
- Stwierdzono, że policjanci działali zgodnie z procedurami i przepisami prawa - mówi nadkom. Joanna Kowalik-Kosińska, rzeczniczka Komendy Wojewódzkiej Policji w Gdańsku. - Nie ma żadnych wniosków dyscyplinarnych.
Podinsp. Mariusz Ciarka, rzecznik Komendy Głównej Policji w Warszawie potwierdza: - Nie było uchybień.
Przypomnijmy, że 21 maja, już po zakończeniu Marszu Równości w Gdańsku, oraz prawicowej kontrmanifestacji, doszło do zamieszek i starć prawicowych ekstremistów z policją. Ich zgromadzenie było już wtedy nielegalne, bo odbywało się po deklarowanym czasie manifestacji. Narodowcy, wśród nich gdańska radna PiS Anna Kołakowska i jej 19-córka Maria, byli agresywni. W stronę policji poleciały kamienie i butelki. W końcu doszło do bezpośredniego starcia prawicowej młodzieży ze szpalerem policji.
Policja zatrzymała pięć osób, w tym właśnie Marię Kołakowską. Została ona wyciągnięta z tłumu, przytrzymana na ziemi i skuta. Na filmie z zajścia zdaje się być uśmiechnięta, a cała sprawa wydaje się ją bawić.
Na drugi dzień po tej interwencji odezwali się oburzeni politycy PiS. Minister spraw wewnętrznych Mariusz Błaszczak uznał, że młoda Kołakowska została potraktowana zbyt brutalnie i polecił kontrolę w gdańskiej policji.
Taka kontrola, zgodnie z zaleceniami ministra została przeprowadzona przez Komendę Wojewódzką Policji w Gdańsku przy udziale Komendy Głównej Policji. Jej wynik jest pozytywny dla policjantów: nie doszło do uchybień, policja działała zgodnie z uprawnieniami. Nie będzie więc wniosków dyscyplinarnych wobec funkcjonariuszy, którzy zatrzymali córkę radnej.
Dla uczestniczących w interwencji policjantów nie jest to jednak koniec sprawy - okoliczności zatrzymania Marii Kołakowskiej bada również Prokuratura Okręgowa w Gdańsku.
Niezależnie od tego córka radnej może ponieść konsekwencje swojego zachowania, bowiem już po zatrzymaniu usłyszała zarzut udziału w nielegalnym zbiegowisku.