PORTAL MIASTA GDAŃSKA

Gdańszczanin na Islandii

Gdańszczanin na Islandii
W pierwszej połowie XV wieku na Islandii działał gdańszczanin Bertold Buramer.
Więcej artykułów poświęconych Gdańskowi znajdziesz na stronie głównej gdansk.pl
Islandia na mapie z XV wieku
Islandia na mapie z XVI wieku
Fot. Zbiory BG PAN

Islandia, ogromna, w znacznej części pokry­ta lodem wyspa stanowi najsolidniej­sze  ogniwo tak zwanego „szlaku przydrożnych kamieni”, łączącego Europę z Ameryką Północną. Obecnie uważa się, że jej odkrywcami byli celtyccy żeglarze z Ir­landii, którzy dotarli tu około 795 roku. Najdawniejsze osadnictwo na wyspie po­chodzi z drugiej połowy IX wieku i związane jest z Normanami. To oni, podążając w stronę Wysp Owczych, trafiali – gnani przez wichry i prądy – do tajemniczego lą­du. Około 870 roku Floki Vilgerdhardsson, zwany też Wielkim Wikingiem, przypłynął tu i pozostał na zimę, nadając wyspie obec­ną nazwę – Islandia, czyli Ziemia Lodów. Choć z wiosną odpłynął do Norwegii, to po­twierdził, że na nowym lądzie jest wiele pastwisk zdatnych do wypasu bydła, a oko­liczne wody obfitują w ryby.

Skandynawską kolonizację odkrytego lą­du zapoczątkowali Ingolf i Hjörleif Arnessonowie na początku X wieku. Cała wyspa oraz jej mieszkańcy kilka wieków później stali się przedmiotem dość dziwacznej transakcji – za zgodą władcy zjednoczonych królestw Norwegii, Szwecji i Danii, Islandia została oddana w dzierżawę spółce, którą zawarli rycerz Olaf Nielsson z gdańszczaninem Bertoldem Buramerem. Kulisy tych wydarzeń są w dalszym ciągu mało znane.

 

Wyspa Lodów

W 1262 roku zgromadzenie wolnych mieszkańców Islandii dobrowolnie uznało nad sobą panowanie króla norweskiego. Układ – zwany Gamli Sattmali – nie tylko określał zakres jego władzy, ale również uzgadniał niezwykle ważne szczegóły powinności lennych oraz handlu. Jednym z istotnych zagadnień było ustalenie terminów, w jakich wyspę miały odwiedzać statki, przywożące z kontynentu żywność i drewno, wykorzystywane w budownictwie i szkutnictwie. Początkowo miało ich być sześć, w niedalekiej przyszłości „tyle, ile będzie potrzeba”. Mimo to, na Islandię przypływało bardzo niewiele jednostek, często kilka lat z rzędu nie widziano ich w ogóle. Kiedy zdarzał się nieurodzaj, przy braku pomocy ludność wyspy doświadcza­ła klęski głodu. Ogólne oziębienie klimatu sprawiało, że w wielu miejscach na północy zanikało osadnictwo.

Kronikarze ze smutkiem odnotowali fakt, że w roku 1410 na Islandię przypły­nął ostatni statek z Grenlandii. Także kon­takty handlowe Gdańska z wyspą i obecną Norwegią były dość sporadyczne i ograni­czały się zazwyczaj do odświętnych wizyt związanych z odbywającymi się tam jar­markami. Na stałych partnerów w intere­sach kupcy znad Motławy wybierali mieszczan ze znacznie bliższego Trelleborga i Ystad. Tylko nieliczne statki handlo­we odbywały długą i niebezpieczną podróż na Islandię, kierując się zazwyczaj przez Wyspy Brytyjskie i Wyspy Owcze na pół­noc. Woziły piwo, mąkę, wino i sukna, w zamian przywożąc ryby, tłuszcze zwie­rzęce oraz skóry.

Był to okres niezwykłego rozkwitu gdańskiej floty, przypuszcza się, że około 1422 roku osiągnęła ona ogromną liczbę 220 statków. Kupcy, którzy przeprowadza­li transakcje na ogromną skalę, jeśli pa­trzeć ówczesnymi standardami, stawali się jednocześnie armatorami, posiadają­cymi tzw. udziały w statkach. Armatorów było co najmniej dwóch, a częściej sześciu, ośmiu, dziesięciu, a nawet dwunastu. Jed­nym z udziałowców był zawsze dowodzący załogą kapitan, czyli szyper. Słusznie uwa­żano, że od jego zaangażowania w znacz­nym stopniu zależy sukces całego przed­sięwzięcia. W tym czasie praktyka udzia­łów była niezwykle popularna. Choć ogra­niczała przyszły zysk, to jednocześnie po­zwalała zminimalizować straty w razie niepowodzenia. Tego typu inwestycje były powszechne wśród gdańskiego kupiectwa, ale nie tylko. Okresowo uczestniczyli w tym także bogaci rzemieślnicy (zazwy­czaj związani bezpośrednio z produkcją statków), przedstawiciele Zakonu Krzy­żackiego, mieszczanie z innych miast Po­morza (najczęściej Elbląga i Torunia), a nawet kupcy z Lubeki, Rewla, Anglicy i Flamandowie. Większość zysków trafiała jednak do patrycjatu lub średniego ku­piectwa, które w latach trzydziestych-czterdziestych XIV wieku posiadało naj­większą liczbę udziałów w statkach han­dlowych.

Jednym z głównych armatorów był ku­piec i rajca Bertold Buramer. Ten wybitny gdańszczanin, miejscowy bogacz, był człon­kiem wielu gdańskich, i nie tylko, spółek okrętowych, posiadaczem udziałów w szes­nastu statkach.

 

Kantor w Bergen

Wyłączne uprawnienia do handlu z Islan­dią otrzymało od królów Norwegii Bergen, miasto portowe w środkowej Norwegii. Tamtejszy kantor był zdominowany przez kupców z Lubeki i sprzymierzonych z nimi przedstawicieli tak zwanych miast wendyjskich Hanzy, którzy objęli bezkonkurencyj­ne przewodnictwo w kształtowaniu się norwesko-hanzeatyckich stosunków. Wspólnie dążyli do wzmocnienia i formalnego uregu­lowania swojej polityczno-handlowej potęgi w Bergen i wyeliminowania, bądź ograni­czenia wpływów wszelkich konkurentów. Nawet tych z innych, zaprzyjaźnionych miast Hanzy, między innymi Gdańska.

Cały odcinek nabrzeża portowego w Ber­gen, obok wydzielonego kantoru kupieckiego (palatium), otrzymał nazwę nabrzeża niemieckiego. Znajdowały się tu nie tylko magazyny towarowe, place, ale również bu­dynek, w którym odbywały się sądy w spra­wach cywilnych i karnych, dotyczące napły­wowych osiedleńców. Bergen stawało się ważnym punktem na handlowej mapie Eu­ropy. Ze wschodu i północy przywożono su­rowce, zboże, skóry, minerały i wymieniano na produkty rzemiosła zachodnioeuropej­skiego. Zachowanie kupców niemieckich, ich zachłanność i buta sprawiały, że w Nor­wegii nasilała się wobec nich wrogość. Jed­noczyła ona nie tylko dyskryminowanych kupców, ale również miejscową szlachtę i plebs. Istniała groźba, że w każdej chwili wybuchną zamieszki.

W XV wieku stosunki handlowe między Bergen i Gdańskiem były dość mizerne. W hanzeatyckim kantorze pojawiały się spora­dycznie towary znad Motławy, wyborne pi­wo i sławne niemal w całej Europie dosko­nałe obuwie. Tym dziwniejsza wydaje się niezwykła kariera Bertolda Buramera na norweskim dworze. Był chyba jedynym kupcem spoza grupy wendyjskiej, który z powodzeniem działał w Bergen i w kilka lat zdołał, nie bez pomocy dworu królew­skiego, wyrobić sobie zupełnie wyjątkową pozycję na tutejszym rynku. Około 1420 ro­ku gdański kupiec i rajca prowadził szeroko rozgałęzione i różnorodne interesy, obejmu­jące Prusy i całą Skandynawię. Współpra­cował blisko z Liffardem von Hervorde, przez lata rządzącym elbląskim oddziałem Hanzy. W Gdańsku to zaszczytne przedsta­wicielstwo przechodziło z rąk do rąk – cze­mu nierzadko towarzyszyły skandale, mniejszego lub większego kalibru. Po burz­liwych latach funkcję tę objął cieszący się dużym autorytetem i niezwykle przedsię­biorczy Heinrich Vorrath, zasiadający w tym samym czasie w ławie radnych. Kie­dy w 1433 roku zaproponowano mu godność burmistrza, postanowił przekazać funkcję przedstawiciela Hanzy dwóm osobom: Heinrichowi Buchowi, pochodzącemu ze starej rodzi­ny szyprów oraz Bertoldowi Buramerowi, któ­ry zdecydował się rozszerzyć swoje kontakty handlowe i nawiązać współpracę z angielskimi i szkockimi kupcami.

 

Spór o cła

Przełom XIV i XV stulecia to okres po­tężnych rozłamów i skomplikowanych przekształceń wewnątrz Hanzy i tworzących ją miast. Eryk Pomorski, od 1397 roku władca Danii, Szwecji i Norwegii, energicznie za­czął popierać rodzime kupiectwo, preferu­jąc Holendrów i Anglików, a ograniczając niemieckie wpływy w swoim królestwie. Aby zmniejszyć niepokojący rozwój potęż­nej Hanzy, zamierzał nałożyć cło na statki przepływające przez cieśninę Sund, które zmierzały z Bałtyku na Północne Morze. Jednak wkrótce jego agresywna polityka doprowadziła do konfliktu zbrojnego z książętami Holsztynu i utraty Szlezwiku. Mu­siał wtedy radykalnie zmienić front, szuka­jąc sprzymierzeńców wśród bogatych kup­ców z Lubeki. W 1423 roku podpisał układ z tzw. wendyjską grupą Hanzy, oferując – w zamian za zbrojną i finansową pomoc – potwierdzenie jej przywilejów w Skandyna­wii. Ten sojusz nie trwał długo. Jeszcze w tym samym roku władca Skandynawów zbliżył się do Zakonu Krzyżackiego i zawarł z nam przymierze. Nowi sojusznicy po­śpiesznie nałożyli cło: Krzyżacy w portach pruskich, Eryk w Sundzie. Dotkliwe repre­sje spotkały hanzeatyckich kupców z Lube­ki i ich sprzymierzeńców w całej Skandynawii. Wybuchła wojna, która z przerwami miała trwać od 1426 do 1435 roku.

Choć miasta pruskie starały się pozostawać neutralne w tym konflikcie, w 1427 roku Duńczycy niespodziewanie zagarnęli w Sundzie piętnaście statków gdańskich płynących z Baie. Mimo tak wyraźnej prowokacji, wielki mistrz krzy­żacki, protektor miast pruskich Paweł von Russdorf nie zezwolił gdańszczanom na podjęcie walki. Pod koniec roku wysłano na dwór Eryka poselstwo. Brał w nim udział również Bertold Buramer. Rozmowy zakończyły się pełnym suk­cesem, to jest odzyskaniem zagarniętych statków.

Sytuacja była jednak nadzwyczaj skomplikowana. Eryk, który w początkach 1429 roku udzielił kupcom znad Motławy prawa przejazdu bez dodatko­wych opłat przez Sund, w połowie roku po raz kolejny zmienił zdanie. l stycz­nia 1430 roku zwołano ogólnohanzeatycki zjazd, Zakon Krzyżacki zobo­wiązał się do pośrednictwa w rokowaniach i uzyskał pięcioletnie za­wieszenie broni. Na kolejnym zjeździe, w czerwcu 1434 roku w Lubece, pojawił się reprezentujący interesy Gdańska bur­mistrz Henryk Vorrath, a w jego towarzystwie Bertold Buramer. Już wkrótce pokój w Vordingborgu (1435 rok) zagwarantował przywileje Hanzy w Skandynawii.

Buramer, wykorzystując sprzyjającą koniunkturę i swoje znajomości na dworze w Norwegii, pojawił się tam i już wkrótce stał się przyjacielem niezwykle wpływowego posiadacza ziemskiego i rycerza, Olafa Nielssona, zagorzałego prze­ciwnika Hanzy. Ta niezwykła para niebawem miała spróbować swych sił w rozległym han­dlowym przedsięwzięciu. Źródła podają, że w 1435 roku do Islandii dotarł gdański sta­tek. Na jego pokładzie znajdowali się prawdopodobnie zaufani wysłannicy bogatego gdańskiego kupca. Niespodziewana wizyta była rodzajem rekonesansu, by na miejscu sprawdzić zasobność odległego lądu o powierzchni 103 tysięcy kilometrów kwadratowych, który zamieszkiwało 40 tysięcy ludzi (uważa się, że była to maksymalna liczba, jaka w tamtym czasie mogła przeżyć dzięki miejscowym zasobom).

W 1438 roku spółka Nielsson-Buramer zdecydowała się wydzierżawić od władcy zjednoczonych królestw Norwegii, Szwe­cji i Danii całą wyspę. Umowa obejmowa­ła wszelkie tamtejsze dochody, oczywiście po uiszczeniu odpowiednio wysokiego i ściśle określonego czynszu oraz przyzna­wała dzierżawcom całkowity monopol handlowy. Tymczasem do nowego króla, Chrystiana, założyciela dynastii Oldenburgów, zaczęły dochodzić protesty przedstawicieli miast hanzeatyckich osiadłych na terenach trzech połączonych unią królestw. Donosili oni, że z premedytacją łamano prawa i przywileje, wcze­śniej otrzymane na tym terenie przez Hanzę. Między innymi nie zezwalano na przezimowanie statków w portach, odebrano prywatne kwatery i magazyny, zmuszano do zakwaterowania u miesz­czan. Zabroniono też sprzedaży dóbr rol­nikom, ograniczając ją tylko do mieszkań­ców miast.

Chrystian wysłuchał zarzutów, ale po­czątkowo nie opowiedział się po żadnej ze stron sporu. Do zajęcia stanowiska zmusił go niespodziewanie Olaf Nielsson, kasztelan królewski w Bergen, który podczas korona­cji w Oslo przedstawił władcy szereg skarg i zażaleń na postępowanie Hanzy.

 

Smutny koniec dumnego rycerza

Spór ciągnął się przez lata. Nikt nie przestrzegał sądowych postanowień i sprzecznych królewskich dekretów. Narastał gniew i rozczarowanie, a konflikt przerodził się w otwartą wojnę między wedyjską grupą Hanzy i Olafem Nielssonem. Już wkrótce ograniczono prawo han­dlu dla niemieckich kupców i możliwości ich przemieszczania się po Norwegii. Pre­ferowano konkurentów, głównie Holen­drów i Anglików. Jeśli chodzi o Islandię, władca w dalszym ciągu prawo wyłączno­ści zastrzegł dla wszechwładnego Nielssona i jego finansisty Buramera.

W końcu jednak potęga norweskiego ry­cerza i jego niezbyt jasne konszachty z gdańskim kupcem wzbudziły nieufność Chrystiana. Pewnego dnia niespodziewanie przywrócił Hanzie wszystkie dotychczaso­we przywileje na terenie swoich królestw. Nielsson wpadł w furię. 20 czerwca 1448 ro­ku stanął przed królem i wymachując pierwszym dekretem, zażądał jego konse­kwentnego przestrzegania. Utrata monopo­lu na kontakty z Islandią była niczym wobec nadszarpnięcia godności, jakim bez zwątpie­nia byłby dla kasztelana triumfalny powrót niemieckich kupców w Bergen i innych mia­stach. Kiedy sprzeciw Nielssona nie został wysłuchany, w jego imieniu interweniowała norweska szlachta. Zagroziła Chrystianowi detronizacją i obiorem nowego władcy.

Sytuacja zrobiła się bardzo poważna. Zjednoczonemu królestwu groził rozłam. Kiedy lawirujący między stronami król zdecydował się na przywrócenie Nielsso­na do łask i ofiarował mu ponownie kasz­telanię w Bergen, wiadomość o jego ry­chłym powrocie spotkała się z oburzeniem niemieckich mieszkańców miasta. Niepo­prawny Norweg nadrabiał stracone miesiące, działał szybko i brutalnie. Ze zgrają podobnych mu awanturników zajął kilka hanzeatyckich statków, a prawo na dziesięcioletni handel z Norwegią przydzielił największym konkurentom Lubeki – Anglikom.

Trudno się dziwić, że kiedy 30 sierpnia 1455 roku przybył do Bergen, czekało tam na niego wielu wrogów. l września został zmuszony, by schronić się w murach miejscowego klasztoru wraz z bratem Piotrem i biskupem Thorleifem, postacią równie, jak on znienawidzoną. Nastąpił szturm na klasztor, podczas któ­rego zamordowano biskupa i większość duchownych, brata, syna oraz wielu towa­rzyszy Nielssona – razem około sześćdzie­sięciu osób. Pod wieżę, w której schronił się Olaf, podłożono ogień. Rycerz wybrał śmierć w płomieniach, a jego dobra zosta­ły wkrótce rozgrabione. A gdańszczanin Bertold Buramer bez­powrotnie utracił szansę na odzyskanie swojej niezwykle intratnej dzierżawy.

 

Waldemar Borzestowski

 

Wykorzystano:

Hirsch „Danzigs Handełs- und Gewerbsgeschichte unter der Herrschaft des Deutschen Ordens”, Leipzig 1858;

Daenell, „Die Blütezeit der Deutschen Hanse”, Berlin 1905-1906;

Piskozub „Leksykon morskich odkryć geograficznych”, Gdańsk 1996.

 

Pierwodruk: „30 Dni” 1/2005