Zginęli dlatego, że byli Polakami
„Operacja polska” NKWD, przeprowadzana w latach 1937-1938 przeprowadzana była przede wszystkim na ziemiach ukraińskich wchodzących wówczas w skład Związku Radzieckiego. Żyły tam duże skupiska ludności polskiej, która została odcięta od ojczyzny granicą wyznaczoną w Traktacie Ryskim (z 1921 r.).
Zmiana załogi na Generale Zaruskim
Piotr Kryszewski, Dyrektor Zarządzający ds. Zielonego Gdańska, przypomniał podczas poniedziałkowej uroczystości upamiętniającej ofiary tamtego ludobójstwa, że w ciągu niespełna 1,5 roku zamordowano ponad 111 tys. Polaków, a blisko 29 tys. osób uwięziono w łagrach. Podkreślał przy tym, iż zostali zamordowani tylko dlatego, że byli Polakami.
- Polacy stanowili niemal połowę wszystkich ofiar narodowościowych “czystek” NKWD. To byli ludzie, którzy po wojnie polsko-bolszewickiej pozostali na swoich ziemiach, zostali w swoich domach, w swoich małych ojczyznach - zwracał uwagę Piotr Kryszewski. - Historia znów staje się polem walki. Naszym obowiązkiem jest mówić prawdę o zbrodniach, i o ludziach, których próbowano wymazać z dziejów. Zło, które raz ogarnęło świat może powrócić, jeśli pozwolimy sobie zapomnieć - dodał.
Pół wieku milczenia o zbrodni
Emil Rojek, wicewojewoda pomorski, podkreślał, że poniedziałkowa uroczystość nie służy temu, by “pielęgnować w sobie nienawiść”, ale temu, by pamiętać o tym, co się wydarzyło.
- To zobowiązanie każdego narodu, by pamiętać o swoich bohaterach, ale też o tych, którzy położyli swoje życie po prostu trwając w swojej tożsamości - mówił wicewojewoda Emil Rojek. - “Inżynieria narodowa”, którą realizował Stalin, kazała mu likwidować te grupy społeczne, które utożsamiały się bardziej ze swoim narodem niż ze Związkiem Radzieckim. 45 proc. wszystkich akcji narodowościowych, pacyfikacyjnych, była wymierzona w naród polski. Stalin i Jeżow upatrywali w tych zwykłych ludziach zagrożenie dla swojej internacjonalistycznej rewolucji dodał.
Kordian Borejko, prezes Zarządu Głównego Związku Sybiraków, przypominał, że nasi rodacy zostali zamordowani nie za to co zrobili, ale za to kim byli.
- Ojcowie i synowie znikali w nocy, a ich rodziny przez dekady nie znały prawdy o ich losie. Ta straszliwa operacja była zapowiedzią gehenny setek tysięcy Polaków - ofiar Katynia, Charkowa i deportacji na nieludzką ziemię. Przez ponad pół wieku świat o tej zbrodni milczał, ale prawda, niczym ziarno, ma w sobie siłę przetrwania. Dziś możemy głośno mówić o ludobójstwie w latach 1937-1938 - zaznaczał prezes Borejko.
Mija 87 lat od ludobójstwa Polaków dokonanego przez NKWD. W Gdańsku uczczono ofiary
Nie wszystko w oficjalnych statystykach
Hanna Śliwa - Wielesiuk, prezes zarządu stowarzyszenia Rodzina Katyńska, stwierdziła, że ofiar tamtego ludobójstwa było dużo więcej - w oficjalnych statystykach nie znaleźli się bowiem członkowie rodzin rozstrzelanych osób, w tym dzieci i starsi krewni, którzy wymagali stałej opieki. Ci, pozostawieni sami sobie, umierali zazwyczaj z głodu i wycieńczenia.
W trakcie uroczystości głos zabrał także Maciej Lisicki, prezes miejskiej spółki Gdańskie Autobusy i Tramwaje - wnuk ofiary “operacji polskiej” NKWD. Przypomniał on, że po raz pierwszy o tej zbrodni on i jego rodzina dowiedzieli się dopiero na początku lat 90. XX wieku.
W poniedziałkowej uroczystości uczestniczyła także przewodnicząca Rady Miasta Gdańska Agnieszka Owczarczak i Roman Rakowski, zasłużony weteran Armii Krajowej, kawaler orderu Virtuti Militari.
Na Cmentarzu Łostowickim znajduje się pomnik - kamień upamiętniający ofiary “operacji polskiej”. Stoi on kilka metrów obok pomnika Golgoty Wschodu. To przy nim odbyła się poniedziałkowa uroczystość.