• Start
  • Wiadomości
  • Minimalna porażka. Lechia bez punktu w meczu z Legią w Warszawie

Minimalna porażka. Lechia bez punktu w meczu z Legią w Warszawie

Niezła gra, jednak mała liczba dogodnych sytuacji podbramkowych oraz brak skuteczności oraz jeden poważny błąd w defensywie - to czynniki, które zadecydowały, że Lechia Gdańsk w niedzielę, 15 października, w spotkaniu 12. kolejki ekstraklasy przegrała na wyjeździe z Legią 0:1.
15.10.2017
Więcej artykułów poświęconych Gdańskowi znajdziesz na stronie głównej gdansk.pl

W Lechii najlepszy był Rafał Wolski (z prawej)

Piłkarze Legii mocno podrażnieni dotkliwą porażką w poprzedniej kolejce z Lechem Poznań od pierwszego gwizdka ruszyli na Lechistów i prostymi środkami starali się przenieść ciężar gry pod bramkę gdańszczan. Najczęściej gospodarze starali się posyłać długie prostopadłe piłki za plecy trzech obrońców Biało-Zielonych i w 8. minucie ten sposób rozegrania akcji przyniósł im powodzenie.

Do zagranej z głębi pola piłki przed polem karnym doszedł Michał Kucharczyk i ubiegając Mato Milosa zdołał oddać mocny strzał na bramkę Dusana Kuciaka. Golkiper Lechii odbił piłkę nad siebie, a ta spadła wprost na nogę Jarosława Niezgody, który wyprzedził w polu karnym Michała Nalepę i z bliska wepchnął ją do bramki.

Po stracie gola Lechia zareagowała najlepiej jak mogła, czyli od razu ruszyła do odrabiania strat, spychając warszawski zespół do defensywy, a w 14. minucie podopieczni Adama Owena byli bliscy wyrównania. Na mocne uderzenie z dystansu zdecydował się Flavio Paixao i tylko dobra interwencja Arkadiusza Malarza pozwoliła gospodarzom zachować czyste konto. Kilka minut później kapitan Legii znów dał próbkę umiejętności i odważnym wyjściem przed pole karne wybił piłkę spod nóg wychodzącego na czystą pozycję Marco Paixao.

Słowa uznania należały się także Kuciakowi, który w 22. i w 24. minucie dwukrotnie w fenomenalnym stylu obronił strzały Niezgody, który podobnie jak w akcji bramkowej dał radę uciec obrońcom Lechii.

Po dwóch zrywach napastnika Legii kolejne minuty ponownie należały do Lechistów. Umiejętnie piłki na skrzydła rozrzucał Rafał Wolski, po prawej stronie boiska szarżował Milos, po lewej obrońców Legii ogrywał Mateusz Lewandowski, jednak napór gdańszczan nie przełożył się na stworzenie przez Biało-Zielonych dogodnych sytuacji podbramkowych. Tym samym Lechia schodziła na przerwę z wynikiem 0:1 i biorąc pod uwagę jej postawę w pierwszej połowie ze sporymi nadziejami na odwrócenie losów meczu w drugiej części spotkania.

Tak mogło się stać w 52. minucie meczu, kiedy z błędu Guilherme mógł skorzystać Marco Paixao. Napastnik Lechii dopadł do źle zagranej przez Brazylijczyka piłki, ograł w polu karnym Legii Łukasza Brozia i oddał mocny strzał na bramkę. Na drodze piłki znalazł się jednak Malarz i po raz kolejny uniemożliwił Lechistom doprowadzenie do remisu. Podobnie było w 67. minucie, kiedy po dośrodkowaniu Wolskiego z rzutu wolnego i zgraniu Nalepy z ostrego kąta strzelał Flavio. Znów jednak bramkarz Legii był na posterunku.

Wraz z upływem minut przewaga ofensywna Lechii rosła, ale tak jak w pierwszej połowie gdańszczanom brakowało klarownych sytuacji, by doprowadzić do wyrównania. Dopiero w 82. minucie z odległości uderzał Wolski, ale piłka po jego strzale o kilka centymetrów minęła słupek warszawskiej bramki.

Po meczu powiedzieli:

Romeo Jozak, trener Legii

- Jestem ogromnie zadowolony z wywalczonych trzech punktów. Po nie w futbolu sięgają ci najodważniejsi, a w meczu z Lechią byliśmy nimi my. W szatni i na boisku nie było jedenastu zawodników. Była jedna drużyna. Zawodnicy w spotkaniu używali nie tylko siły swoich mięśni, ale także tej płynącej z serca i rozumu. Dzięki temu wygraliśmy z Lechią, która jest bardzo dobrą drużyną złożoną ze świetnych piłkarzy i która zdominowała nas momentami w ofensywie.

Ostatnie dni były dla nas ciężkim czasem. Dlatego to zwycięstwo jest dla nas cenne. Ale nie tylko trzy punkty dają mi satysfakcję. Ważne jest również to, że poprawiliśmy się w wielu elementach, m.in. w stałych fragmentach gry. Są oczywiście rzeczy, nad którymi wciąż musimy pracować. Na pewno jest nią skuteczność. Jarek Niezgoda powinien strzelić bramkę, ale wykonał oprócz tego dużą pracę i zostanie rozgrzeszony ze swoich zmarnowanych okazji.

Adam Owen, trener Lechii

- Jestem rozczarowany z powodu rezultatu. Z drugiej strony jestem dumny z postawy piłkarzy i z tego jak pracowali dziś na boisku i w tygodniu poprzedzającym mecz. Dziś też trzymali się planu na to spotkanie. Żeby jednak zwyciężyć, trzeba wykorzystać szanse, które wykreowaliśmy. Niestety to się nie udało, mimo tego, że byliśmy lepszym zespołem od Legii. Chcieliśmy uzyskać odpowiedni balans między obroną i atakiem. Tak ustawiamy zespół. Zarówno Mateusz Lewandowski jak i Mato Miloś robili to co mieli robić, ale przy ich dośrodkowaniach z boku zabrakło nam trochę jakości.

Mimo porażki nie spuszczamy głów, tylko walczymy dalej. Musimy starannie przygotować się do następnego trudnego meczu z Lechem Poznań. 

Spotkanie z Lechem odbędzie się na Stadion Energa Gdańsk w sobotę, 21 października, o godz. 20.30.


Legia Warszawa – Lechia Gdańsk 1:0 (1:0)

Bramka: Niezgoda (8.)

Legia: Malarz – Broź, Astiz, Pazdan, Hlousek – Kucharczyk, Mączyński (69. Moulin), Jodłowiec, Hamalainen (60. Berto), Guilherme (83. Kopczyński) – Niezgoda

Lechia: Kuciak – Augustyn, Nalepa, Wawrzyniak (46. Nunes) – Milos, Łukasik (86. Krasić), Sławczew, Lewandowski (62. Oliveira) – F. Paixao, M. Paixao, Wolski

Żółte kartki: Jodłowiec, Astiz, Berto – Łukasik, Kuciak

źródło: www.lechia.pl



TV

Czwarty mikrolas już rośnie - zobacz, jak powstawał na Oruni Górnej