
W finale Torino pokonało AS Romę 2:1. Brzyski, który do Torino trafił w lutym tego roku, mówi, że mecz był ciężki, wyrównany, a w dogrywce obie drużyny - opadając z sił - "walczyły o życie". I to Torino przeżyło.
Jak smakuje zwycięstwo? Smakuje oczywiście pizzą, na którą drużyna została zabrana do dobrej restauracji po zdobyciu pucharu. Wcześniej na stadionie Latina pod Rzymem odbyła się ceremonia mistrzowska.
Z Gdańska do Poznania
Mieszkający na gdańskim Przymorzu Brzyski swoją karierę zaczynał w Lechii Gdańsk w 2016 roku. Grał tu już jako dziecko i potem nastolatek w Centralnej Lidze Juniorów.
Akurat wtedy szkolenie młodzieży w Lechii podupadło ze względu na systemowe zaniedbania i braki finansowe. Kiedy więc Brzyski mógł, skorzystał z szansy przeprowadzki do Wronek pod Poznaniem, do ośrodka Lecha Poznań.
- Nie było to łatwe, bo oczywiście Lechia Gdańsk to był mój klub, któremu dalej kibicuję, ale dla mojego rozwoju była to wtedy najlepsza opcja - mówi Igor.
Do Poznania przeprowadził się w wieku 14 lat. Musiał zostawić dom rodzinny, znajomych, przyjaciół. - Nie miałem z tym problemu, bo wiedziałem po co tam jadę - mówi. - Zamieszkałem we Wronkach, przy tamtejszym Centrum Badawczo-Rozwojowym Lecha.
Przez cztery lata Brzyski grał nie tylko w młodzieżowych drużynach i rezerwach Lecha Poznań, ale zaliczył także grę w reprezentacji Polski U15 i U17. Był na mistrzostwach świata w Indonezji U17 i mistrzostwach Europy na Węgrzech w tej samej kategorii. Niestety, walczył też z trzema ciężkimi kontuzjami.

Grać jak Grande Toro - Wielki Byk
W lutym 2025 roku przyszła oferta z włoskiego Torino. - Negocjacje między Lechem a Torino zakończyły się ostatniego dnia okna transferowego - wspomina Brzyski.
18-latek trafił do Turynu. Są w tym mieście, znanym z fabryki Fiata i kawy Lavazza, dwie drużyny - Juventus i właśnie Torino, w którym swego czasu gwiazdą i kapitanem był Kamil Glik.
Choć większość kibiców kojarzy bardziej utytułowane Juve, Torino też jest we Włoszech legendarnym klubem. Popularny przydomek drużyny to Toro, czyli Byk. Taki jest też symbol klubu i miasta - Grande Toro. Zawodnicy grają w ciemnobordowych koszulkach.

Brzyski mówi nam, że raz w roku, 4 maja, młodzi gracze idą na wzgórze Superga. To tam w 1949 roku rozbił się samolot, którym do Turynu z meczu z Benfiką w Lizbonie wracała legendarna drużyna, zwana Grande Torino. Pilot zapewne popełnił błąd we mgle i zginęło 18 graczy. Ci piłkarze byli pięciokrotnymi mistrzami Italii i stanowili trzon reprezentacji kraju.
Brzyski: - Coroczne wyjście na wzgórze Superga, na miejsce katastrofy, podkreśla, dla kogo gramy i dlaczego musimy godnie reprezentować tę koszulkę.

Rano szkoła, potem trening
Pytam, jak wygląda dzień młodego gracza? - Rano mam zajęcia online w amerykańskim liceum JDJ Open School, wszystkie lekcje są po angielsku. Po południu zaczynam treningi w Torino. Zazwyczaj trwają kilka godzin. Wieczorami czas dla siebie. Klub zapewnia mi mieszkanie i dwa posiłki dziennie.
Pytam, czy widać duże różnice między Polską a Italią w szkoleniu, podejściu do treningów, przekazywaniu młodym ludziom wiedzy o grze i taktyce?
Brzyski: - Pewne różnice są, ale nie aż tak duże.
Wracam więc do przegranych przez Polskę U21 mistrzostw Europy. Polska w marnym stylu przegrała z Gruzją 1:2, z Portugalią 0:5 i z Francją 1:4. Jak to możliwe, że na tym poziomie nasi piłkarze tak odstają od Portugalczyków czy Francuzów?
Brzyski: - Nie byłem w tej drużynie, nie byłem w szatni i nie grałem na boisku, więc ciężko mi oceniać, co tam się stało. Na pewno chłopcy grali dla orzełka, więc chcieli dać z siebie wszystko. To zawsze duma i honor grać dla Polski. Kiedy grałem w reprezentacji U17, doszliśmy do półfinału Euro. Dopiero tam ulegliśmy Niemcom 3:5. Wcale nie było między nami a resztą Europy dużych różnic.

Pizzę zamawia po włosku
Brzyski, który w Torino jest defensywnym pomocnikiem, mówi, że rywalizacja w drużynie jest spora.
- Ale to dobrze dla mnie, bo i ja się rozwijam, i drużyna jest mocniejsza - mówi piłkarz. - W sumie gra ze mną wielu wychowanków tutejszej akademii, więc drużyna jest zgrana.
W młodzieżowym Torino są oczywiście Włosi, ale też młodzi piłkarze z Belgii, Finlandii czy Węgier.
- Znasz już język włoski? - pytam.
- W szatni i na boisku osłuchuję się z tym językiem. W sumie łatwo mi to przychodzi. Języka można się szybko nauczyć, trzeba tylko chcieć słuchać i nie bać się mówić - mówi 18-latek.
Dla kibiców, dla miasta, dla siebie. Jak John Carver ocalił sezon Lechii Gdańsk
Już 7 lipca Igor musi być na pierwszym treningu w Turynie. W nadchodzącym sezonie będzie grał w drużynie U20. Kontrakt ma ważny do 2027 roku.
A dalej? - Wiadomo, marzy mi się oczywiście debiut w Serie A - mówi młody piłkarz z Gdańska. - A żeby to osiągnąć muszę ciężko pracować i wierzyć, że nadejdzie mój moment.