PORTAL MIASTA GDAŃSKA

Młode mewy wypuszczone na wolność, którą wcześniej odebrał im człowiek

- Ludzie chcą dobrze, myśląc, że młode zwierzę potrzebuje pomocy, a tak naprawdę porywają dzieci rodzicom - mówi opiekunka z Ośrodka Rehabilitacji Dzikich Zwierząt Ostoja, z którego do natury wróci wkrótce w sumie ponad 40 odchowanych podlotów mew srebrzystych. Ponad 90 proc. tych ptaków to ofiary porwań przez człowieka. Kiedy trzeba, a kiedy nie wolno pomagać dzikim zwierzętom?

A
A
dwie młode kobiety otworzyły drzwiczki transporterów, z których na piasek plaży wychodzą ptaki
Transportery otwarte - mewy wychodzić! Od lewej Zuzanna Domarus, Olga Gruchała
Fot. Dominik Paszliński/www.gdansk.pl

Wolność na plaży w Orłowie

Plażowicze wypoczywający w Orłowie w poniedziałek, 17 lipca, byli świadkami niecodziennego wydarzenia. Opiekunki z Ośrodka Rehabilitacji Dzikich Zwierząt Ostoja wypuściły na wolność 14 młodych mew srebrzystych. Ptaki, które dorastały w wolierach “Ostoi” w Pomieczynie, po raz pierwszy w życiu swobodnie poszybowały w niebo i zażyły morskiej kąpieli. 

- Ależ są szczęśliwe! Takie wypuszczenia to najpiękniejszy moment w tej pracy, zawsze bardzo cieszy - mówi Zuzanna Domarus, opiekunka dzikich zwierząt w “Ostoi”, która razem z wolontariuszką, Olgą Gruchałą, wypuściła mewy na wolność. 

Ludzie porywają zwierzęta myśląc, że je ratują

Ptaki spędziły w Ośrodku ostatnie trzy - cztery tygodnie, a na świat przyszły między końcem maja a początkiem czerwca. To pierwsza z trzech “transz” mew srebrzystych, które w najbliższym czasie wrócą do natury, skąd w ponad 90-procentach przypadków zostały zabrane niepotrzebnie przez człowieka

- Trafiły do nas jako podloty. Podlot to taki ptasi nastolatek. Nie musi być już cały czas w gnieździe, ale nie do końca jeszcze zna prawdziwe życie i nie umie latać. Dopiero się uczy i dlatego opuszcza gniazdo - opowiada Zuzanna Domarus. - Młode na tym etapie są dalej są karmione przez rodziców, którzy bronią je przed wronami, czy kotami. Ale nie przed ludźmi niestety. Są więc zabierane z natury. Ludzie chcą dobrze, myśląc, że młode zwierzę potrzebuje pomocy, a tak naprawdę porywają dzieci rodzicom. Dlatego staramy się edukować na ten temat na każdym kroku, mamy też prelekcje w szkołach.

Nie odbieraj dzieci rodzicom - apeluje ośrodek “Ostoja” i prosi o wsparcie w odchowaniu ptasich maluchów

ptak kąpie się w morzu
Kąpiel w morzu to radość nie tylko dla człowieka
Fot. Dominik Paszliński/www.gdansk.pl

Gdzie żyją mewy srebrzyste?

Większość wypuszczonych tego dnia mew trafiło do “Ostoi” z terenu Gdańska, skąd więc ta “relokacja” do Gdyni?

- Przez to, że trafiły do nas młode, nie miały możliwości nauczyć się życia w naturze od rodziców. Pewnie na początku będą szukały srebrnych tacek, na których dostawały u nas jedzenie - mówi Zuzanna Domarus. - W Orłowie, gdzie pracują rybacy, będą miały na początek łatwiejszy dostęp do dobrego dla nich pokarmu, jakim są rybie głowy, czy wnętrzności.

- Próbujemy im też przekazać, że najlepszym miejscem do życia jest dla nich brzeg morski. Nie umieją polować, bo nikt ich tego nie nauczył, ale są inteligentne. Instynkt im podpowie, co robić i będą pewnie podpatrywać dorosłe mewy, jak wyciągają ryby z wody - dodaje Olga Gruchała.

- Młode są gotowe do samodzielnego życia, bo mają rozpiętość skrzydeł dorosłego ptaka. Muszą się już tylko przepierzyć w dorosłą szatę, bo ciemne pióra to pozostałość po dzieciństwie - tłumaczy Zuzanna Domarus. - Oczywiście, lepiej żeby życia uczyły ich rodzice. Wolelibyśmy, żeby nie trafiało do nas tyle mew, dlatego prosimy - zanim ktoś zdecyduje się zabrać młodę mewę, czy jakiekolwiek inne zwierzę - niech zadzwoni do nas albo do straży miejskiej w Gdańsku i skonsultuje, czy ratunek jest rzeczywiście potrzebny.

Chcesz pomóc zwierzęciu w Gdańsku - zadzwoń pod te numery

  • Nr telefonu do “Ostoi” 606 907 740 - czynny w godzinach pracy ośrodka: pn. - pt. w godz. 9 - 15.30; sb - nd. w godz. 9-15. Można też napisać na messengerze. Trzeba pamiętać, że zespół "Ostoi" ma mnóstwo pracy opiekując się swoimi pacjentami i nie zawsze można liczyć na to, że dodzwonimy się za pierwszym razem.
  • Wsparcie konsultacyjne można uzyskać także dzwoniąc do Straży Miejskiej w Gdańsku na nr 986. Dyżurni są przeszkoleni w zakresie pomocy dzikim zwierzętom. 


ZOBACZ WIĘCEJ ZDJĘĆ

Podwójna obrączka u ptaka - dlaczego?

Każdy ptak opuszczający “Ostoję” jest obrączkowany. Młode mewy otrzymały po dwie obrączki - dużą, plastikową, z której łatwiej dokonać odczytu, ale też łatwiej ptakowi ją zgubić i małą, metalową, na wypadek gdyby zabrakło tej pierwszej.

Jedną z mew wypuszczonych w ubiegłym roku rankiem w Pomieczynie, jeszcze tego samego dnia odczytano w Gdańsku. Inna, która wystartowała z Orłowa, w ciągu paru dni została namierzona na Wyspie Sobieszewskiej.

Zwierzęta w mieście – czy i jak dokarmiać zimą żyjące w Gdańsku ptaki. ROZMOWA

Czym dokarmiać ptaki w zimie?

Mewy srebrzyste to jeden z najliczniej reprezentowanych gatunków wśród podopiecznych Ostoi. Druga tura “mewich pacjentów” to dorosłe osobniki z zatruciami pokarmowymi przyjmowane w zimie. Przyczyną zatruć jest najczęściej suchy chleb. Żaden ptak nie jest przystosowany do trawienia soli, która jest przecież w chlebie.

- Mew w ogóle nie należy dokarmiać, bo jak się przyzwyczają, że człowiek w danym miejscu je karmił, zaczepią później kolejnego, który może wcale nie będzie nie będzie chciał dawać im jedzenia - mówi Olga Gruchała. - Jeśli już dokarmiać ptaki, to łabędzie, ale tylko podczas mroźnej zimy, gdy dostęp do naturalnego pokarmu jest utrudniony. Dawajmy im nieprzetworzone jedzenie: surowe kasze i płatki owsiane, gotowane  ziemniaki, czy marchew, ale oczywiście bez soli. 

Pracownicy Ośrodka obliczyli, że w 2022 roku leczone w zimie z zatruć mewy srebrzyste i odchowywane latem podloty zjadły w sumie tonę ryb - głównie szprotek.

mewa idzie po piasku, widać obrączkę
Każda mewa srebrzysta otrzymała po dwie obrączki. Na wszelki wypadek
Fot. Dominik Paszliński/www.gdansk.pl

Jak pomóc jerzykowi wzlecieć?  

W szpitalu dla dzikich zwierząt “Ostoi” sezon na pomaganie (jak co roku w lecie) jest w pełni. Młode mewy opuszczają ośrodek, ale zaczynają przyjeżdżać opierzone pisklęta jerzyków, które wypadły z gniazda. Nie mają jeszcze lotek, bez których nie zaczną latać, trzeba je więc odkarmić. 

- Jerzyki często spotkać można w mieście. Spędzają większość życia w locie, jeśli więc spotkamy jerzyka siedzącego na ziemi, zawsze będzie potrzebował pomocy. Nie umie wzbić się do lotu z ziemi. Trzeba go posadzić na dłoni i zachęcić do lotu. Najczęściej tylko takiej pomocy potrzebuje od człowieka - tłumaczy Zuzanna Domarus.

Tych kłujących jeży w Ostoi też nie brakuje. Kilkanaście zwierząt podrosło już na tyle, że jedzą same, ale jeszcze dwa tygodnie temu każde trzeba było dokarmiać butelką ze smoczkiem.

W kolejce do wyjścia są dwa młode zające. Jeden z nich to także ofiara porwania przez człowieka - drugi prawdopodobnie został potrącony przez samochód, o czym świadczy uraz oka i rana głowy, z którymi trafił do Ośrodka.

- W jego przypadku pomoc człowieka była jak najbardziej wskazana - podkreśla Olga Gruchała. - Zające należą do zwierząt, które bardzo się stresują. W wielu przypadkach padają u nas po prostu ze stresu, mimo zapewnienia ciszy i spokoju…

“Ostoja” bezustannie apeluje o wsparcie swoich działań - środki publiczne, które otrzymuje, m.in. od Miasta Gdańska, nie wystarczą na wszystkie potrzeby. Jak wesprzeć Ośrodek? Jest kilka sposobów. Przeczytaj na stronie "Ostoi".

 

Izabela Biała (0)
www.gdansk.pl