Izabela Biała: - Nie mogę zacząć naszej rozmowy inaczej, niż przypominając, że od siedmiu lat mamy świetnie prosperujące narzędzie prawne do kontroli obecności reklam w przestrzeni publicznej, czyli Uchwałę Krajobrazową Gdańska. Powstała na kanwie konsultacji z różnymi interesariuszami, tak jak teraz tworzone są przepisy Parku Kulturowego Główne Miasto. Co może nam dać to nowe narzędzie?
Monika Arczyńska*: - Przełoży się na ochronę krajobrazu kulturowego Głównego Miasta, bo z jego przestrzeni znikną ludzie z wężami i balonikami. Miasto zyska narzędzie wpływu na takie sytuacje także na terenach, które nie są jego własnością. Mam wrażenie, że władzom Gdańska chodzi chyba nawet bardziej o uregulowanie sposobu funkcjonowania obszaru objętego parkiem kulturowym, żeby dało się tam funkcjonować jako mieszkaniec, a nie tylko jako turysta. Ma to być narzędzie ochrony mieszkańców Śródmieścia, którzy znikają, bo tam się już po prostu nie da żyć, zwłaszcza latem.
Uchwała Krajobrazowa Gdańska. Litery, semafory, neony - coraz więcej pięknych szyldów w mieście
Latem nie da się żyć w centrach wielu miast, w całej Europie, w Polsce też…
- Przypomina mi się Kraków, w którym pracowaliśmy przy kilku projektach. Nie wiem co prawda, jak dokładnie działają tamtejsze parki kulturowe (są trzy: Stare Miasto, Kazimierz ze Stradomiem oraz Nowa Huta - red.) ale na przykład na Starym Mieście zameldowanych jest tylko 2,5 tysiąca osób.
Jednym z powodów wyludniania centrów jest oczywiście brak regulacji najmu krótkoterminowego. Mieszkańcy Kazimierza mówili tak: "Po co mamy mieszkać tu, w tych starych mieszkaniach (może wyremontowanych i klimatycznych, ale drogich w eksploatacji), z hałasem i pijanymi turystami na ulicy, jak możemy je wynająć za duże pieniądze, a sobie znaleźć coś w spokojniejszych dzielnicach”. I ja się wcale temu nie dziwię.
Park Kulturowy Główne Miasto. Wznowienie prac, nowe podejście
Ja też. Takie decyzje są zapewne uniwersalne dla wszystkich miast na świecie ze wzmożonym ruchem turystycznym.
- Dobrych kilka lat temu nasza pracownia uczestniczyła też w jednym z projektów koncepcyjnych dla fragmentu gdańskiego Głównego Miasta. Wypowiedzi zaangażowanych w przedsięwzięcie mieszkańców naszego Śródmieścia przypominały te z Krakowa, a zarządcy wspólnot mieszkaniowych z Głównego Miasta narzekali, że nie znają większości właścicieli, którzy tylko płacą czynsze i wynajmują mieszkania krótkoterminowo za pośrednictwem zewnętrznych firm. Ciężko więc zadbać o kondycję wspólnego budynku i angażować się w sprawy lokalnej społeczności.
To było “dobrych kilka lat temu” - a jak ocenia Pani dzisiejsze Główne Miasto z perspektywy architektki?
- Dużo w tej przestrzeni zmieniła realizacja zabudowy Wyspy Spichrzów, bo nagle pojawił się cały wysyp nowych restauracji i mieszkań. Mam wrażenie, że ten kompleks wyssał część ludzi z serca miasta, nawet turystów. Część zasiliła lokale w dawnej Stoczni Gdańskiej, część spędza czas właśnie na Wyspie.
Ten proces sprawił, że na Drodze Królewskiej i w okolicach trochę się może uspokoiło, ale jednocześnie mamy do czynienia z zupełnie bezprecedensową sytuacją w związku z rosnącą z roku na rok liczbą turystów w Gdańsku.
Nie pamiętam, żeby na Głównym Mieście non stop było tylu ludzi, co teraz i to przez cały rok. Kiedyś w listopadowe, mgliste wieczory było romantycznie pusto. Dziś nie ma na to szans.
Estetyka Śródmieścia i ochrona historycznego charakteru przestrzeni to hasło towarzyszące pierwszemu z trzech spotkań warsztatowych, które zaplanowano we wrześniu i październiku. Jak Pani rozumie te hasła w kontekście Parku?
- Myślę, że estetyka nie będzie najważniejszym komponentem. Wspomniana już Uchwała Krajobrazowa Gdańska skutecznie reguluje obecność reklam w przestrzeni, są też wytyczne (Gdańskiego Zarządu Dróg i Zieleni - red.) dotyczące wyglądu ogródków gastronomicznych. Wiadomo, że od czasu do czasu ktoś się wyłamie, ale czy to jest aż tak wymykające się spod kontroli? Jak już mówiłam - mam wrażenie, że celem ustanowienia Parku jest przede wszystkim poprawa jakości życia mieszkańców, bezpieczeństwa i komfortu użytkowania tej przestrzeni. Nie mam absolutnego przekonania, że nowe przepisy wprowadzą rewolucję na Głównym Mieście, ale jest to faktycznie jedyne dostępne dla miast narzędzie prawne do wprowadzania konkretnych ograniczeń. Bardzo mnie cieszy już to, że ograniczono sprzedaż alkoholu w sklepach do godziny 22 w całym Gdańsku - to już jest duża sprawa.
Park Kulturowy Główne Miasto. Spacer z badawczym spojrzeniem
Zmiany ewolucyjne wymagają cierpliwości potencjalnych beneficjentów - o ustanowieniu Parku Kulturowego Główne Miasto rozmawiamy drugi raz…
- Rozmawiamy teraz, co można zrobić, żeby Główne Miasto działało w bardziej cywilizowany sposób, bo chłonność turystyczna tego terenu nie daje już rady. Z drugiej strony doskonale pamiętam czas, to musiało być 20 lat temu, chwilę po tym, jak skończyłam studia, kiedy próbowano odgórnie wyznaczać strefy takie bardziej pod “miejskie życie” (na przykład na ulicy Piwnej, która stała się deptakiem), bo “miasto po godzinie 22 jest martwe, a chcemy, żeby żyło. Teraz odbiliśmy się od tego i chcemy żeby miasto może “trochę mniej żyło”.
Może taka amplituda jest czymś zupełnie normalnym i po prostu wizerunek miasta zbyt spokojnego albo zbyt niespokojnego zaczyna nam przeszkadzać? A wtedy trzeba coś zrobić, żeby teraz to zaczęło spadać, bądź rosnąć. Tak postrzegam dążenie do utworzenia Parku Kulturowego.
Pracuje Pani dużo przy projektach, które mają ułatwić życie w mieście i których częścią są też konsultacje społeczne. Czy z doświadczeń innych polskich miast wyciągnąć można jakąś naukę, zainspirować się jakimiś rozwiązaniami w kontekście prac nad naszym Parkiem?
- Przy parku kulturowym nie zdarzyło się nam pracować, ale opracowywaliśmy bardzo ciekawy projekt koncepcyjny z konsultacjami społecznymi “Klimatyczny kwartał”. Dotyczył wspomnianego już krakowskiego Kazimierza i części dzielnicy Grzegórzki. Dzielnice te oddzielone były pierwotnie nasypem kolejowym. Potrzeba realizacji dodatkowych torów spowodowała konieczność rozebrania nasypu i zbudowania estakady. A estakada ma to do siebie, że można pod nią przejść i przejechać. Teraz te dwie części miasta zostały ze sobą nagle połączone. Mieszkańcy Grzegórzek byli przerażeni, że zaraz zaleje ich ruch turystyczny z Kazimierza.
Trwa remont Hali Targowej. Co się dzieje we wnętrzu zabytku?
I jak to się skończyło?
- W pierwszej fazie rozmawialiśmy o ruchu turystycznym i estakadzie, a później o zrównoważonej mobilności i wprowadzeniu błękitno-zielonej infrastruktury. Była też przymiarka do zmian w przestrzeni kilku placów (m. in. Plac Nowy i Wolnica). Wszyscy chcieli zmian, ale nikt nie wiedział jakich, choć przed naszymi działaniami opracowano już dwie koncepcje i przeprowadzono konkurs. Rozmowy z aktywistami, mieszkańcami i turystami doprowadziły nas do prototypowych rozwiązań, które są teraz testowane i dość dobrze rokują. Zobaczymy. To jest projekt na lata.
Może taki jest morał z Kazimierza i Grzegórzek, że trzeba wracać do tematu do skutku, aż się uda wypracować konsensus?
- Może? Jestem bardzo ciekawa, co wyjdzie z konsultacji Parku.
Czy ma Pani swoje ulubione miejsce na terenie przyszłego Parku Kulturowego, takie które szczególnie cieszy oko architekta: pełne ładu i harmonii?
- Dla mnie większość tej przestrzeni jest pełna ładu. Mieszkałam przez rok w Holandii i zawsze mam wrażenie, zwłaszcza kiedy wjeżdżam rowerem na nasze Główne Miasto, że jestem w Amsterdamie. Ten klimat i proporcje zabudowy są unikalne w skali Polski.
Bardzo się cieszę też z tego, że zaczyna się w końcu tworzyć prawdziwe Śródmieście, że powstały kładki. Bo nareszcie można zrobić pętlę, nareszcie ludzie odkryli, że istnieje miasto dalej, za ulicą Stągiewną - zaraz czeka nas przecież przebudowa Długich Ogrodów. I to też będzie proces.
W strukturze Gdańska prawie wszystko jest drobne i lokalne, dzielnicowe. Naprawdę miejskich klimatów jest tu bardzo mało, a teraz można wejść na ulicę Długą i przez pół godziny iść spójną, ciągłą, miejską przestrzenią aż do Dolnego Miasta.
No, ale to na spacer, bądź na rower. A gdzie się Pani zatrzymuje na dłużej w tej przestrzeni?
- Jest wiele miejsc, które lubię, ale szczególną sympatią darzę te, które kojarzą mi się z lokalnym życiem. Uwielbiam ul. Lawendową i jej zaułek z kawiarnią i pubem. Mam wrażenie, że to jedyne miejsce na Głównym Mieście, gdzie jest spore prawdopodobieństwo, że spotka się kogoś znajomego, w tym osoby mieszkające w centrum.
Wszystko o pracach nad Parkiem Kulturowym Główne Miasto znaleźć można na poświęconej mu stronie internetowej. Tam także - harmonogram i tematyka warsztatów konsultacyjnych. Na pierwsze z trzech spotkań (24 września) nie ma już miejsc. Zapisy na kolejne (8 października oraz 22 października) będą uruchamiane dwa tygodnie przed datą warsztatów.
*Monika Arczyńska jest architektką, wykłada na Politechnice Gdańskiej, współprowadzi gdańską pracownię A2P2 architecture & planning. Pracownia powstała z myślą o rozwiązywaniu problemów o profilu architektonicznym i urbanistycznym - w skali „od milimetrów do hektarów”. W ciągu dekady A2P2 w całej Polsce zrealizowała liczne projekty i konkursy, w Gdańsku m. in. masterplan dla obszaru Stoczni Cesarskiej (z HLA i BBGK), konkurs na nową siedzibę Okręgowej Izby Lekarskiej, masterplan parku Południowego i projekt studialny rewaloryzacji Zachodniego Frontu Śródmieścia Gdańska.