Stworzyła Windę i reaktywowała Teatr Leśny

W cyklu "Mój dom, moja dzielnica, moja pasja" rozmawiamy z Katarzyną Burakowską, gdańszczanką, dobrym duchem gdańskiej kultury. Ponad 26 lat temu stworzyła, we Wrzeszczu Dolnym, klub Winda. W Teatrze Leśnym na Jaśkowej Dolinie reaktywowała tradycję imprez kulturalnych. Wraz z pianistą Mariuszem Walą od ponad 20 lat powadzi warsztaty muzyczne dla dzieci, wychowując kolejne pokolenia ludzi kochających sztukę.
17.01.2025
Więcej artykułów poświęconych Gdańskowi znajdziesz na stronie głównej gdansk.pl
kobieta stoi na tle rzędów ławek w lesie, ubrana jest w czarny płaszcz i zielony szalik
Katarzyna Burakowska w Teatrze Leśnym w Gdańsku przy ul. Jaśkowa Dolina
fot. Mateusz Ochocki / KFP

Tworzy kulturę

Była producentką festiwalu teatralnego Windowisko, Gdańskich Nocy Jazsowych oraz konkursu Limerykowisko, który w swoich najlepszych latach był imprezą międzynarodową. Współpracowała z wieloma gwiazdami gdańskiej sceny muzycznej, między innymi Maciejem Sikałą, Dominikiem Bukowskim, Joanną Knitter, Krystyną Stańko, Olem Walickim, Leszkiem Możdżerem, Larrym Okey Ugwu, Szymonem Morusem czy Przemkiem Dyakowskim. Stworzyła we Wrzeszczu Dolnym klub Winda. W Teatrze Leśnym na Jaśkowej Dolinie reaktywowała tradycję imprez kulturalnych. Wraz z pianistą Mariuszem Walą od ponad 20 lat powadzi warsztaty muzyczne dla dzieci, wychowując kolejne pokolenia ludzi kochających sztukę. 

To tylko część działań w bardzo bogatym CV gdańszczanki Katarzyny Burakowskiej. W cyklu "Mój dom, moja dzielnica, moja pasja" opowiada o jazzie (jest jego żyjącą encyklopedią), jego historii, ale też najnowszych trendach w tym gatunku muzycznym. I oczywiście o dzielnicach naszego miasta, w których mieszkała i mieszka (obecnie na Jasieniu). 

Katarzyna Burakowska: - Urodziłam się we Wrzeszczu, który teraz jest Strzyżą. Potem z rodzicami przeprowadziliśmy się do Gdańska Głównego. Na ulicy Heweliusza mieszkaliśmy przez 16 lat. Potem przeprowadziliśmy się do Wrzeszcza, na Przymorze, gdzie też mieszkałam 16 lat. Potem znowu wróciłam do Wrzeszcza, a teraz mieszkam na Jasieniu.

Beata Dunajewska: Na tym nowym Jasieniu.

- Na bardzo nowym Jasieniu i ten Jasień niewiele ma wspólnego z tym starym. Mieszkam na Guderskiego, koło obwodnicy. Jest tam trochę terenów do spacerów. Jak idę na spacer to odwiedzam dwa zbiorniki retencyjne, ten pierwszy jest mocno zabudowany. Ten drugi jest mi bliższy, mimo, że dalszy. Ja lubię tam mieszkać, mam przecież kilka kilometrów do jeziora Otomińskiego i lasów kaszubskich. Jest jeden problem: trzeba tam jechać samochodem, rowerem nie dojadę.

Twoi rodzice przyjechali do Gdańska.

- Mój tato przyjechał do Gdańska ze zburzonej Warszawy, mama z Wilna. Poznali się w Elblągu, ale tata studiował na Politechnice Gdańskiej i potem został jako pracownik naukowy. Rodzice przeprowadzili się więc do Gdańska. A ja urodziłam się w Gdańsku, jestem pierwszym pokoleniem gdańszczan w mojej rodzinie. Jestem całym sercem gdańszczanką, kocham Gdańsk i uważam, że jest to jeszcze, cały czas, najpiękniejsze miejsce do życia.

Kobiety z Wrzeszcza Dolnego - posłuchaj o ich losach. Spotkanie w Windzie GAK w czwartek


Twoją pasją jest kultura, byłaś "matką" założycielką klubu Winda we Wrzeszczu Dolnym, ale też odkryłaś, na nowo, Teatr Leśny na Jaśkowej Dolinie. I przez wiele lat organizowałaś tam imprezy kulturalne.

- I tu się łączy moje zamiłowanie do lasu z zamiłowaniem do kultury, dobrej muzyki, dobrego teatru. W 1990 roku, jak tylko objęłam Windę, pan Michaelis (Edmund Michaelis był instruktorem - krótkofalowcem Chorągwi Gdańskiej ZHP, miał szeroką wiedzę historyczną na temat Wrzeszcza, zabiegał o odbudowy teatru leśnego, zainteresował tematem ówczesne władze Gdańska) zawiózł mnie do lasu. Jako była studentka architektury, nie wiedziałam, że kiedyś był tam teatr. Nas o tym nie uczono, mimo, że mieliśmy historię architektury i dużo o Gdańsku się uczyliśmy. Potem zaczęłam czytać, to był teatr z wielkimi tradycjami, poza tym miejsce przecudowne, również ze względu na akustykę. Historycznie to był teatr, w którym była fosa dla orkiestry, trzy poziomy sceny. Wybudowany został w 1911 roku. W 1909 roku otwarta została Opera Leśna i Gdańsk pozazdrościł i znaleziono takie miejsce. 

Mój dom, moja dzielnica, moja pasja. Rozmowa z Krystyną Stańko

kobieta o rudych włosach coś mówi do mikrofonu
Katarzyna Burakowska, menadżerka kultury
fot. fot. Mateusz Ochocki / KFP

Organizowałaś w Teatrze Leśnym wiele imprez. Z pustego, nikomu nieznanego miejsca, zrobiłaś kultową, letnią scenę plenerową, na której występowali wielcy muzyce naszych czasów.  

- Muzyka poważna pojawiła się od początku, ja robiłam taki cykl "Teraz Muzyka" z muzyką współczesną, czyli tym co nowego pojawiało się w muzyce poważnej. Oczywiście był też Festiwal Jazsowy, były Noce Bluesowe, zawsze dobry spektakl teatralny. Chcieliśmy, żeby były wydarzenia dla każdego. Niektórzy przychodzili na konkretne wydarzenia, inni na wszystko, bo przychodzili do Teatru Leśnego. Grali u mnie muzycy z całej Polski, oczywiście z Trójmiasta również, najwięcej jazzowych i bluesowych artystów. Kto u mnie nie grał? Tadeusz Nalepa, bo już się dogadaliśmy co do koncertu, ale on umarł. Nie było też Ewy Demarczyk. Trafiliśmy właśnie na okres, kiedy Ewa Demarczyk przestała śpiewać. Ale był na przykład ze Stanów Zjednoczonych Aron Goldberger z sekcją Dianne Reeves.

Nie zapominajmy o benefisach w Teatrze Leśnym.

- Benefisy odbywały się w ramach gdańskich Nocy Jazsowych. Robiliśmy je naszym gdańskim muzykom, którzy tu mieszkali, ale też na przykład urodzili się tutaj i potem z Gdańska wyjechali, tak jak Grześ Nagórski, czy Włodzimierz Nahorny. Zresztą jego siostra była sąsiadką moich rodziców i dlatego znam go od dziecka. Piotrek Lemańczyk miał benefis... Jak go poznałam to był młody człowiek z włosami do połowy pleców, grający na basówce, potem ogolił włosy i przesiadł się na kontrabas. Dominik Bukowski, dla którego zbieraliśmy pieniądze na nowy instrument, bo grał na takim rzęchu, ale jak grał! Maciek Miecznikowski, który po skończeniu studiów grywał w knajpach. Byłam chyba pierwszą osobą, która zaprosiła go na prawdziwi koncert. Ja po prostu zachwyciłam się nim.

Gdańsk, Teatr Leśny. Koncert Mitch&Mitch, fotogaleria

Jakie masz plany na najbliższy czas?

- Pracuję z dziećmi, nadal, bo ja to uwielbiam po prostu. Mamy w tej chwili, z Mariuszem Walą, taką grupę w Windzie. To są zajęcia z fortepianem. Zawsze mieliśmy grupę nastolatków, a w tej chwili mamy grupę wiekową 5-9 lat. Łatwiej wychować, ale trzeba mieć więcej energii.

ZOBACZ CAŁĄ ROZMOWĘ Z KATARZYNĄ BURAKOWSKĄ

 

TV

Tytuł Opiekunki Roku 2024 przyznany