Na przeszkodzie stoi prawo. Polska nie ma procedur, które pozwoliłyby włączyć ponad milion na stałe mieszkających u nas osób z zagranicy w głosowanie w wyborach. Imigrantki i imigranci płacą w Polsce podatki, tutaj uczą się, pracują, leczą, ale nie mogą głosować.
Urna jak z lokalu wyborczegoi stanęła 24 czerwca pod siedzibą Wydziału Spraw Obywatelskich Pomorskiego Urzędu Wojewódzkiego, gdzie imigranci regularnie oczekują w kolejce, by załatwić sprawy związane z pobytem w Polsce. Kto chciał, mógł oddać głos na karcie do głosowania i wrzucić ją do urny.
Autorką akcji artystyczno-obywatelskiej "Immigrant! Take your vote!" jest Marta Romankiv, artystka interdyscyplinarna z Lwowa, która mieszka i pracuje w Polsce, jest rezydentką Biennale Warszawa, związana jest z Akademią Sztuki w Szczecinie.
Jej projekt wyborczy jest próbą wywołania dyskusji wynikającej z potrzeby zmiany w postrzeganiu roli i figury imigranta. Jest to symboliczne działanie, które ma na celu zebranie głosów ludzi, którzy są pominięci w dzisiejszym systemie wyborczym. Głosy nie zostaną podliczone. Zamknięte urny z „nieważnymi” głosami będą pełniły rolę manifestacji w sprawie potrzeby poszukiwań nowych rozwiązań opartych na otwartości i wspólnotowości.
- W czasie zeszłorocznych kampanii wyborczych żadna partia polityczna nie przedstawiła obszernego programu, który dotyczyłby polityki migracyjnej. Ten temat jest również mało obecny w dzisiejszej dyskusji przedwyborczej. Pozwalając na rezydenturę, system jednocześnie wyklucza nowych mieszkańców z możliwości realnego wpływu na politykę państwa, w którym mieszkają. Taki mechanizm prowadzi do dyskryminacji, która niezmiernie utrudnia proces integracji - podkreślają aktywistki z Trójmiejskiej Akcji Kobiecej, współorganizatorki akcji Marty Romankiv w Gdańsku.
na podstawie KFP