PORTAL MIASTA GDAŃSKA

Stadion Energa Gdańsk. Co z tą murawą? Wyjaśnia groundsman Krzysztof Puzio

Stadion Energa Gdańsk. Co z tą murawą? Wyjaśnia groundsman Krzysztof Puzio
Zaczęło się od kiksa Roberta Lewandowskiego w meczu z Czechami - nie trafił w piłkę, choć była przed nim już tylko pusta bramka. W telewizji komentator Tomasz Hajto, były piłkarz, skrytykował stan gdańskiej murawy. Temat wrócił do mediów przed meczem Lechia - Jagiellonia. Warto poświęcić mu nieco uwagi
Więcej artykułów poświęconych Gdańskowi znajdziesz na stronie głównej gdansk.pl
Robert Lewandowski podczas treningu na gdańskiej murawie, przed meczem z Czechami
Robert Lewandowski podczas treningu na gdańskiej murawie, przed meczem z Czechami
Grzegorz Mehring/www.gdansk.pl


Przed ostatnim spotkaniem Lechii, z Jagiellonią, trener gdańszczan, Piotr Stokowiec, przyznał na konferencji prasowej, że murawa nie jest w optymalnym stanie. Stwierdził nawet, że w związku z tym zastanawia się kogo wpuścić na boisko: zawodników bardziej finezyjnych technicznie, czy tych bardziej atletycznych, dla których niedoskonałości murawy mają mniejsze znaczenie.

Jeden z dziennikarzy zapowiedział przed meczem z Jagiellonią: “Kibic przychodzi na stadion oglądać efektowne bramki i finezyjne akcje. Biorąc jednak pod uwagę stan murawy, należy raczej nastawić się na to, że piłka częściej będzie w powietrzu niż na ziemi. Jeśli ktoś spodziewa się meczu sezonu, na 90 proc. srogo się zawiedzie. Mimo iż zagrają ze sobą lider z wiceliderem”.

Szczęśliwie te pesymistyczne zapowiedzi nie miały odzwierciedlenia w rzeczywistości. Mecz stał na wysokim poziomie sportowym i był emocjonujący. Środowisko piłkarskie uznało pojedynek w Gdańsku za spotkanie kolejki.

Tuż po meczu, dziennikarka telewizyjna Daria Kabała-Malarz próbowała jeszcze podpytać pomocnika Lechii Rafała Wolskiego o stan murawy. Z odpowiedzi Wolskiego wynikało, że nie bardzo widzi problem: "mamy taką porę roku, jaką mamy i w związku z tym trudno oczekiwać, że boisko będzie idealne".


Żeby Gdańsk miał bentleya  

Stan płyty gdańskiego boiska nadzoruje Krzysztof Puzio - jeden z nielicznych w Polsce znawców z doświadczeniem międzynarodowym. Jako młody chłopak wyjechał ze Śląska do Wielkiej Brytanii. Tam skończył dwuletni specjalistyczny college. To mu otworzyło drzwi do Celticu Glasgow. Pracował i dalej się kształcił - otrzymał certyfikat poziomu III zarządzania murawami sportowymi. Następnie trafił do Tottenhamu Londyn. W sumie - 10 lat nauki i pracy w Wielkiej Brytanii. Mówi, że tam kluby mają stanowisko “dyrektora murawy”, co w Polsce jeszcze może niektórych bawić, ale jest jak najbardziej uzasadnione.

- Współczesne boisko piłkarskie to duża i poważna inwestycja - podkreśla Krysztof Puzio. - Kosztuje co najmniej 2 miliony złotych. O jego jakości decydują niuanse, jak choćby wielkość ziarenek piasku, jaki zastosowano.

Po powrocie do Polski, zatrudnił się w renomowanej firmie “Trawnik.Producent”, która obsługuje wiele polskich stadionów. Dziś Krzysztof Puzio prowadzi własną firmę, jest też specjalistą w Polskim Związku Piłki Nożnej i konsultantem ds. muraw dla organizowanego w przyszłym roku w Polsce Mundialu reprezentacji piłkarskich 24 krajów do lat 20. Turniej rozegrany będzie w sześciu miastach: Gdyni, Bydgoszczy, Lublinie, Łodzi, Tychach i Bielsku-Białej.


Na co dzień murawy Stadionu Energa Gdańsk dogląda siedmiu pracowników
Na co dzień murawy Stadionu Energa Gdańsk dogląda siedmiu pracowników
Dominik Paszliński/www.gdansk.pl


- Zawsze lubiłem Gdańsk - mówi Krzysztof Puzio. - Murawy można porównać do samochodów, są fordy, nissany i bentleye. Moim celem jest, by Gdańsk miał bentleya.

Jak jest obecnie? To jedna z najlepszych muraw w kraju - pierwsza hybrydowa, to znaczy naturalna, ale wzmocniona “źdźbłami” z tworzyw sztucznych (stanowią ok. 3 proc. darni). Do najlepszych w Europie trochę jeszcze brakuje, ale nie warto mieć kompleksów. Bayern Monachium dwa lata temu zafundował sobie na Allianz Arenie murawę hybrydową nowszej generacji i nie poradził sobie z nią. Wkrótce wymieni na inną.  

Przykład jest o tyle dobry, że Allianz Arena i Stadion Energa Gdańsk to obiekty bliźniacze, różniące się głównie wielkością. W Monachium jest 75 tys. miejsc, w Gdańsku - 43 tysiące.

- Oba stadiony należą do tej kategorii obiektów, gdzie murawa ma słaby dostęp do naturalnego światła - podkreśla Krzysztof Puzio - Dlatego konieczne jest naświetlanie specjalnymi lampami. Monachium ma lampy, które w ciągu jednego dnia mogą doświetllić pół boiska. W dwa dni mają więc doświetloną całość, a jest to prawie hektar trawy. W Gdańsku możemy doświetlić w ciągu jednej doby jedną ósmą powierzchni murawy. Sytuacja jest już o wiele lepsza, gdyż latem tego roku dokupione zostały dodatkowe lampy.


Jak to robić w grudniu i lutym

Co Krzysztof Puzio myśli o krytyce stanu murawy na Stadionie Energa Gdańsk?

- Jestem przekonany, że przez osoby, które to wszystko mówią, przemawia szczera troska - odpowiada. -  Warto jednak, żebyśmy pamiętali, że jest już druga połowa listopada, a to szczególnie wrażliwy okres. Temperatury są charakterystyczne dla jesieni, mamy pierwsze przymrozki. Wegetacja traw jest spowolniona do minimum i tak już będzie do wiosny.


Krzysztof Puzio [na zdj. po prawej, jeszcze jako pracownik Tottenhamu Londyn] po 10 latach pracy w Wielkiej Brytanii wrócił do Polski i jako groundsman dba m.in. o stan murawy w Gdańsku
Krzysztof Puzio [na zdj. po prawej, jeszcze jako pracownik Tottenhamu Londyn] po 10 latach pracy w Wielkiej Brytanii wrócił do Polski i jako groundsman dba m.in. o stan murawy w Gdańsku
Twitter



W ciągu siedmiu dni - bezpośrednio przed meczem Polska-Czechy i zaraz po nim - na murawie gdańskiego stadionu grano w sumie przez osiem i pół godziny (mecz i treningi). To duże obciążenie. Mecz na ligowym szczycie Lechia-Jagiellonia również dał się we znaki boisku.

W sezonie 2018/2019 zaplanowana jest bardzo krótka przerwa zimowa. Ostatni mecz "jesieni" odbędzie się w Gdańsku 22 grudnia, pierwszy mecz "wiosny" - już 9 lutego.

Jak gdańska murawa będzie się prezentowała 9 grudnia, podczas kolejnego meczu na szczycie, Lechia - Legia Warszawa?

- Zrobimy wszystko, co się da - zapewnia Krzysztof Puzio. - Powinno być dobrze.