Sprzed Dworca Głównego PKP w Gdańsku zniknęły wreszcie samochody parkujące tam pomimo znaku zakazu. Sposobem na wypłoszenie kierowców - w tym również taksówkarzy - okazał się znak "strefa zamieszkania".
Dotychczas na drodze przed gdańskim dworcem ustawiony był znak zakazu zatrzymywania się na dłużej niż 5 minut. Jednak, ponieważ droga nie jest publiczna (znajduje się na prywatnym terenie PKP), trudno było karać kierowców za łamanie zakazu. Korzystali z tego zwłaszcza niezrzeszeni w korporacjach taksówkarze, którzy przed dworcem urządzili sobie "dziki postój", polując na wychodzących z peronów turystów.
- Kierowcy znający dogłębnie przepisy ruchu drogowego wiedzieli, że dłuższy postój w tym miejscu niczym im nie grozi, bo droga nie jest publiczna - wyjaśnia Maciej Lisicki, zastępca prezydenta Gdańska.
![]() |
Miejscy urzędnicy, strażnicy miejscy, policjanci, a także dyrekcja dworca PKP od dawna zastanawiali się wspólnie jak rozwiązać problem samochodów parkujących przed budynkiem. W pierwszych dniach lutego zmienione zostało oznakowanie w tym miejscu. Przy wjeździe z ulicy Podwale Grodzkie stanął znak D-40 "strefa zamieszkania", skrócono również maksymalny czas postoju w tym miejscu do 3 minut.
- Droga nadal będzie należała do PKP, ale dzięki postawieniu nowego znaku, przepisy ruchu drogowego będą obowiązywały tam w całości - mówi nadkomisarz Janusz Staniszewski, naczelnik wydziału ruchu drogowego KWP w Gdańsku. - Postój dłuższy niż trzy minuty będzie odtąd karany mandatem, blokadą kół lub odwiezieniem samochodu na lawecie.
Od ustawienia nowych znaków minęły dwa tygodnie i już wyraźnie widać, że nowe rozwiązanie odniosło skutek. Sprzed dworca zniknęli m.in. taksówkarze. Nie oznacza to jednak wcale, że teraz podróżni mają kłopot ze znalezieniem transportu. Wokół dworca są trzy legalne postoje dla taksówek. Jeden z nich zaledwie 50 m od wejścia na dworzec.
Michał Piotrowski
Biuro Prasowe





















