
Ryszard Salamon odszedł po długiej i ciężkiej chorobie. W gdańskim magistracie przepracował blisko 20 lat. Jaki był? Współpracownicy wspominają go wyjątkowo ciepło. Pani Anna Nawra z Wydziału Polityki Gospodarczej UMG w imieniu całego zespołu napisała bardzo osobiste pożegnanie kolegi, które warto przytoczyć w całości:
“Rysiu,
tak trudno jest mówić… Nie zdążyliśmy się z Tobą pożegnać, dlatego chciałabym teraz powiedzieć tych kilka słów w imieniu swoim i koleżeństwa…
Byłeś z nami tyle lat… W lipcu obchodzilibyśmy jubileusz Twoich 20 lat pracy w Urzędzie Miejskim w Gdańsku….
To kawał Twojego życia i życia naszego Miasta. Miasta, które tak kochałeś, żywo interesowałeś się jego historią i z wielkim oddaniem pracowałeś nad jego zmianą.
Zobacz, dwa kluczowe, prowadzone przez Ciebie od tylu lat projekty właśnie teraz dźwigają się w górę: zabudowa Targu Siennego i Rakowego na zawsze zmieni krajobraz serca Gdańska, a Wyspa Spichrzów chaszczem i mgłą dotąd spowita, ku chwale Gdańska i Twej dumie właśnie rozkwita, jak pisaliśmy Tobie kilka lat temu w życzeniach imieninowych. Bardzo tam wszystko rozkopane i prace trwają pełną parą. Gdy w moim ostatnim smsie do Ciebie żaliłam się, że ta inwestycja odetnie mi na kilka miesięcy swobodną rowerową drogę do pracy, życzyłeś mi powodzenia. Te projekty to były lata pracy, setki spotkań, notatek, protokołów, dokumentów, raportów etc., które żmudnie opracowywałeś.
Byłeś cichy, dyskretny i zawsze chętny do pomocy. Przyjmowałeś na siebie trudne, odpowiedzialne i niewdzięczne funkcje, czy to Prezesa Zarządu spółki Genesis, która pierwotnie miała zabudować Wyspę Spichrzów, czy to Prezesa „Gedanium” Gdańskiego Funduszu Poręczeń Kredytowych, czy to Prezesa Hali Widowiskowo-Sportowej na granicy Gdańska i Sopotu czy to Gdańskiej Fundacji Przedsiębiorczości czy też w końcu spółki Żuraw, którą miałeś za zadanie zlikwidować. Ze wszystkich tych zadań wywiązałeś się znakomicie, ale tylko Ty wiedziałeś, ile nerwów to Ciebie kosztowało.
Rysiu, byłeś nam wspaniałym kolegą i przyjacielem, zawsze z figlarnym uśmiechem na ustach i żartem. Doskonale pamiętamy Twój brawurowy taniec Zorby, który odtańczyłeś z kolegami z Wydziału Skarbu na naszym spotkaniu integracyjnym w 2004 roku.
Miałeś ogromny dystans do siebie, a ludzi traktowałeś z wielką życzliwością, ciepłem i empatią. Bardzo lubiłeś muzykę. Płyty Marka Knopflera, Genesis czy Santany często towarzyszyły Ci cichutko, gdy pracowałeś nad tymi tak skomplikowanymi dokumentami, które trafiały na Twoje biurko.
Rysiu, pozostawiasz po sobie pustkę, której nie da się zapełnić. Będzie nam Ciebie bardzo brakowało".