• Start
  • Wiadomości
  • 280 czapek plus szaliki. Dar gdańszczanek na rzecz uchodźców z Syrii

280 czapek plus szaliki. Dar gdańszczanek na rzecz uchodźców z Syrii

Kilka gdańskich seniorek robiło na drutach te czapki prawie przez cały rok. Zebrało się 280 sztuk, a na dokładkę - kilkanaście szalików. Już 6 grudnia dary powinny być w drodze do Libanu, gdzie znajdują się obozy dla uchodźców z Syrii.
04.12.2018
Więcej artykułów poświęconych Gdańskowi znajdziesz na stronie głównej gdansk.pl
Anna Miękina: - Tę różową czapkę zrobiłam jako ostatnią, w poniedziałek wieczorem
Anna Miękina: - Pracowałam do ostatniej chwili. Tę różową czapkę zrobiłam jako ostatnią, w poniedziałek wieczorem. Są kolorowe, więc mam nadzieję, że wszystkie będą się dzieciom podobać
Jerzy Pinkas/www.gdansk.pl


Anna Miękina, lat 66, mieszka na trzecim piętrze domu w Nowym Porcie. Porusza się o kuli. Życie emeryta nie jest lekkie, tym bardziej, jeśli zdrowie szwankuje. Chętnie ogląda  telewizję, a tam - bywa - że pokazują uchodźców z Syrii.

- Aż serce boli, gdy patrzy się na te biedne dzieci - mówi pani Anna. Gnębiło ją, że one siedzą w obozach dla uchodźców, a prawie cała Polska udaje, że tego nie widzi.

- Przecież my Polacy w historii też nie raz byliśmy uchodźcami, i pomagano nam - dodaje. - To wstyd, że tak mało interesują nas współcześni uchodźcy, gdy my, Polacy, mamy normalne, spokojne życie.

Postanowiła zrobić czapki dla syryjskich dzieci. Skrzyknęła się z przyjaciólką, panią Marią i kilkoma innymi paniami z klubu na Zielonym Trójkącie. Skąd wziąć pieniądze na taką ilość kolorowej włóczki? Zgłosiły projekt do Regionalnego Centrum Wolontariatu w Gdańsku - dostały 500 zł dofinansowania z Miasta.


Anna Miękina w swoim mieszkaniu z Weroniką Reżutką z Polskiego Centrum Pomocy Międzynarodowej, która przyjechała z Warszawy do Gdańska tylko na kika godzin, po odbiór daru
Anna Miękina w swoim mieszkaniu z Weroniką Reżutką z Polskiego Centrum Pomocy Międzynarodowej, która przyjechała z Warszawy do Gdańska tylko na kika godzin, po odbiór daru
Jerzy Pinkas/www.gdansk.pl


Pani Anna osobiście zrobiła 111 czapek. Jej przyjaciółka, Pani Maria, też coś koło tego. Pozostałe panie mniej, ale liczyła się każda sztuka. Dwie z seniorek nie umiały robić czapek, więc dziergały szaliki - zrobiła ich kilkanaście.

- Na jedną czapkę trzeba poświęcić mniej więcej cały wieczór - mówi pani Anna. - O, tę różową zrobiłam jako ostatnią, w poniedziałek wieczorem.

We wtorek (4 grudnia) do Gdańska przyjechała Weronika Rzeżutka z Polskiego Centrum Pomocy Międzynarodowej w Warszawie. Obie panie zapakowały czapki do dużej torby na kółkach i plecaka - ledwie się zmieściło. Weronika Rzeżutka pojechała z tym bagażem na dworzec i dalej - pociągiem do Warszawy. Pierwsze czapki mają polecieć z transportem darów dla syryjskich uchodźców, rozlokowanych w obozach w Libanie, już w czwartek, 6 grudnia.

- Tam zimy wcale nie są takie lekkie - mówi Weronika Rzeżutka. - Zdarzają się opady śniegu i temperatury poniżej zera.  


Pierwsze czapki powinny pojechać z transportem darów do Libanu już w czwartek, 6 grudnia
Pierwsze czapki powinny pojechać z transportem darów do Libanu już w czwartek, 6 grudnia
Jerzy Pinkas/www.gdansk.pl


Pani Anna mówi, że gdyby zobaczyła w telewizji dziecko w jednej z tych czapek, na pewno by poznała.

- I byłaby to dla mnie najwspanialsza nagroda - podkreśla.

To już nie pierwszy raz, gdy pani Anna z koleżankami zrobiły czapki dla potrzebujących. W zeszłym roku 30 czapek otrzymały maluchy z domu dziecka przy ul. Abrahama w Gdańsku. Później 250 czapek pojechało do potrzebujących dzieci w Jordanii.

TV

Czwarty mikrolas już rośnie - zobacz, jak powstawał na Oruni Górnej