
Bmw Zaleskiego pnie się w górę we Włoszech
fot. archiwum prywatne
Wokół niego "mleko"
To jeden z najdłuższych i najniebezpieczniejszych wyścigów w Europie. Pierwszy raz odbył się w 1925 roku. Trasa liczy 18 km i jest pełna wzniesień, ostrych zakrętów i karkołomnych zjazdów.
- Gdzieś po trzeciej miejscowości wyjeżdżam z nawrotu i wokół mnie mleko, gęsta mgła, nie widać absolutnie nic - opowiada nam Zaleski. - Nie widzę zarysu drogi, nie widzę zakrętu, niczego. Kłopotliwa sytuacja. Ciężko trzymać wciśnięty gaz, nie widząc, gdzie się jedzie. I tak przez kilkadziesiąt metrów. Przejechałem to w nerwach i nagle słońce i nie ma żadnej chmurki. Ciekawe doświadczenie. Góry mają swoje prawa.
Zaleski wygrał wyścig w swojej klasie (pojemność silnika do 2 litrów) oraz zajął 2. miejsce w swojej kategorii (auta z homologacją do 1970 roku). Tradycyjnie już w jego kategorii wyprzedził go kierowca brytyjski Harald Mossler, kierujący typowo wyścigowym samochodem bez dachu marki Daren MK3. Po trzech wyścigach różnica w klasyfikacji generalnej wynosi między nimi tylko trzy punkty. Wciąż więc jest czas, żeby wyprzedzić Brytyjczyka. Do przejechania jeszcze cztery wyścigi.
- O tym, że stawka była wysoka świadczy fakt, że w aucie mojego głównego konkurenta popsuł się element silnika po sobotnich treningach, więc zadzwonił do fabryki Cosworth, zamówił tę część, a mechanik w Londynie wsiadł do samolotu i przyleciał z tym elementem do Włoch i montował go do auta w niedzielę rano tuż przed wyścigiem - opowiada kierowca.

Zaleski na mecie z nagrodą za pierwsze miejsce w swojej klasie
fot. materiały prasowe
Pierwszy w historii
Zaleski startuje w wyścigach górskich w kategorii aut historycznych. Jego bwm jest z 1969 roku. Jest pierwszym Polakiem w historii, który w swojej klasie wygrał wyścig Trento-Bondone. - Było mi o tyle trudniej, że w drodze do Włoch złapałem w samolocie wirusa, więc jechałem na adrenalinie i na tabletkach - mów Zaleski.
Przed Zaleskim jeszcze cztery starty w tym sezonie. Na razie jest drugi w klasyfikacji generalnej, tuż za kierowcą z Anglii.
Co dalej? - Dostałem we Włoszech w kość, ale mój samochód też, bo tam jedzie się albo ciągle z wciśniętym gazem, albo z gwałtownie wciskanym hamulcem - mówi Zaleski. - Moje BMW musi więc zostać częściowo rozebrane i złożone ponownie, żeby sprawdzić każdy element przed kolejnymi startami.
A kolejny wyścig już 6 lipca w Słowenii. Trasa dość krótka i wyboista. - Stosunkowo niebezpieczna z dużymi krawężnikami i brakiem barier. Oby szybko i bezpiecznie do mety - mówi Zaleski.
Wyścig Trento-Bondone odbył się 8 czerwca. Sponsorami gdańskiego kierowcy są Piekarnia Cukiernia Raszczyk, KantorConti.pl, Motowizja, ArabianDream.pl