
W wieczorze poświęconym Lechowi Bądkowskiemu (1920-1984) - pisarzowi, publicyście, sygnatariuszowi Porozumień Sierpniowych i działaczowi społecznemu, który odegrał olbrzymią rolę w tworzeniu podstaw samorządności na Pomorzu - udział wzięli autorzy wspomnień i wywiadu, które ukazały się w książce „Lech Bądkowski, jakiego znaliśmy. Lech Bądkowski o sobie” (2020).
Na scenie Oliwskiego Ratusza Kultury w czwartkowy wieczór, 2 lutego, zasiedli: dziennikarka Alina Kietrys, historyk Aleksander Hall, dziennikarka Maria Mrozińska i poetka Bożena Ptak. Rozmowę prowadziła Sławina Bądkowska-Kosmulska - córka Lecha Bądkowskiego.

Witali go owacją na stojąco
- Z Lechem Bądkowskim szłam w sierpniu 1980 roku w delegacji na strajk do Stoczni Gdańskiej. Pamiętam starszego, nobliwego pana w beżowym prochowcu - wspominała Bożena Ptak.
W książce ukazało się jej wspomnienie z tego okresu: Wchodzimy na teren Stoczni, gdzie wypisują nam przepustki. Mam ją do dzisiaj, z numerem wyższym od Bądkowskiego, bo ten przedwojenny gentleman puścił mnie przed sobą. Wkraczamy do sali BHP, gdzie przedstawia naszą delegację Lechowi Wałęsie. „Nareszcie witamy inteligencję, z pisarzem, publicystą Lechem Bądkowskim na czele. Zapraszamy do nas”. Owacje na stojąco. Jestem dumna jak pan. Coś tam jeszcze Wałęsa prawi o piątym brakującym kole u wozu, i zaprasza Bądkowskiego, czyniąc go szybko rzecznikiem prasowym Komitetu Strajkowego.

- Kiedy były te owacje na stojąco, nie wiem, czy się nie popłakałam z wrażenia - mówiła w Oliwskim Ratuszu Kultury Bożena Ptak. - Brałam udział w historii z człowiekiem szlachetnym, z zawsze potrzebnym dystansem. Spotykaliśmy się na spotkaniach Związku Literatów przy ulicy Mariackiej. Ale najbardziej mi utkwiła w pamięci właśnie ta dyskusja, gdy padło pytanie, kto uda się do Stoczni, i poszliśmy w tej delegacji.
Legenda w środowisku
Alina Kietrys, dziennikarka, w książce podzieliła się wspomnieniem dotyczącym pierwszych spotkań z Lechem Bądkowskim w redakcji literackiej rozgłośni Polskiego Radia w Gdańsku w 1969 roku: Wprowadziła mnie do tego świata szefowa redakcji Regina Witkowska, erudytka, która znała wszystkich piszących na wybrzeżu, z każdym rozmawiała i każdego potrafiła wsłuchać, każdego też tekst potrafiła skorygować, miała niezły gust literacki. (...) Lech Bądkowski uważał, że pisze niemal nieskazitelnie, a Witkowska spokojnie tłumaczyła, że na przykład to zdanie jest za długie i będzie aktorowi źle się czytało na antenie. Bądkowski się zżymał i pamiętam, jak mówił: „to niech się aktor postara”.

- Poznałam go w momencie, kiedy był już legendą w środowisku, był już w tym czasie po swoich głośnych publikacjach, o których się sporo mówiło - dodała dziennikarka podczas czwartkowego spotkania w Oliwskim Ratuszu Kultury. - To zupełnie inne publikacje, jeszcze niepolityczne, bo nie mówiło się w tym czasie o „Pomorskiej myśli politycznej” Bądkowskiego wydanej w Londynie w 1945 roku - to był tekst, który ja poznałam dużo, dużo później. Nie mówiło się też specjalnie o „Zarysie historii literatury kaszubskiej”, ale ona wywołała sporą dyskusję między innymi z profesorem Andrzejem Bukowskim, przez jakiś czas rektorem Wyższej Szkoły Pedagogicznej. Lech Bądkowski wdał się w spór z Bukowskim, i zaowocowało to tym, że unikano publikacji Bądkowskiego na tematy pomorskie, mimo że był chwilę potem dziennikarzem bardzo obecnym, pojawiał się w kulturze, w polityce, w „Dzienniku Bałtyckim, „Ziemi i morzu” i oczywiście w „Pomeranii”.
Rozmowa odbyła się z okazji wypadających w tym roku 103. rocznicy urodzin i 39. rocznicy śmierci Lecha Bądkowskiego. Spotkanie zorganizowała Fundacja Samorządność im. Lecha Bądkowskiego, Klub Tygodnika Powszechnego Trójmiasto oraz Oliwski Ratusz Kultury.
Zobacz całą rozmowę: