• Start
  • Wiadomości
  • Agnieszka Michajłow pyta krytyka kulinarnego: co to znaczy dobrze zjeść

Tuż przed świętami Agnieszka Michajłow pyta kulinarnego krytyka: Co to znaczy dobrze zjeść?

To jest rozmowa o dobrym jedzeniu, o walorach kuchni regionalnej i zdrowej. - Dobre, to znaczy jakie? - pyta dziennikarka, a Artur Michna, krytyk kulinarny, publicysta, podróżnik i komentator prestiżowych wydarzeń kulinarnych, odpowiada: - Autentyczne.
22.12.2022
Więcej artykułów poświęconych Gdańskowi znajdziesz na stronie głównej gdansk.pl
mężczyzna ubrany w marynarkę, siedzi za stołem, gestykuluje i mówi
Artur Michna jest m.in. twórcą strony krytykkulinarny.pl, publikuje teksty na tematy kulinarne już od 25 lat
fot. gdansk.pl

Smacznie, historycznie i malarsko - niezwykła książka kucharska “Smaki Gdańska”

Agnieszka Michajłow: - Różnimy się między sobą bardzo, ale są takie rzeczy, które są dla nas wspólne i bardzo je lubimy - lubimy jeść. Szczególnie przed Świętami ciągle o tym rozmawiamy, myślimy, i w Święta na pewno będziemy jeść. W końcu się dowiem, co to znaczy dobrze zjeść.

Artur Michna: - W powszechnym mniemaniu, dobrze - to znaczy dużo i tanio. Ale tak szczerze, pomiędzy nami sam smakoszami, dobrze zjeść to zjeść autentycznie, sensownie i z pożytkiem dla otoczenia.

Czym jest jedzenie autentycznie i skąd je wziąć

Artur Michna wyjaśnia, że w czasach zglobalizowanych sieci handlowych i wielkich korporacji, nie znamy pochodzenia kupowanego jedzenia. Nie wiemy skąd się wzięło, nie wiemy skąd pochodzi. Jedzenie jest anonimowe: - Czasami widzimy naklejkę, ale czasami nawet tego nie. Gdy mamy do czynienia z produktem marki własnej sieci dyskontów, to nawet nie wiemy, jaka korporacja stoi za produktem. Wiemy tylko, że jacyś handlowcy, którzy prowadzą tę sieć. Coraz częściej jednak pojawiają się osoby, które chciałyby nie tylko wiedzieć, ile tłuszczu, a ile węglowodanów jest w danym pożywieniu, ale też znać jego producenta i zjeść coś prawdziwego.

Artur Michna: - Jedzenie pochodzące z dobrego źródła nie jest produkowane na masową skalę, tylko wytwarzane w sposób szanujący tradycję, dobrostan zwierząt i przyrody wokół nas.

Agnieszka Michajłow: - No tak, ale ile to kosztuje i gdzie to zdobyć?

Okazuje się, że nie jest to takie trudne, nawet w dużym mieście. Artur Michna radzi, aby szukać składników do potraw na małych targach w dzielnicach, przez internet, a w mniejszych miejscowościach - bezpośrednio u wytwórców.

O kuchni regionalnej

Artur Michna: - Każdy region ma swoją kuchnię. Chyba że jeszcze nie ukształtował swojej kultury. W Polsce mamy tak na zachodzie: Szczecin, okolice Zielonej Góry, Żuławy. Tam trwają wciąż poszukiwania - co to właściwie jest ta kuchnia lubuska, żuławska, nawet dolnośląska. Minęło już kilka pokoleń od czasów wojny, kiedy następowały zmiany w strukturze ludności. Gdy pokolenia mijają, tworzy się tradycja i można już myśleć również o tradycyjnych potrawach - czym one są. Tam mieszkańcy właśnie szukają swojej tożsamości.

Gość ostrzega przed zagrożeniem ułatwiaczy - kostek rosołowych, saszetek, itp., uważa, że lobby koncentratów spożywczych jest bardzo silne i szczególnie na prowincji ludzie chłoną takie rozwiązania, np. z reklam.

Na pytanie, czy jesteśmy fanami kuchni regionów, Michna odpowiada: - We Francji, we Włoszech - tak. Ale my też mamy kuchnię Kaszubów, Ślązaków czy górali. Ja lubię dobrą kuchnię, czyli autentyczną z regionu, z którego pochodzi. Raz na jakiś czas, dla odmiany, możemy sobie pójść do restauracji etnicznej - hiszpańskiej czy tajskiej, ale nie można żyć ciągłą odmianą. Jedzenie musi być z miejsca, z którego pochodzą składniki, receptura, techniki przygotowania. Zwykłe pierogi czy kapusta kiszona inaczej smakują w każdym domu. Lubię też podróże kulinarne.

O świątecznych potrawach przodków

Agnieszka Michajłow: - Co jadali nasi przodkowie podczas świąt Bożego Narodzenia?

Artur Michna tłumaczy, że historia polskiego stołu wigilijnego, który zawiera potrawy z grzybami, makiem i bezmięsne, sięga zwyczajów wcześniejszych, naszych słowiańskich przodków. W ich tradycji 24 grudnia - w dzień najdłuższej nocy i najkrótszego dnia - świętowano dzień zmarłych. A grzyby i mak zbierane w lesie, były substancjami, które pozwalały wejść w kontakt ze światem duchów.

- Tak silna jest potęga tradycji, że na wigilijnym stole stawiamy potrawy niezwiązane ze świętami bożego narodzenia - mówi Michna. 



TV

Wrzeszcz Górny gotowy na święta