Zanim piłkarze Lechii wybiegli w piątek wieczorem na boisko w Białymstoku, selekcjoner reprezentacji Polski Adam Nawałka podał nazwiska piłkarzy z polskiej ekstraklasy, których powołał na ostatnie dwa mecze eliminacji mistrzostw Europy ze Szkocją (czwartek, 8 października) i Irlandią (niedziela, 11 października).
Wśród 9 powołanych zawodników aż czterech pochodzi z Lechii Gdańsk. Są to obrońca Jakub Wawrzyniak oraz pomocnicy Ariel Borysiuk, Sławomir Peszko i Sebastian Mila.
Co na to trener gdańszczan Thomas von Heesen? Czy wystawi w pierwszej jedenastce Peszkę i Milę? - zastanawiali się kibice biało-zielonych.
Trener był jednak nieugięty. Peszko i Mila dostali jedynie miejsce na ławce rezerwowych. Od początku zagrali natomiast Borysiuk, który w minioną niedzielę nie zagrał z Zagłębiem Lubin za nadmiar żółtych kartek, oraz Wawrzyniak.
Thomas von Heesen dzień przed meczem w Białymstoku obchodził 54. urodziny.
- Byłoby miło, gdyby piłkarze sprawili mi prezent w postaci wygranej z Jagiellonią – powiedział z uśmiechem szkoleniowiec biało-zielonych. - Będziemy chcieli strzelić jak najszybciej bramkę, żeby ułożyć spotkanie pod siebie. Mając prowadzenie można skupić się na realizacji innych założeń taktycznych.
Jednak w piątek na prowadzenie biało-zieloni czekali ponad godzinę. I mieli sporo szczęścia, bo w pierwszej połowie gol dla gospodarzy wisiał w powietrzu. Trzeba przyznać, że Lechiści też mieli swoje okazje. Pierwszą już w 2. minucie kiedy Michał Mak z lewej strony boiska zagrał piłkę do środka, tam dopadł do niej Ariel Borysiuk i... strzelił sporo nad poprzeczką.
Borysiuk w 13. minucie wywalczył piłkę w środku pola, ale niestety nie rozegrał jej najlepiej. Po prawej swojej ręce miał Milosa Krasicia, po lewej Maka. Przed trójką gdańszczan było tylko dwóch obrońców Jagiellonii i bramkarz. Borysiuk za mocno wypuścił Maka, który musiał gonić piłkę, potem podawał do środka pola karnego, ale ze świetnie zapowiadającej się akcji już nic nie wyszło. Szkoda.
W rewanżu gospodarze w ciągu trzech kolejnych minut przeprowadzili dwie kontry, szczęśliwie nieskuteczne. W 19. minucie znowu akcja „Jagi”. Konstantin Vassiljev z połowy boiska wrzucił crossowo przed pole karne Lechii, do piłki dopadł szybki, jak strzała Fedor Cernych. Na szczęście sytuację opanował Gerson a potem bramkarz biało-zielonych, Marko Marić.
To nie koniec, bo Jagiellonia przeprowadzała kolejne akcje.
Rzut wolny dla gospodarzy, przymierzał Vassiljev - piłka przeleciała metr nad poprzeczką.
Cernych po raz kolejny dostał długie podanie od Vassiljeva. Tym razem minął Gersona w polu karnym, strzelił miękko, przerzucił interweniującego Maricia, piłka trafiła w słupek i wyszła w pole. Ależ szczęście Lechii!
Vassiljev podawał, tym razem do Piotra Grzelczaka, byłego zawodnika Lechii. Ten dostrzegł wychodzącego z bramki Maricia, przelobował bramkarza biało-zielonych, ale piłka przeleciała obok słupka.
I w końcu prawdziwy dreszczowiec! Rafał Janicki w polu karnym ciągnął za koszulkę Sebastiana Maderę. Sędzia spotkania Szymon Marciniak nie miał wątpliwości: żółta kartka dla Janickiego i rzut karny dla Jagiellonii.
- Faulowałem, karny się należał - przyznał w przerwie meczu obrońca gdańszczan.
Do karnego podszedł Vassiljev, strzelił prawie w środek bramki, Marić zdołał złapać piłkę!
Chwilę później – a mieliśmy już 46. minutę meczu – Lechia mogła wyjść na prowadzenie. Zza pola karnego strzelał Borysiuk. Bartłomiej Drągowski z trudem sparował piłkę na rzut rożny.
Po przerwie zobaczyliśmy inną Lechię. Bardziej zdeterminowaną, pewniejszą w konstruowaniu akcji ofensywnych.
- Pierwsze słowa, które w przerwie w szatni usłyszeliśmy od trenera brzmiały: „Gdzie jest mój zespół?” - uśmiechał się po meczu Maciej Makuszewski, kapitan biało-zielonych. Miał się z czego cieszyć, bo w drugiej połowie strzelił gola a jego koledzy dwa kolejne.
Gdańszczanie byli w tej części gry, jak rasowy pięściarz, który zadaje celne i soczyste ciosy, cały czas kontrolując wydarzenia na ringu. Pierwszy z nich zadali w 66. minucie. Grzegorz Kuświk popędził prawą strona boiska, wrzucił w pole karne - rozpędzony Mak pięknie złożył się do uderzenia prawą nogą i wpakował piłkę do siatki, precyzyjnie tuż przy lewym słupku.
Piłkarze „Jagi” po tym knockdownie byli nieco zamroczeni, z kolei gdańszczanie grali spokojnie, usypiając rywala. W końcu ruszyli do ataku, w 76. minucie piłka trafiła z lewej strony pola karnego do Makuszewskiego - ten zrobił lekki zwód w prawo, przymierzył w długi róg bramki pod poprzeczkę. Bramkarz wyciągnął się jak struna, ale był bez szans. Gol!!! 2:0!!! Bramka wielkiej urody.
W końcu nadeszła pierwsza minuta doliczonego czasu gry. Sędzia z prawej strony boiska podyktował rzut wolny za faul na Sławomirze Peszce. Do piłki podszedł Borysiuk, uderzył mocno w pole karne wprost na głowę Kuświka. Napastnik Lechii nawet nie musiał wyskakiwać w powietrze - po prostu sprytnie skierował piłkę do bramki. Bramkarz gospodarzy nie miał nic do powiedzenia. Jagiellonia na deskach, Lechia pewnie wygrywa 3:0.
W rozgrywkach ekstraklasy nastąpi w niedzielę przerwa na mecze reprezentacji Polski. Najbliższe spotkanie ligowe Lechia zagra w piątek, 16 października, u siebie z Górnikiem Zabrze.
Jagiellonia Białystok – Lechia Gdańsk 0:3 (0:0)
Bramki: 0:1 Michał Mak (66), 0:2 Maciej Makuszewski (76), 0:3 Grzegorz Kuświk (90+1)
Jagiellonia: Drągowski – Modelski Ż, Madera, Augustyniak, Tomasik – Frankowski (Mackiewicz, 46), Romanczuk, Grzyb, Vassiljev (Mystkowski, 67 Ż), Cernych – Grzelczak (Góralski, 80 Ż).
Lechia: Marić - Wojtkowiak, Janicki Ż, Gerson Ż, Wawrzyniak - Makuszewski, Łukasik (Kovacević, 85), Borysiuk, Krasić (Peszko, 60), Mak – Kuświk Ż.