Dyrektor Tadeusz Jędrzejczyk: - Jest ryzyko, że większa fala zachorowań może jeszcze nastąpić

Jak po dwóch miesiącach od ogłoszenia stanu pandemii nasz region radzi sobie w walce z koronawirusem? Naszym gościem online w programie „Wszystkie Strony Miasta” był Tadeusz Jędrzejczyk, dyrektor Departamentu Zdrowia Pomorskiego Urzędu Marszałkowskiego, który przestrzegł przed łatwym optymizmem związanym z lepszymi statystykami.
24:12
2020-05-06
Produkcja: Gdańskie Centrum Multimedialne
Więcej artykułów poświęconych Gdańskowi znajdziesz na stronie głównej gdansk.pl

Gość programu „Wszystkie Strony Miasta” w chłodny i umiarkowany sposób odniósł się do dobrych statystyk zachorowań z ostatnich dni. W skali kraju w ciągu doby odnotowywano średnio ok. 300 nowych przypadków COVID-19.

- Z informacji, które mamy rzeczywiście w ostatnich tygodniach nastąpiło, jak to mówią epidemiolodzy, wypłaszczenie krzywej zachorowań. Nie ma przyrostu logarytmicznego, ale też nie ma specjalnie zauważalnego spadku tych zachorowań, one utrzymują się na podobnym poziomie, a w ostatnich dniach odrobinkę znowu rośnie, ale nie dynamicznie. Wiele wskazuje na to, że skoro rozpowszechnienie wirusa w populacji jest małe, a są ogniska, to w każdej chwili grozi większy wysyp zakażeń. Innymi słowy większe jest wciąż ryzyko, że fala zachorowań może jeszcze nastąpić.

Zdaniem dyrektora Jędrzejczyka na samym początku, gdy wprowadzano obostrzenia było zrozumienie i świadomość zagrożeń ze strony obywateli, teraz coraz częściej widać, że zakazy są łamane. Stąd kolejne zachorowania. Problemem wciąż są różne placówki zamknięte.

- Warto zwrócić uwagę, że są to głównie pacjenci z domów pomocy społecznej, które, tak jak wszędzie na świecie, są ogniskami, gdzie bardzo trudno uniknąć zarażenia. W małych relatywnie pomieszczeniach przebywa dużo ludzi, personel jest nieliczny i jest wiele osób wrażliwych na zarażenie, starszych i schorowanych. Wiele z tych osób niestety umiera. Wśród tych zgonów liczne są takie, które dotyczą osób z bardzo zaawansowanymi procesami chorobowymi, ale nie tylko – wyjaśnia dyrektor Jędrzejczyk.
 

Dyrektor Tadeusz Jędrzejczyk uważa, że podległe samorządowi placówki szpitalne, w tym Pomorskie Centrum Chorób Zakaźnych i Gruźlicy w Gdańsku, które bezpośrednio zajmuje się pacjentami, u których stwierdzono koronawirusa, dobrze sobie radzą w walce epidemią. Jest też rezerwa łóżek w standardzie OIT (Odział Intensywnej Terapii - red.). Jak ocenia dyrektor Jędrzejczyk pozwoliłoby to zapewnić opiekę przy trzykrotnym wzroście zachorowań, ale przy większym wzroście byłby już problem. Poza tym cały czas wyzwaniem jest leczenie i przyjęcia pacjentów na innych „niezakaźnych oddziałach”, które cały czas muszą działać, wykonując swoją codzienną pracę.


- Po wykryciu ogniska w Uniwersyteckim Centrum Klinicznym, szpital ten zamknął oddział położniczy. W związku z tym pozostałe dwa oddziały (w szpitalu Copernicus – red.) bardzo szybko przepełniły się rodzącymi kobietami. Tak więc wyzwanie organizacyjne jest wciąż przed nami. Nie doszło na szczęście do tragedii, udało się szybko to ryzyko zdiagnozować i jemu przeciwdziałać, ale takie ryzyka wciąż są przed nami – mówi Tadeusz Jędrzejczyk.  

Czytaj też: Wzmocnijmy rolę samorządów w UE. Rozmowa z Olgierdem Geblewiczem


Większość testów na obecność koronawirusa (SARS-CoV-19) wciąż przeprowadza na Pomorzu Wojewódzka Stacja Sanitarno-Epidemiologiczna. Są już jednak dwa dodatkowe laboratoria, niebawem rozpocznie działalność trzecie, nie są one jednak w pełni wykorzystane. Zdaniem naszego gościa bardzo ważne jest robienie testów pracownikom ochrony zdrowia i personelowi domów opieki społecznej.

- Przygotowany już został taki program ze środków unijnych. Szpital Copernicus będzie realizował testy dla tych dwóch grup zawodowych. Czekamy na decyzję wojewody, może to nastąpić w ciągu tygodnia. Oczywiście program realizowany jest niezależnie od dużej liczby testów, które w tej chwili wykonywane są systemowo przez Sanepid – mówił dyrektor Jędrzejczyk.
 

Centrum Testowe COVID-19 drive-thru przy Stadionie Energa Gdańsk już działa

Środki ochrony indywidualnej są dostępne na rynku, ale wciąż są drogie dla szpitali. W tej kwestii był wcześniej ogromny kryzys dostępności. W niektórych szpitalach zapasy maseczek, przyłbic czy kombinezonów wystarczały jedynie na 24 godziny. Jak powiedział nasz rozmówca - bardzo dobrą decyzję podjęła Unia Europejska. Dzięki tzw. uelastycznieniu polityki budżetowej część środków finansowych samorządy wojewódzkie mogły przekierować na walkę z koronawirusem. Samorząd województwa pomorskiego mógł m.in. przeznaczyć ponad 20 mln złotych właśnie na zrefundowanie szpitalom wydatków poniesionych na zakup środków ochrony osobistej.

Na zakończenie rozmowy dyrektor Tadeusz Jędrzejczyk zachęcił mieszkańców Gdańska i Pomorza do noszenia maseczek. Sam zaprezentował się w maseczce z flagą Unii Europejskiej, przygotowaną specjalnie przez Fundację Razem w Europie na Dzień UE, który przypada w sobotę 9 maja.

 

Więcej z: Wszystkie strony Miasta