Inspiracja "Był sobie Gdańsk"
Znakiem rozpoznawczym „30 Dni” zawsze była i jest historia naszego miasta. Inspiracją do powstania czasopisma była seria albumów „Był sobie Gdańsk” wydawanych przez Donalda Tuska, Grzegorza Fortunę i Wojciecha Dudę oraz ukazujący się przez pewien czas kwartalnik „Był sobie Gdańsk”, którego redaktorem był również Grzegorz Fortuna. Albumy i kwartalnik zdobyły niezwykłą popularność i pozwoliły odkryć dawny Gdańsk tysiącom gdańszczan.
Inicjatorem i pomysłodawcą powstania miesięcznika, podobnie jak albumów, był Donald Tusk.
„30 Dni”, już od pierwszego wydania stało się wielkim wydarzeniem wydawniczym. Pismo przyciągało ciekawymi artykułami, nieznanymi dotąd zdjęciami Gdańska i wysokim poziomem edytorskim.
Paweł Huelle, Stefan Chwin, Mieczysław Abramowicz...
Współpracownikami miesięcznika byli (i są) pasjonaci historii Gdańska. Znakiem rozpoznawczym pisma stały się artykuły m.in. Mieczysława Abramowicza, które bazowały na historycznych zdjęciach tak opisywanych, że tworzyły wręcz całe opowiadania, jednak dokładnie osadzone w realiach obrazu. Stałymi autorami stali się m.in. także Tadeusz Głuszko, który z precyzją przybliżał i przybliża znane budowle i miejsca, ale też odnajduje zapomniane lub nieoczywiste zaułki i peryferia, i Waldemar Borzestowski, którego barwne opowieści mogą dotyczyć wydarzeń czasów napoleońskich, ale też np. wizyty generała de Gaulle’a w Gdańsku. Wiele artykułów specjalnie dla "30 Dni" napisali Paweł Huelle, Stefan Chwin, Jerzy Samp i inni.
Były też fragmenty dzieł literackich (np. Joanny Schopenhauer) czy też wspomnienia dawnych gdańszczan – najczęściej Polaków z Wolnego Miasta.
Redakcja podejmowała poszukiwania, które prezentowano jako bogate w szczegóły opowieści. Teksty tego typu przywołały do współczesnej pamięci takie w zasadzie zapomniane postaci jak Winter, Gralath czy Groddeck. W tamtym czasie dla nikogo nie stanowiło problemu to, co jako wielki problem przedstawiane jest dziś: niemiecka część historii Gdańska.
Inspirujące pomysły, które stały się rzeczywistością
Historia pozostała najważniejszą częścią „30 Dni” do dziś. Jednak w pierwszych latach istnienia pisma bardzo ważne stało się także przedstawianie pomysłów na to, jaki ma być Gdańsk współczesny, czy też w niedalekiej przyszłości. Miesięcznik rozpoczął cykl artykułów, w których prezentowano idee, jak powinno być zabudowane miasto.
Takich publikacji nie było wcześniej w mediach, ani w Gdańsku, ani nawet w ogólnopolskiej prasie specjalistycznej. Teksty poświęcone zabudowie City Forum czy Targu Węglowego wywołały głęboką debatę o architekturze i urbanistyce miasta. „30 Dni” stało się miejscem dyskusji, która z różnym nasileniem w zasadzie trwa do dziś. Bywa ona sprowadzana do kwestii: czy rekonstruować dawną zabudowę czy też budować nowocześnie. W rzeczywistości chodzi jednak o coś więcej.
Na łamach „30 Dni” zaprezentowano po raz pierwszy projekt tunelu pod Martwą Wisłą, kiedy jeszcze nikt nie mógł marzyć o tym, aby go zbudować. Po raz pierwszy, nie licząc zamkniętych publikacji urbanistów, pojawiły się właśnie w „30 Dniach” takie pomysły, jak obwodnica południowa czy obwodnica metropolitalna. Także pomysł, aby zbudować przejścia naziemne na Podwalu Przedmiejskim. W tych ideach chodziło o to samo co dziś: wyprowadzenie tranzytu poza centrum miasta i zespolenie obszarów przeciętych przez drogi szybkiego ruchu.
W „30 Dniach” sformułowano tezę, że „Instytut Solidarności potrzebny [jest] od zaraz” na wiele lat zanim powstało Europejskie Centrum Solidarności. Przedstawiono także szeroko ideę, która dotąd tylko tliła się w specjalistycznych dyskusjach pasjonatów kolejnictwa, a mianowicie odbudowy linii kokoszkowskiej. W artykule „W 15 minut do Kartuz” opisano pomysł, który wydawał się kompletnie nierealny. Po latach zmaterializował się jednak w postaci Pomorskiej Kolei Metropolitalnej.
Wielka idea budowania wspólnoty
Inną ideą, która poniosła się bardzo daleko i wysoko był elektryzujący pomysł „Rodzinnego zdjęcia gdańszczan na koniec wieku”. Od czasu wykonania tej fotografii, a więc od czerwca 2000 roku, minęły już dwadzieścia trzy lata. W tym czasie w całej Polsce, na wzór tego zdjęcia odbyły się tysiące takich zgromadzeń. Ostatnie zostało zrobione 11 listopada podczas Parady Niepodległości w Gdańsku. Zaznaczmy to wyraźnie: za tym pierwszym zdjęciem i tym ostatnim stoi to samo środowisko osób oddanych naszej gdańskiej wspólnocie.
Z pewnością nie byłoby „30 Dni” bez albumów „Był sobie Gdańsk” i kwartalnika „Był sobie Gdańsk”. To był początek i nowa szkoła myślenia o Gdańsku. Potem jednak pismo wytworzyło swój własny styl, którego najważniejszym elementem jest szukanie nowych punktów widzenia, przy założeniu, że centrum naszego świata jest Miasto. Każdy numer pisma przynosi jakieś odkrycie i koryguje spojrzenie na Gdańsk – i redaktorów, i Czytelników.
Redaktorem Czasopisma „30 Dni” jest Grzegorz Fortuna. A niniejszy artykuł przygotował pierwszy redaktor „30 Dni” Lech Parell