PORTAL MIASTA GDAŃSKA

Ludzie siatkarskiego sukcesu

Ludzie siatkarskiego sukcesu
Więcej artykułów poświęconych Gdańskowi znajdziesz na stronie głównej gdansk.pl

Rozmowa z Piotrem Należytym, prezesem LOTOSU Trefla Gdańsk

x

Piotr Należyty (z lewej) i Kazimierz Wierzbicki, właściciel klubu

Fot. LOTOS Trefl Gdańsk

Jak trafił Pan do LOTOSU Trefla?

Jestem z Warszawy, skończyłem m.in. studia w Szkole Głównej Handlowej, brałem udział w licznych konferencjach i szkoleniach z zakresu biznesu sportowego. Pracowałem w dwóch klubach piłkarskich - Wiśle Kraków i Piaście Gliwice, w których zajmowałem kierownicze stanowiska w działach marketingu i sponsoringu. Przez ponad dwa lata byłem też związany z Ciszewski Public Relations, dużą polską spółką marketingową. W 2012 roku zaprosił mnie na spotkanie Kazimierz Wierzbicki, większościowy właściciel trzech klubów sportowych spod marki Trefl, i zaproponował współpracę. Nie wahałem się długo.

Czym Pana urzekł Wierzbicki?

Przedstawił racjonalną koncepcję, swoje spojrzenie na klub sportowy. To było najważniejsze, zbieżne z moją wizją. Potem rozmawialiśmy o stopniowej budowie silnego zespołu siatkarskiego, z Grupą LOTOS SA i Trefl SA jako sponsorami tytularnymi i Miastem Gdańsk, również bardzo zainteresowanym męską siatkówką na najwyższym poziomie. Moim zadaniem, wspólnie z Dariuszem Gadomskim, jest pomoc w stworzeniu maszyny, która będzie funkcjonować tak, by wszystkie elementy układanki pracowały jak należy.

Ile osób pracuje w klubie?

Licząc zawodników, wszystkich członków sztabu szkoleniowego i administrację – ponad 40. Do tego szkolimy ponad 100 dzieci w różnych kategoriach wiekowych. Patrząc na samą administrację, jest to kilkanaście osób. Mamy mieszankę osób doświadczonych, ale również młodych, bardzo zdolnych ludzi. Ci drudzy stanowią przede wszystkim o sile działu marketingu, który wraz ze sportem zajmuje jedną z najważniejszych pozycji w LOTOSIE Treflu. Chcemy, by stawał się on coraz ważniejszy. Ten dział ma dużo miejsca na realizację własnych pomysłów. Mam do osób w nim pracujących wielkie zaufanie. Obecnie na stałe pracuje w nim sześć osób. Pod tym względem wyróżniamy się w PlusLidze, bo w kilku klubach marketingiem zajmuje się jedna albo dwie osoby. U nas stan obecny to dalej początek.

x

Piotr Należyty z Murphy'm Troy'em

Fot. LOTOS Trefl

Od rozgrywek sezonu 2008/09 na podium mistrzostw Polski stawali tylko: Asseco Resovia, PGE Skra Bełchatów, Jastrzębski Węgiel i ZAKSA Kędzierzyn-Koźle. W obecnych rozgrywkach doszło więc do przełomu. Jak to zrobiliście?

Aspektów było kilka. Na początku przede wszystkim ogromne wsparcie płynące od właścicieli, Grupy LOTOS, władz miasta, kibiców, mediów i całego środowiska sportowego. To się czuje na każdym szczeblu pracy. Potem postawiliśmy na właściwych ludzi w różnych obszarach. Znaleźliśmy się też w odpowiednim czasie i miejscu, to znaczy mieliśmy trochę szczęścia. Sportowo, niewątpliwie tym, od którego zaczęło się tworzenie zwycięskiej ekipy, był Andrea Anastasi. To wyjątkowy człowiek i trener cieszący się poważaniem wśród najlepszych siatkarzy świata. Nie jestem pewien, czy bez pomocy Andrei bylibyśmy w stanie ściągnąć do Gdańska Mateusza Mikę, Murphy’ego Troya, Marco Falaschiego czy Sebastiana Schwarza. Tym bardziej jestem zadowolony, że Anastasi przedłużył kontrakt z LOTOSEM Treflem na dwa kolejne sezony. Uważam, że jego pojawienie się w Trójmieście to sukces nas wszystkich. Andrea jest zakochany w Gdańsku, pięknej hali, ludziach. To atrybuty tworzone przez lata. I to, co najważniejsze – nasza filozofia rozwoju klubu od samego początku była zbieżna z tym, jak to widział Anastasi.

W sporcie zawodowym nie ma dziś sukcesu bez pieniędzy. Jakim budżetem dysponuje klub?

Z naszym budżetem w tym sezonie byliśmy na piątym–siódmym miejscu w Polsce. Mieliśmy połowę tego, co Jastrzębski Węgiel czy ZAKSA. PGE Skra dysponuje 2,5–3 razy większymi pieniędzmi, podobnie jak Asseco Resovia. 15 procent naszego budżetu pochodziło ze sprzedaży biletów, niecałe 10 procent ze sprzedaży praw telewizyjnych i marketingowych PlusLigi. Sprzedaż pamiątek klubowych to obecnie do jednego procenta budżetu, 5 proc. zarobiliśmy na różnego rodzaju eventach i produktach dodatkowych. Resztę przychodów stanowiły wpływy ze sprzedaży pakietów sponsorskich oraz reklam. Pracujemy nad tym, by nasz całościowy produkt marketingowy był atrakcyjny, co pozwoli nam zwiększać budżet. Już jest się czym chwalić, bo tylko w tym sezonie dopingowało nas 155 tysięcy kibiców w halach i 3,5 mln przed telewizorami. To ogromne wartości.

Kadra zawodników na następny sezon mocno się zmieni?

Chcemy przede wszystkim utrzymać trzon drużyny. Zatrzymanie kluczowych zawodników jest naszym najważniejszym celem. Porozumieliśmy się już z trenerem, a także z Mateuszem Miką, który zostaje u nas na kolejne dwa sezony. Na jeden sezon zostaje również najlepiej punktujący atakujący PlusLigi, Murphy Troy. Rozmawiamy o przedłużeniu umów ze wszystkimi siatkarzami, których mieliśmy w kadrze na sezon 2014/15. Jestem optymistą co do wyników tych rozmów.

Były lub są trudności z przekonaniem ich do pozostania w Gdańsku?

Praktycznie każdy z naszych asów, z trenerem włącznie, otrzymał propozycję podpisania umów gdzie indziej, na dużo lepszych warunkach finansowych niż miał u nas. To normalne, że w obliczu takiego sukcesu pojawiły się atrakcyjne oferty i musimy zaproponować znaczne podwyżki. Mam nadzieję, że uda nam się znaleźć złoty środek i zawodnicy docenią naszą ofertę, która składa się, oprócz finansów, również z czterech innych części: piękne miasto, znakomita atmosfera w klubie, wspaniała hala wypełniona kibicami i Liga Mistrzów.

Nie będzie żadnych nowych zawodników?

Potwierdzam doniesienia, że rozmawiamy z Miłoszem Hebdą, który ostatnio grał w Banimeksie na pozycji przyjmującego. Jest młody, ma za sobą interesującą przeszłość w kadrach juniorskich Polski i chce skupić się na pracy. Być może, jeśli zajdzie taka potrzeba, pomyślimy jeszcze o jednym – dwóch zawodnikach. Poważnie interesowaliśmy się Mateuszem Bieńkiem, środkowym Effectora Kielce, ale ostatecznie nie będzie on naszym zawodnikiem.

Jakie będą cele sportowe w sezonie 2015/16? Startujecie w Lidze Mistrzów…

Sam jestem ciekawy, co LOTOS Trefl pokaże na arenie międzynarodowej. W fazie grupowej czeka nas przynajmniej sześć meczów. Dużo zależy od tego, na jakich rywali trafimy w losowaniu. Na pewno wyjście z silnej grupy będzie cenne…

Mówi Pan jak kiedyś Adam Małysz, który zawsze chciał tylko oddać dwa długie skoki. Przecież w niedawno zakończonych rozgrywkach ligowych byliście lepsi niż PGE Skra, czwarta drużyna Ligi Mistrzów i toczyliście boje z Asseco Resovią, drugim zespołem Ligi Mistrzów.

Nie jestem zwolennikiem mówienia wykrzyknikami, czyli przekonywania od początku, że jesteśmy wielcy. Mamy podchodzić maksymalnie zaangażowani do każdego treningu i meczu, czyli robić swoje. To najważniejsze.

Jakie cele w PlusLidze?

Zrobić wszystko, co możliwe, by wygrać każde kolejne spotkanie.

Proszę scharakteryzować – jednym zdaniem - każdego z siatkarzy, którzy w sezonie 2014/15 zostali wicemistrzami Polski i zdobyli Puchar Polski.

Murphy Troy – bezproblemowy człowiek, profesjonalista.

Marco Falaschi – dobry duch drużyny.

Sebastian Schwarz – zawsze można na nim polegać.

Mateusz Mika – skromny człowiek i wielki siatkarz.

Wojciech Grzyb – cichy, rodzinny profesjonalista.

Bartosz Gawryszewski – prawdziwy kapitan.

Piotr Gacek – mentalny dowódca.

Artur Ratajczak – ambicja aż go zżera, zrobiłby wszystko, żeby wygrać.

Damian Schulz – dobrze ułożony człowiek, wielki potencjał sportowy.

Mateusz Czunkiewicz – ogień w oczach i na boisku.

Przemysław Stępień – cicha woda, jak wchodzi na boisko, to dobrze kieruje zespołem.

Moustapha M’Baye – otwarty, uśmiechnięty luzak.

Krzysztof Wierzbowski – największy pechowiec ostatniego sezonu.

Sławomir Stolc – w kolejce do sławy.

 

Rozmawiał Krzysztof Guzowski