Wielka „Mała Ukraina” przy Grunwaldzkiej 5. „Wszyscy jesteśmy sąsiadami z miasta”
Giennadij Jerszow to polski i ukraiński artysta-rzeźbiarz, jubiler, fotografik, pedagog, działacz społeczny, urodzony w polsko-ukraińskiej rodzinie w Czernihowie. Od 2001 roku mieszka w Gdańsku, ale w momencie wybuchu wojny był w Ukrainie. Był na miejscu, kiedy zbombardowany został jego dom rodzinny i pracownia.
- Obudziły nas syreny i wybuchy nad ranem. Wtedy zrozumieliśmy, że ta wojna naprawdę przyszła. Bomba trafiła w nasz ogródek. Bombardowali budynki, zginęło 17 ludzi. Wiedzieliśmy, że jeśli jest taka możliwość, trzeba wracać do Gdańska - wspomina Giennadij Jerszow.
Ukraina zniszczona, ale się odbuduje
Wiceminister kultury Ukrainy Kateryna Czujewa podała, że siły rosyjskie przeprowadziły ataki i uszkodziły prawie pół tysiąca obiektów kultury na terenie Ukrainy, zabytki, obiekty kultu, pomniki pamięci, muzea, centra kultury, takie jak teatry, kina i biblioteki.
- To boli. Nie wiadomo, dlaczego to zostaje zniszczone, tak samo jak przedszkola i szkoły, szpitale, biblioteki, obiekty cywilne. To jest ludobójstwo - przyznał Jerszow. - Ale Rosjanie nie są w stanie zniszczyć ukraińskiej tożsamości, która jest mocno zakorzeniona w historii. Nie ma znaczenia, że część Ukraińców w kraju mówi po rosyjsku, to jest jeden kraj.
Pytany o to, czy bojkotować rosyjską kulturę, odpowiada: - Nie wiem. Czechow i Puszkin to kultura światowej sławy. Usuwanie pomników w Ukrainie to moim zdaniem błąd, one dotyczą historii, nie tego, co się dzieje teraz. Szkoda, że takie pomniki jak wspominany Puszkin znikają. To jest sztuka.
Wierzy w to, że Ukraina się odbuduje, choć na pewno będzie wyglądać inaczej. W jego rodzinnym Czernihowie zniszczenia infrastruktury obejmują 70%. - Niektóre budynki są doszczętnie zniszczone. Ale Ukraina nie zginie.
Niepewny los rodziny i bliskich
Jego mama i brat przeczekują wojnę we Lwowie. Próbował ściągnąć ją do Gdańska, ale nie chciała. Część z jego przyjaciół poszła walczyć. Artyści fotografują, tworzą na ten temat piosenki.
- Jeden z moich przyjaciół stracił nogę na wojnie. Zabitych, wśród bliskich przyjaciół nie mam. Dużo znajomych straciło domy, mają zrujnowane mieszkania. Część znajomych kobiet przyjechała do Polski, w tym do Warszawy i Wrocławia. W Ukrainie pracowały w kulturze, tu jest im ciężko znaleźć pracę. Ale jakoś się trzymają - mówi Giennadij Jerszow.
Obejrzyj całą rozmowę: