PORTAL MIASTA GDAŃSKA

Śledź Karnawał Gdański

Śledź Karnawał Gdański
Wiele radosnej muzyki, pokazy tańca, konkursy dla dzieci i dorosłych, a także przyrządzany na kilka sposobów śledź, w tym również „po gdańsku” z dużą ilością przypraw korzennych. W ostatnią sobotę karnawału na Targu Węglowym w Gdańsku, w specjalnie ustawionym namiocie, bawiło się kilka tysięcy gdańszczan.
Więcej artykułów poświęconych Gdańskowi znajdziesz na stronie głównej gdansk.pl
Wiele radosnej muzyki, pokazy tańca, konkursy dla dzieci i dorosłych, a także przyrządzany na kilka sposobów śledź, w tym również „po gdańsku” z dużą ilością przypraw korzennych. W ostatnią sobotę karnawału na Targu Węglowym w Gdańsku, w specjalnie ustawionym namiocie, bawiło się kilka tysięcy gdańszczan.

 
O pozytywną energię sobotniej imprezy zadbały gdański zespół MAJESTIC, grający radosne jamajskie rytmy, oraz grupa THE PARK, specjalizująca się przebojach znanych zespołów rockowych. Imprezę w ostatnią sobotę karnawału, 5 lutego b.r., zorganizowało miasto Gdańsk, Gazeta Wyborcza i Radio Trefl. „Śledź Karnawał Gdański to nie tylko powrót do gdańskiej tradycji, ale również poszerzenie bogatej oferty imprez dla mieszkańców Gdańska i turystów. W całym kraju wiadomo, że Gdańsk tętni życiem nie tylko w sezonie, ale również zimą” - podkreślał prezydent Gdańska, Paweł Adamowicz.

Śledzik i karnawał były organizowane w Gdańsku już 200-300 lat temu. Odbywały się wielkie bale maskowe, w tym największy w Domu Bractwa Strzeleckiego przy ulicy 3 Maja, gdzie aktualnie znajduje się bazar (dom w styczniu 1945 roku został zbombardowany).W Domu Bractwa znajdowała się największa w tamtym okresie w Gdańsku sala na około 2000 miejsc.


 
 
 
 


Zwyczaje kaszubskie i pomorskie w dni poprzedzające „śledzika”

Trzy dni między niedzielą a Popielcem wypełniały tzw. zapustne tańce . Na Pomorzu był to między innymi tzw. taniec lenny, wykonywany przez starszą wiekiem niewiastę. Dziewczynie przywiązywano do paska wiązkę lnu, a tancerka starała się w tańcu podskakiwać jak najwyżej. Twierdzono, że im wyższe podskoki, tym wyższy len w danym roku.

Odrębnym wydarzeniem były rybackie „zeszewiny” . Dwa dni wiązano wielką sieć, by potem, zebrawszy się u szypra, uczepić ją pod sufitem i zbiorowo się w niej huśtać. Z sieci należało się możliwie prędko wyplątać, a ostatni stawiał kompanom beczkę piwa. Z kuflami w rękach tańczono tzw. wiwat - uwaga! Nie wolno było wylać ani kropli.

Trzy dni intensywnego rozbawienia kończył „śledzik”. Zabawa musiała się skończyć o północy: do drzwi wówczas pukał już Popielec jako czas dla zabaw niewskazany. Tymczasem rozbawionym często trudno było zaprzestać tańców. Wtedy do karczemnej izby wkraczała postać w łachmanach i ze śledziem w dłoni - symbol Wielkiego Postu. Przebieraniec wypędzał z karczmy tancerzy. Kto się ociągał się zbyt długo, mógł nawet oberwać batem. Czasem Łachmaniarzowi towarzyszył diabeł, który za karę częstował ostatnich maruderów bardzo słonym śledziem. Była to zapowiedź wielkopostnego ograniczenia jadła.


Fot. Kosycarz Foto Press KFP

Maciej Turnowiecki