
Na krótki briefing prasowy trzej młodzi mężczyźni zaprosili dziennikarzy pod siedzibę Sądu Okręgowego w Gdańsku. W czwartek, 4 sierpnia, w samo południe.
Kacper Płażyński, robiący właśnie aplikację adwokacką, na wstępie zaznaczył, że jego opinię i argumentację prawną dotyczącą nielegalności płatnych parkingów, potwierdziły publicznie takie instytucje, jak Prokurator Regionalny i prawnicy w Gdańsku, którzy wypowiadali się na ten temat. - Więc to nie jest tak, że Płażyński wystawił opinię i tylko jemu trzeba wierzyć – podkreślał Kacper Płażyński. - Miasto, ominęło prawo, złamało przepisy powszechnie obowiązującego prawa, które trzeba bezwzględnie przestrzegać, w tym normy gwarancyjne określone w ustawie o drogach publicznych. Miasto się do tego nie zastosowało i zawarło, moim zdaniem, nieważne umowy dzierżawy - argumentował.
Stwierdził on, że od czasu wprowadzenia płatnych parkingów w strefach nadmorskich "zaczęły się schody" dla mieszkańców, którzy muszą płacić za miejsca postojowe, na których nigdy nie były pobierane opłaty. Co jednak ważniejsze, w jego opinii, miasto dokonało dzierżawy nadmorskich gruntów z pogwałceniem prawa.
- Z tego tytułu umowy dzierżawy są nieważne i opłaty, które pobierają prywatni przedsiębiorcy są także niezgodne z prawem. Jako, że mieszkańcy proszą o realną pomoc, uznałem, że taką będzie wniesienie do sądu pozwu zbiorowego przeciw tym przedsiębiorcom – zapowiedział Płażyński.
Do 7 września będzie przyjmował dokumenty - formularze od zainteresowanych uczestnictwem w pozwie mieszkańców. Tego dnia trzej wspomniani panowie zamierzają złożyć pozew zbiorowy.
Płażyński podkreślał podczas briefingu, że działa pro publico bono, a więc mieszkańcy mogą liczyć na jego bezpłatną pomoc w tej sprawie.
![]() |
Mateusz Błażewicz, mieszkaniec i radny Brzeźna, podkreślał w czwartek, że pozew zbiorowy to realna szansa na to, by "przywrócić ludziom wiarę w to, że w Gdańsku sprawiedliwość". - Zebraliśmy już kilkaset podpisów pod petycją w sprawie płatnych parkingów, które zamierzamy złożyć do władz Gdańska, ale i Prokuratora Regionalnego oraz wojewody pomorskiego. Mieszkańcom zależy na tym, by rozwiązać tą sprawę. Będziemy działać tak długo, aż miasto wycofa się z tego pomysłu – zapowiedział radny Błażewicz.
W ostatnich tygodniach zarówno Mateusz Błażewicz, jak i Andrzej Skiba organizowali w Brzeźnie protesty wobec obowiązku opłacenia postoju przy al. Hallera. To mieszkańcy pobliskich zabudowań mają się temu najbardziej sprzeciwiać. W ostatnich dniach sytuacja w dzielnicy stała się bardzo gorąca i niebezpieczna. Ktoś wyrwał z ziemi i zniszczył kilka parkometrów przy al. Hallera. Pobito też pracowników firmy parkingowej, którym trzeba było udzielić pomocy medycznej. Andrzej Skiba odcinał się w czwartek od tych wydarzeń.
- Jako osoby zaangażowane w protest, które stoją po stronie mieszkańców całego Brzeźna, w sposób jednoznaczny potępiamy wszelkie akty wandalizmu jeżeli chodzi o parkomaty, a także akty przemocy wobec pracowników firmy parkingowej. Uważamy, że nie tędy droga, to działania nielegalne i różnią się od tych, które my podejmujemy. My działamy zgodnie z prawem - podkreślał Skiba. - Naszym zdaniem, natychmiastowe odstąpienie od tej kontrowersyjnej sprawy, może cokolwiek zmienić. Jesteśmy gotowi na dialog, ale z mieszkańcami Brzeźna.
By móc złożyć wniosek zbiorowy, musi w nim uczestniczyć minimum 10 osób. Ten złożony przez Kacpra Płażyńskiego będzie oparty m.in. o przepisy Kodeksu Cywilnego, dotyczące bezprawnego wzbogacenia się przez firmy dzierżawiące parkingi.
Przeczytaj także:
Zniszczone parkomaty i pobici pracownicy nadmorskich płatnych parkingów
Wielka draka w nadmorskiej dzielnicy, czyli co się dzieje wokół parkingów w Brzeźnie
