“Sąd Ostateczny” Agaty Dudy-Gracz to nie tylko odniesienie do malarstwa Hansa Memlinga. Jest oniryczny, deliryczny, a jednocześnie hipnotyczny i fascynujący. Miesza groteskę z komedią, mocno zaciera granicę między snem a jawą. Sąd nad grzesznikami pozostawia Jezusowi (w kilku postaciach), ale w końcu - wyszydza mizoginię i skostniały patriarchat.
Agata Duda-Gracz stawia w centrum nie słynny obraz, nawet nie samego Hansa Memlinga, a Hugona van der Goesa, najznamienitszego niderlandzkiego malarza późnego gotyku. Hugo, dręczony rozpaczą po osobistym końcu świata - śmierci żony, pogrąża się w depresji przeplatającej się z szaleństwem (w tej postaci znakomity, balansujący na granicy przeszarżowania roli Marcin Miodek). Przyczyn swojego szaleństwa van der Goes upatruje w powstającym “Sądzie Ostatecznym” i rosnącej nienawiści do Memlinga, swojego największego rywala.
Odtworzyła w teatrze Memlinga. Duda-Gracz zaprasza na Sąd Ostateczny
W pułapce wyobraźni
Widzowie zaś są świadkami tego, jak jego zmysły (i on sam) ulegają stopniowej dekonstrukcji. Są też świadkami historycznych rozmów i autentycznych postaci, jakie znamy z obrazów Memlinga, w tym mecenasów jego sztuki - bogatych florenckich magnatów z żonami. Rozmów, które ostatecznie…nigdy się nie wydarzyły. I, oczywiście - obserwując samego Memlinga przy pracy - powstawania słynnego tryptyku (szczególnie widowiskowy jest moment, w którym scenografia i bohaterowie zmieniają się w żywy obraz, a Duża Scena Wybrzeża prezentuje swoje techniczne możliwości).
Ostatecznie widzowie są świadkami małych i wielkich jednocześnie osobistych końców świata: straty ukochanej, uwikłania w nieszczęśliwe, przemocowe małżeństwa i “umierania za życia”, a wreszcie sądu ostatecznego, który kiedykolwiek wydarzył (wydarzy) się naprawdę? A może jest tylko osobistym sądem ostatecznym, wytworem rozgorączkowanego umysłu?
Wszyscy staniemy przed sądem ostatecznym?
Sztuka Dudy-Gracz odnosi się do tych samych lęków i strachów, które czujemy dziś patrząc na wojny wokół nas i przeczuwając, że nadchodzi koniec świata. Odnosi się także do walk, które toczymy sami ze sobą, do osobistych tragedii i nadziei na zbawienie. Ostatecznie jest zwierciadłem, w którym przeglądamy się my, "patrzyciele", nie różniący się niczym w oczach absolutu od poprzedników z XV wieku.
Teatr Wybrzeże już zaprasza na październik!
“Memling…” Agaty Dudy-Gracz to wspaniały wytwór wyobraźni, niezwykle plastyczny, rozbuchany, chwilami wulgarny, w pewnym sensie - obrazoburczy. W dodatku w wielu momentach zabawny, a przez to - frapujący i hipnotyzujący. Spotkanie z TYM Memlingiem to nie tylko okazja do spotkania “oko w oko” z “Sądem Ostatecznym” (oryginał obrazu znajdujący się w Muzeum Narodowym w Gdańsku pozostaje obecnie w renowacji), ale też do refleksji nad własnymi końcami świata. W skali mikro i makro.