• Start
  • Wiadomości
  • Maciej Kosycarz: - Wczesne badanie uratowało mnie od śmierci na raka nerki

Maciej Kosycarz: - Wczesne badanie uratowało mnie od śmierci na raka nerki

Maciej Kosycarz, znany gdański fotograf, wydawca i szef agencji Kosycarz Foto Press, ujawnia, że wciąż żyje dzięki wczesnemu badaniu i wycięciu nerki w odpowiednim czasie. - Nie odkładajcie lekarza na później, nie mówcie, że nie macie kiedy pójść - radzi. - Kilka godzin na badania może wam dać kilka lat życia.
13.12.2017
Więcej artykułów poświęconych Gdańskowi znajdziesz na stronie głównej gdansk.pl

Maciej Kosycarz jak zwykle uśmiechnięty

Maciej Kosycarz: - Opowiem ci, jak to się stało, że żyję.

Sebastian Łupak: Proszę, opowiedz...

- Mam 53 lata. W zeszłym roku, jesienią, poszedłem na badania Moltest Bis na Gdańskim Uniwersytecie Medycznym. Trzeba palić, albo być byłym palaczem, żeby się zakwalifikować. Ja kiedyś paliłem nałogowo: papieros do kawy, papieros do piwa. Ale od 11 lat nie palę. Jestem byłym palaczem. Zapisała mnie na badania żona. Pierwsze badania: tomokomputer, wydolność płuc, krew - w listopadzie 2016. Stwierdzili plamki na płucach, ale drobne i coś na nadnerczach, plamki cztery-sześć milimetrów. Norma. Pół roku później kolejne badania: znów tomokomputer. Niegroźne guzki nadnerczy. I wreszcie 23 października 2017 trzecie badanie nadnerczy. Spokojnie, bez paniki. I dopiero przy tych badaniach - niejako przy okazji - wykryto dużego guza nerki. Był zaawansowany, ale wciąż na granicy. Decyzja: szybkie wycięcie nerki! To był ostatni dzwonek.

Wcześniej nie było znaków?

- Nie! Dlatego warto się badać, bo nerka nie daje znaków, że jesteś chory. Ja miałem doskonałe wyniki: krew, mocz, nic! Tytan pracy, żadnych śladów. Jak nerka daje objawy, że coś jest nie tak, to z reguły jest już za późno. Nigdy nie wiadomo, co w człowieku drzemie. Im wcześniej wykryjesz, tym wcześniej się uratujesz. Moje wszystkie badania trwały raptem w sumie kilka godzin. To 6-7 godzin, dzięki którym mam kilka lat życia!

Wróćmy do 23 października 2017. Jak pamiętasz ten dzień?

- Radiolog, młody chłopak, poinformował mnie, że mam nowotwór. “Ma pan guza nerki, bardzo dużego, bardzo mi przykro”. Guz miał siedem centymetrów. Zapamiętam to do końca życia! Wracając tego dnia z GUMedu, zatrzymałem samochód przy Bramie Oliwskiej, bo było fajne światło. Brakowało mi akurat zdjęć alei lipowej w kolorach jesiennych. Zdjęć tramwajów o tej porze. Dwadzieścia minut robiłem te zdjęcia. Później wróciłem do firmy, do KFP, miałem spotkanie z chłopakami. Powiedziałem im, jako szef, że będę wkrótce operowany. Człowiek musi dalej funkcjonować. Myślisz o tym guzie od rana do wieczora, ale myślisz z nadzieją, z wiarą, z siłą. 


Co roku na święta Kosycarz (z lewej) wydawał album pod choinkę. W tym roku albumu nie będzie. Będzie coś o wiele ważniejszego: życie

Jak zniosłeś pobyt w szpitalu?

- Byłem pierwszy raz w szpitalu do czasu narodzin (śmiech) Nie lubię szpitali. Bałem się ich wcześniej panicznie! Robiłem zdjęcia w szpitalach służbowo i bardzo tego nie lubiłem. A teraz sam musiałem tam iść. Wstajesz rano, bierzesz piżamkę i jedziesz. Budzisz się po operacji i jest normalnie. Nie ma co panikować, nie ma co rozpaczać. Trzeba mieć siłę.

Musiałeś zostawić na kilka miesięcy zwykłe życie, robienie zdjęć, pasję, pracę.

- Ludzie pytali mnie niedawno, kiedy świąteczny album. Bo ja zawsze wydaję nowy album fotograficzny na święta. Ale te rzeczy nagle przestają mieć znaczenie. Może, jakbym się wtedy nie przebadał, to rozmawialiśmy dziś o nowym albumie. Ale za rok o nowym albumie już byśmy nie mówili, bo nie byłoby z kim. Chyba, że o pośmiertnym…

A tak jesteś zdrowy, a album będzie za rok…

- Babka z kiosku krzyczy do mnie: “kiedy będzie album, bo ja zawsze dla brata kupuję”. “Wie pani, trochę chorowałem, więc w tym roku nie będzie. Będzie na przyszłe święta…” Są rzeczy ważniejsze...

Mówisz otwarcie o chorobie, bo...

- ...opowiedziałem już kilku moim znajomym i już zapisali się na badania. I dobrze! Wcześniej widzieli sto powodów, żeby nie pójść na badania. Teraz - po mojej historii - zapisali się z dnia na dzień. Znajomy napisał właśnie, że badania pokazały u niego małego guza jelita. “Miałeś sto procent racji” - napisał. Jak nie opowiesz, to nikt się nie dowie, co cię uratowało. A mnie uratowały badania i diagnoza na czas. Do badań też zdeterminowało mnie to, że mój tata, siostra mojego taty i mój dziadek wszyscy zmarli na raka. Jak w zegarku: 69 lat i wykrywano u nich nowotwór. U mnie wcześniej...

Plany na przyszłość?

- Plany mam teraz krótkoterminowe. Na poniedziałek byłem umówiony na jakąś wigilię. Ale jestem już umówiony z onkologiem na kontrolę. Kiedyś pewnie bym się starał tego lekarza przełożyć, bo wigilia, bo ważne spotkanie, bo koledzy. Teraz nie ma o tym mowy!



TV

Uniwersytet WSB Merito ma nowy kampus