![]() Na zdjęciu Horacy Unrug |
Nie pamiętam dokładnie ojca z czasów okupacji. Niemcy uwięzili go w Woldenbergu a ja miałem wówczas 9 lat. Spotkaliśmy się po wojnie i wówczas cała nasza rodzina w marcu 1946 roku wyjechała do Anglii. Tam także długo nie mieszkaliśmy. Ojciec uzyskał pracę w Maroku i tam się przeprowadziliśmy w 1948 roku. To z tamtych czasów został mu zwyczaj codziennego, porannego prysznica z zimnej wody, do którego mnie nigdy nie przekonał.
Mimo ogromnej odległości dzielącej go od Pomorza utrzymywał kontakty ze znajomymi i oficerami. Pamiętam dobrze, że zawsze bardzo cieszył się z postępów poczynionych na wybrzeżu po wojnie. Jednocześnie był świadomy że reżim PRL nie pozwoli mu wrócić do kraju i normalnie zamieszkać. Bardzo tego żałował. Najbardziej smutny był jednak z tego powodu, że oficerowie marynarki, których szkolił często byli po prostu mordowani przez władze komunistyczne, za to że w swoim życiu kierowali się patriotyzmem, dumą narodową a więc wartościami, które on tak bardzo starał się im wpoić. Umierali, gdyż pozostali wierni ideałom i zasadom oficerów wolnej Polski.
Kiedy praca w Maroku się skończyła, ojciec zamieszkał w Moitresor we Francji. Mieszkał tam razem z matką 18 lat, aż do śmierci w roku 1973. Tam też został pochowany.
Każdy kto chce zapoznać się z losami Admirała Józefa Unruga powinien obejrzeć film „Admirał Unrug”, wyprodukowany przez Video Studio Gdańsk, w reżyserii Anny Marii i Jacka Mydlarskich.
Fot. Wydział Promocji Miasta
Michał Brandt






















