NASZ FILM Z TEGOROCZNEGO ŚWIĘTA NARODOWEGO TRZECIEGO MAJA:
Wspólnie z Garnizonem Gdańsk
Gdy majówka za pasem, jedni szykują grille lub sprzęt turystyczny i sportowy, a inni stroje z epoki sprzed kilku wieków i repliki starodawnej broni. Ci drudzy to członkowie stowarzyszenia Garnizon Gdańsk, którzy jak co roku dają świąteczne inscenizacje. Tak było też 2 maja, o godzinie 12 na Górze Gradowej w Hevelianum, gdzie uroczyście podniesiono flagę państwową, z okazji Święta Flagi.
- Asystujemy przy tym oddziałem żołnierzy i grupą osób w strojach cywilnych z epoki. Będzie salwa karabinowa, gdy flaga pójdzie w górę. Po tej uroczystości zapraszamy na comiesięczny pokaz artyleryjski, gdzie zaprezentujemy replikę jedno funtowej armaty z XVIII wieku - cały proces ładowania i świąteczny wystrzał, a także musztrę gdańskich żołnierzy z czasów I Rzeczypospolitej - opowiada Krzysztof Kucharski, założyciel i prezes stowarzyszenia.
Następnego dnia, 3 maja, o godzinie 15 na placu pomiędzy Wieżą Więzienną a Złotą Bramą miała miejsce świąteczna, historyczna zmiana warty w klimatach czasów Konstytucji 3 Maja - lat 80. i 90. XVIII wieku. Tu też byli obecni żołnierze gdańscy i mieszczanie w odświętnych strojach. Następnym punktem programu było przejście ulicą Długą pod Dwór Artusa. Tam, na przedprożu, o godz. 15.30, odbyła się przysięga mieszczan gdańskich, na podstawie tekstu z drugiej połowy XVII wieku.
- Zawsze zapraszamy serdecznie wszystkich widzów z biało-czerwonymi elementami, czy to szalikami czy flagami, a także z flagami Gdańska - mówi szef Garnizonu Gdańsk. - Jak co roku tłum widzów, którzy z nami ruszają po zmianie warty albo dołączają na Długim Targu, odpowiada na tekst przysięgi i wspólnie razem odtwarzamy - nie tylko rekonstruktorzy, ale i widzowie - scenę przysięgi na wierność Rzeczpospolitej i królowi.
Inscenizacje te to tradycyjny stały punkt gdańskich majówek, które organizowane są przez Garnizon Gdański od 2012 roku. Na koniec wydarzenia pod Dworem Artusa można podziwiać pokaz mody mieszczan z epoki.
Majowe inscenizacje odbywają się zawsze we współpracy z miejskimi instytucjami - Muzeum Gdańska i Hevelianum, gdzie Garnizon Gdańsk ma swoje koszary.
- Ta współpraca również kwitnie od wielu lat, jest bardzo ścisła i wspieramy siebie nawzajem - podkreśla Kucharski.
Prawdziwa podróż w czasie
Głównym pomysłodawcą i scenarzystą inscenizacji jest założyciel i prezes stowarzyszenia, które liczy około 90 członków - z całego kraju, ale też z Irlandii, Niemiec, Białorusi i Ukrainy. Ta organizacja to w rzeczywistości społeczna instytucja kultury, w której ludzie oddolnie, sami od siebie, tworzą działania edukacyjne.
Inscenizacje są bardzo wierne, a ich oglądanie to prawdziwa podróż w czasie. Oparte są przede wszystkim na badaniach, lekturach opracowań, które już powstały oraz wielogodzinnych kwerendach Archiwum Państwowego w Gdańsku oraz Bibliotece Gdańskiej PAN.
- Siedzimy nad starymi drukami, rękopisami. Staramy się to odszyfrować, odczytać, przetłumaczyć, jeżeli jest to konieczne na język polski. Poszerzając swoją wiedzę możemy to wprowadzać w życie. To tak jak nasze stroje i mundury wojsk gdańskich, które też są oparte w 100 procentach na archiwaliach i dokumentach Rady Wojennej gdańskiej, dokumentach Rady Miejskiej czy grafikach, które powstawały w tym okresie. Podobnie stroje cywilne. Właśnie siedzę nad dokumentami cechu gdańskich krawców. Księga jest trochę popalona w 1945 roku, więc niektóre słowa zniknęły, ale wciąż można je odczytać. Jest np. zamówienie na suknię dla pani burmistrzowej, gdzie jest napisane ile metrów i jakiego materiału było użyte, kto i za ile szył. To jest niesamowite – ekscytuje się Kucharski.
Garnizon Gdańsk gotowy do służby. Była salwa armatnia na powitanie roku 2023 i musztra
Tego typu informacje są dla rekonstruktorów niezwykle ważne. Pozwalają odtwarzać stroje jak najbardziej zgodnie historycznie.
- Teraz jest moda na stroje inspirowane historią, ale często są szyte z materiałów współczesnych i według współczesnych krojów. Nam zależy, żeby to było jak najbardziej wierne epoce – dodaje.
Dlatego też większość członków grupy szyje stroje sama i z premedytacją ręcznie, nie na maszynie. A to oznacza ręczne wykrajanie, rozrysowywanie wykrojów i ich szycie - wszystkie szwy są poprowadzone własnymi palcami i igłą oraz nitką lnianą albo jedwabną. Własnoręczna robota daje im pewność, że detale są takie jak powinny być. Ale są też w stowarzyszeniu osoby wyspecjalizowane, które szyją dla innych, tych którzy mają mniej czasu i zdolności.
Ważny jest też dobór materiałów. Muszą być takie, jakie występowały w epoce - sukno, wełna, inne typy tkanin wełnianych, len i czasem tkanina konopna, natomiast bardzo rzadko bawełna, w dawnych czasach droga i uprawiana w koloniach. Len był powszechny i tani.
- Zerkając do dawnych dokumentów widzimy, jakie mieli żołnierze i mieszkańcy problemy - własne, rodzinne, niewiele odbiegające od naszych. Pewne rzeczy się nie zmieniają, technologia tak, ale ludzie są nadal tacy sami, jeśli chodzi o charakter. Czasami są to sytuacje zabawne, czasami tragiczne, dające do myślenia z punktu widzenia człowieczeństwa. Zakładając stroje, czy to żołnierzy czy mieszczan, staramy się jak najbardziej zdawać sobie sprawę, jakimi oni byli ludźmi. To buduje autentyzm.
Otwarci na wszystkich, wystarczy pasja
Wśród inscenizatorów, ku radości szefa garnizonu, jest obecnie bardzo dużo młodzieży zainteresowanej historią. Ona też prowadzi badania, czyta, uczy się. Tak, że nawet 13-14-latek jest w stanie opowiedzieć o noszonym stroju i epoce tyle samo co 50-latek. Każdy w Garnizonie Gdańsk jest edukatorem i robi to nie dla pieniędzy, lecz z pasji, tak jak inni łowią ryby lub jeżdżą na deskach. Przede wszystkim trzeba kochać historię i kochać Gdańsk. Wśród nich są więc osoby z wykształceniem historycznym, archeolodzy, historycy sztuki, konserwatorzy, muzealnicy, ale też listonosze, emeryci, pracownicy zaopatrzenia, ekonomiści, studenci i uczniowie.
A wszystko co robią, realizują z własnych środków, od szycia strojów po zakup sprzętów. Dlatego najłatwiej jest zacząć od uszycia stroju, broń to wyposażenie na później.
- Staramy się, żeby to wszystko miało ludzki wymiar, żeby każdy mógł zacząć się z nami bawić i nie było bariery finansowej. Ludzie, którzy mają mniejsze środki, ale mają zapał, ogromną wiedzę i chęć jej zdobywania, są tak samo cenni, jak ci którzy mają pełen sprzęt.
Część członków grupy rzadko przebiera się w stroje i bierze udział w rekonstrukcjach, ale prowadzi badania i wspiera logistycznie. Nawet jeśli niektórzy mogą dołączyć raz lub dwa razy w roku, to też jest dobrze, zapewnia szef.
Krzysztof Kucharski: - Nie ograniczamy się na nikogo, każdy może u nas znaleźć swoje miejsce - żołnierza, rzemieślnika czy uczonego z epoki, mieszczki, żony rajcy czy panny służącej. Moja żona, Ola, zajmuje się z kolei kuchnią. Jest też ekipa, która tańczy, bo mamy profesjonalnych nauczycieli tańca.
Jeśli ktoś interesuje się tym, co robi Garnizon Gdańsk oraz współpracą lub wstąpieniem w jego szeregi, najlepiej przyjść na Górę Gradową, gdzie odbywają się pokazy artyleryjskie regularnie w każdą pierwszą niedzielę miesiąca o godzinie 12, z wyjątkiem stycznia i maja. Po pokazie jest zawsze czas by porozmawiać z członkami stowarzyszenia. Można też odezwać się na profilu FB Garnizonu Gdańsk.
FOTOGALERIA Z TEGOROCZNEGO 3 MAJA: