W sobotę, 26 lutego, we wrocławskiej hali Orbita zaplanowano półfinały Pucharu Polski. O godz. 14.45 na boisku pojawiły się zespoły Grupy Azoty ZAKSA Kędzierzyn-Koźle i Trefla Gdańsk. Przed rozpoczęciem spotkania odegrano hymn Polski a kibice na trybunach minutową owacją wsparli walczącą Ukrainę, zaatakowaną zbrojnie dwa dni wcześniej przez Rosję. Z kolei zawodnicy Trefla na znak jedności z Ukrainkami i Ukraińcami na koszulkach meczowych mieli przyszyte niebiesko-żółte wstążki (barwy narodowe Ukrainy).
Spiker zawodów zapowiedział, że minutowe owacje będą przed każdym spotkaniem turnieju finałowego Pucharu Polski we Wrocławiu.
Gdańszczanie spotkanie zaczęli bardzo dobrze, prowadzili od początku, jeden lub dwoma punktami. Prowadzenie po raz pierwszy oddali, gdy na tablicy wyników pojawiło się 13:14. Przy stanie 13:16 trener Michał Winiarski poprosił o przerwę. Wicemistrzowie Polski i triumfatorzy ubiegłorocznej Ligi Mistrzów grali coraz pewniej. Przez szczelny blok nie przebijał się nawet Mariusz Wlazły, którego na chwilę zastąpił Kewin Sasak. 13:19.
Przebijali Mateusz Mika, Bartłomiej Lipiński, Bartłomiej Mordyl a piłka i tak wracała na gdańską stronę.
Winiarski o drugą przerwę poprosił przy 14:21.
– Nie bójmy się atakować – mówił swoim zawodnikom.
W końcu wbił się z lewej strony Lipiński. 15:21, ale set przegrany 17:25.
Trefl miał aż 11 własnych błędów, Grupa Azoty ZAKSA - cztery.
W drugiej partii było podobnie, czyli prowadzenie - jeszcze wyższe - i nieoczekiwana strata.
5:3 po precyzyjnym i silnym serwisie Lipińskiego, którego rywale odebrali, jednak nie dali rady zakończyć skutecznie akcji. 7:4 po asie serwisowym Mordyla. To były zresztą chwile pana Bartłomieja: niedługo później dwukrotnie wbijał piłkę w parkiet po stronie rywali. Było 12:8. Po autowym ataku Aleksandra Śliwki przewaga gdańszczan wzrosła do sześciu punktów. 15:9. I potem stanęło.
17:17, 17:18.
– Na razie nic się jeszcze nie stało – mówił szkoleniowiec Trefla podczas kolejnej przerwy. – Oni też mają swoje problemy.
Ale tych problemów mieli więcej gdańszczanie. Największym był chyba Lukas Kampa i jego nie najlepsze rozegranie. Trener Winiarski nie decydował się jednak na zmianę na tej pozycji, choć rezerwowy rozgrywający Łukasz Kozub pojawił się na boisku - na zagrywce. Zagrał w siatkę i zszedł z boiska.
Były też problemy z atakiem. Jak silnie zbijał Lipiński, to poza boisko, jak próbowali Mordyl, Urbanowicz czy Mika, to byli zatrzymywani na siatce. W końcu po bloku punkt zdobył Lipiński i Wlazły. 20:23. Na więcej nie było stać, set przegrany 21:25.
W trzeciej partii Trefl było 6:3, 7:8. Śliwka zablokowany przez Lipińskiego i Urbanowicza. 9:8. Potem było 13:12. 13:15, 16:16, 18:18 po plasie Lipińskiego. 19:18 po mocnej zagrywce Patryka Łaby i błędzie Davida Smitha. As Wlazłego 21:19. 21:21. 23:23, 24:23. Mika kiwnął 25:23.
Trefl wrócił do gry. Na chwilę, bo w czwartej odsłonie zdecydowanie dominowali kędzierzynianie. 6:11. 10:15, 14:20, 14:25.
Trefl przegrał 1:3. W niedzielnym finale zagra Grupa Azoty ZAKSA z Jastrzębskim Węglem, który w drugim półfinale W drugim półfinale pokonał Asseco Resovię Rzeszów 3:2.
Trener Michał Winiarski mówił po meczu:
- Oczywiście zdobywanie punktów seriami pokazywało siłę ZAKSY, ale także pokazywało naszą niemoc w jednym ustawieniu. Jeżeli dzisiaj udałoby nam się grać bardziej może agresywnie, odpowiedzialnie w jednym ustawieniu, to myślę, że mecz byłby otwarty. Poza tym ustawieniem, w którym sami się zapędziliśmy w kozi róg, to myślę, że było to bardzo dobre spotkanie. Szkoda pierwszego seta, w którym nie wstrzeliliśmy się z zagrywką, mieliśmy zbyt dużo zepsutych zagrywek, natomiast drugi set to już gra perfekcyjna do pewnego momentu, bo prowadziliśmy 17:12 i straciliśmy pięć, czy nawet sześć punktów z rzędu. Tutaj był problem. Potem w trzecim secie dalej wierzyliśmy i dalej walczyliśmy. Podobna sytuacja była niestety w czwartym secie, gdy też w jednym ustawieniu ZAKSA nam odjechała. Trzeba oddać, że wykorzystali nasze słabości w tym meczu i po prostu jak rasowy bokser nas wypunktowali w momencie, gdy my byliśmy odsłonięci. Pozytyw tego spotkania jest taki, że wiemy nad czym musimy pracować, wiemy, że walczymy teraz o najlepszą ósemkę, musimy poprawić swoją grę, ponieważ czeka nas mecz właśnie chociażby z ZAKSĄ, aczkolwiek też ten mecz pokazuje, że niewiele brakuje. Jeżeli uda nam się wyeliminować pewne sytuacje, to jesteśmy w stanie grać jak równy z równym.
Grupa Azoty ZAKSA Kędzierzyn-Koźle - Trefl Gdańsk 3:1 (25:17, 25:21, 23:25, 25:14)
ZAKSA: Kaczmarek 24, Semeniuk 12, Huber 12, Smith 9, Śliwka 7, Janusz 1, Shoji (libero) oraz Kluth 0, Kozłowski 0
Trefl: Lipiński 15, Mika 14, Wlazły 11, Mordyl 7, Urbanowicz 4, Kampa 2, Olenderek (libero) oraz Kozub 0, Sasak 0, Łaba 0