Lechia pokonała na PGE Arenie Lecha Poznań 2:1 i awansowała na czwarte miejsce w tabeli. Coraz głośniej mówi się w Gdańsku o starcie w kwalifikacjach Ligi Europejskiej.
To był mecz wybitnie dobry jak na standardy polskiej Ekstraklasy. Było w nim mnóstwo klasowych zagrań, emocji co niemiara, trzy gole po sprawnie przeprowadzonych akcjach, był strzał, po którym piłka trafiła w jeden słupek, potem drugi i wyszła w pole. Strzelał Łukasz Teodorczyk z Lecha, a trener Lechii Ricardo Moniz zażartował: - Gdy patrzyłem na to, co wyprawia w tej sytuacji piłka, postarzałem się o 10 lat.
Moniz przez wielu kibiców Lechii nazywany jest cudotwórcą, bo wraz z jego przyjściem zmienił się sposób gry drużyny (na atakujący, czyli widowiskowy), jakość gry, no i wyniki. Lechia już z Legią rozegrała równy mecz, przegrała z powodu błędów sędziowskich. To, co się działo w piątek wieczorem udowadnia, że przed żadnym przeciwnikiem w Polsce lechitom nie drżą łydki.
Dwa gole dla biało-zielonych zdobył Zaur Sadajew, Czeczen z rosyjskim paszportem. Odblokował się w poprzednim meczu w Szczecinie, teraz strzelił dwa rzadkiej urody gole. Zapewne chętnie zostałby w Gdańsku na dłużej, ale nie wiadomo, czy Lechię będzie stać na wykupienie go z Tereka Grozny, skąd jest wypożyczony. Podobnie wygląda sytuacja z Maciejem Makuszewskim.
Sezon życia rozgrywa Piotr Grzelczak. Gol strzelony Barcelonie z woleja w pamiętnym towarzyskim spotkaniu na PGE Arenie przywrócił go do piłkarskiego życia. Efekt na dziś jest taki, że jak Grzelczak przymierza się do strzału z woleja, to cały stadion stoi i czeka na wielkie wydarzenie. Sezon życia rozgrywa też bramkarz Mateusz Bąk. W nowym sezonie jego konkurentem będzie bardzo zdolny Dariusz Trela, ale nie jest przesądzone, że Bąk przegra tę rywalizację.
Mecz oglądał selekcjoner Adam Nawałka. Zapewne oglądał kilku piłkarzy Lecha, ale być może w kadrze na mecz towarzyski z Litwą (6 czerwca na PGE Arenie da szansę Pawłowi Dawidowiczowi, który już ochłonął po wizycie w Benfice i gra znakomicie.
W zeszłym sezonie Lechia wygrała jeden z meczów z Legią Warszawa i „pozbawiła” ją mistrzowskiego tytułu. Wygląda na to, że w tym sezonie podobnie może być z Lechem, który, z powodu porażki w Gdańsku, na trzy kolejki przed końcem rozgrywek traci do Legii już 8 punktów. W Warszawie już ogłosili, że obchody z okazji zdobycia mistrzostwa nastąpią po najbliższym spotkaniu, z Ruchem Chorzów.
Lechia Gdańsk - Lech Poznań 2:1 (2:1)
Bramki: Z. Sadajew – 2 (22, 41) dla Lechii oraz M. Możdżeń (26) dla Lecha. Żółte kartki: Z. Sadajew, M. Pietrowski, M. Makuszewski, N. Leković (Lechia) oraz D. Kownacki (Lech). Sędziował M. Borski (Warszawa). Widzów 16 628.
Lechia: Bąk - Deleu, Janicki, Dawidowicz, Leković - Makuszewski (82, Frankowski), Pietrowski, Vranjes, Wiśniewski (71, Tuszyński), Grzelczak - Sadajew.
Lech: Kotorowski - Możdżeń, Arajuuri, Kamiński, Henriquez - Lovrencsics (67, Claasen), Wołąkiewicz (77, Kownacki), Linetty, Hamalainen, Pawłowski (81, Formella) - Teodorczyk.
Krzysztof Guzowski




















