dużo pracy, ale potem satysfakcję, a mieszkańcy są zadowoleni, że cenne drzewa są zaopiekowane – opowiada urzędnik. - Na ostatniej sesji Rady Miasta Gdańska kolejne dwa drzewa zostały uznane za pomniki przyrody - jesion na Wyspie Sobieszewskiej przy Szkole Podstawowej nr 28 i słynny tzw. "kasztanowiec z ławeczką" przy ul. Za Murami, oznaczony nawet na mapach Google. Gdy uchwała się uprawomocni, drzewa dostaną swoje tabliczki. Do końca roku postaramy się przygotować 2 albo 3 kolejne drzewa.

Obecnie, na koniec sierpnia, liczba pomników przyrody w mieście wynosi 195, w tym 144 drzewa pojedyncze, 2 aleje, 30 grup drzew, 11 głazów polodowcowych i 1 pomnik powierzchniowy.

Spacer przyrodniczy po Wyspie Sobieszewskiej. Jak ochronić cenne tereny?

Weryfikacja

Kiedy urzędnicy otrzymują zgłoszenie kolejnego drzewa jako kandydata na pomnik przyrody, sprawdzają na jakiej działce rośnie drzewo, kto jest jej właścicielem - trudniej jest zazwyczaj pomnik przyrody ustanowić u właściciela prywatnego. Następnie zespół Referatu Przyrody i Rolnictwa weryfikuje propozycje na miejscu.

- Ostatnio dużą akcję przeprowadziliśmy w 3-osobowym zespole na przełomie czerwca i lipca. Sprawdziliśmy wszystkich kandydatów na pomniki przyrody w dzielnicy Aniołki, gdzie zostały zgłoszone 2 aleje po 35 i 40 drzew oraz na terenie Parku Akademickiego i ul. Dębinki. Część drzew kwalifikujemy, część odrzucamy, o czym informujemy osoby zgłaszające. Pierwszym wskaźnikiem do weryfikacji jest minimalny obwód drzewa, w zależności od gatunku wynosi od 200 do 400 cm. O odrzuceniu zgłoszenia zazwyczaj decyduje zły stan techniczno-zdrowotny. Jeśli wstępnie kwalifikujemy drzewo, to zlecamy ekspertyzę dendrologowi, który robi badania dogłębne. Chcemy mieć pewność, że drzewo jest bezpieczne lub wiedzieć, co możemy dla poprawy bezpieczeństwa zrobić - wyjaśnia Lamczyk.

Pozostałymi wskaźnikami oprócz wymaganego obwodu pnia są wartości kulturowa, krajobrazowa, historyczna czy lokalna dla miejscowych mieszkańców. Gdy drzewo już zostanie pomnikiem przyrody, objęte jest nie tylko obowiązkiem pielęgnacji, ale i katalogiem zakazów wynikającym z ustawy o ochronie przyrody. 

- Kiedy pomnik przyrody rośnie na działce lub obok działki, na której ma być prowadzona inwestycja, to inwestor jest zobowiązany uzgodnić z nami wszystkie prace przy drzewie i zastosować technologie, które nie wpływają niekorzystnie na drzewo, jak np. podwieszane chodniki, które nie niszczą korzeni – mówi urzędnik.

Na ostatniej sesji Rady Miasta oprócz ustanowienia 2 nowych pomników przyrody, podjęto też uchwały, które zezwalały na prowadzenie inwestycji przy pomnikach przyrody. Do uchwały dołączona jest ekspertyza dendrologa, która mówi, co konkretnie trzeba zrobić, co można i czego nie można. Później urzędnicy rozliczają inwestora z wykonania zaleceń.

 

TV

Gambit Michała