• Start
  • Wiadomości
  • Poeta z Palestyny już w Gdańsku. Ma tu schronienie przed wojną, depresją i polityką

Poeta z Palestyny już w Gdańsku. Ma tu schronienie przed wojną, depresją i polityką

28-letni Sari Samir al-Hassanat będzie przez rok szukał swojej drogi twórczej w Gdańsku, z dala od pocisków, ubóstwa i polityki. - Chcę tu odzyskać siebie - mówi poeta. - W Gdańsku czuję się wolny.
06.06.2018
Więcej artykułów poświęconych Gdańskowi znajdziesz na stronie głównej gdansk.pl
Sari al-Hassanat w Gdańsku
Sari al-Hassanat w Gdańsku
Dominik Paszliński/gdansk.pl

Sari Samir al-Hassanat pochodzi z Jabalii w Strefie Gazy (Palestyna). Jabalia to tak naprawdę gigantyczny obóz dla uchodźców z osadami niszczonymi przez lotnictwo izraelskie.  

Samir opisuje: - Bieda, bezrobocie, stagnacja, brak perspektyw. Wielu młodych ludzi nie widzi przyszłości. Są w depresji.

Al-Hassanat jest jednym z nich. Przyznaje, że ma depresję. - W Gdańsku chciałbym odzyskać siebie, odzyskać swój głos, wrócić do pisania. Chcę tu uciec od wojny i polityki.

Gdańsku jest trzecim miastem w Polsce, po Krakowie i Wrocławiu, które oferuje schronienie i stypendia dla pisarzy, poetów czy dziennikarzy, którzy w swoich krajach zagrożeni są nie tylko cenzurą, ale wręcz pobiciami, atakami, więzieniem czy śmiercią. To pisarze z takich krajów, jak m.in. Syria, Irak, Iran czy Jemen.

Al-Hassanat nie chciał nam powiedzieć, co tak naprawdę zagrażało mu w Palestynie. Mówi, że wciąż boi się o los swój, swojej rodziny i przyjaciół.

Możemy się tylko domyślać: z jednej strony - ciągły konflikt izraelsko-palestyński, wymiany ognia, ataki terrorystyczne, snajperzy, nękanie przez policję. Ale to nie wszystko: w Autonomii Palestyńskiej i Strefie Gazy rządzi Hamas, radykalna partia islamska, która też nie toleruje sprzeciwu i krytyki, dusi wolność słowa i wypowiedzi więzieniem, więzi i nęka swoich obywateli. Nie wszyscy Palestyńczycy muszą wszak być zwolennikami tej partii.  

Al-Hassanat od razu zaznacza, że nie komentuje polityki i w Gdańsku będzie zajmował się wyłącznie poezją. - Nie będę pisał z Gdańska internetowych odezw politycznych do Palestyny, bo ludzie na miejscu są świadomi i wiedzą, co się dzieje, nie czekają więc na moje słowa stąd - mówi poeta.

Palestyńczyk jest w Gdańsku, bo sprowadziła go tu organizacja ICORN z siedzibą w Stavanger w Norwegii. ICORN współpracuje na całym świecie z miastami, które gotowe są pomagać prześladowanym twórcom.

Jak tłumaczy Piotr Stasiowski z Gdańskiej Galerii Miejskiej, która w imieniu Gdańska współpracuje z ICORN, palestyński poeta dostał od Gdańska mieszkanie i stypendium na rok (2,7 tysiąca złotych miesięcznie).

Al-Hassanat: - Miasto jest piękne. Już poznaję ludzi. Nie byłem nigdy wcześniej poza Palestyną. To mój pierwszy pobyt w Europie.  

Stasiowski: - Będziemy wspierać rozwój Sariego, organizować mu spotkania z czytelnikami. Życzymy mu, żeby dzięki pobytowi w Polsce stał się znany. Sari jest w Polsce legalnie. Mieliśmy z ICORN pięć propozycji pisarzy z różnych stron świata, m.in. z Białorusi i Ukrainy, ale wspólnie z IKM i ECS wybraliśmy właśnie Sariego. To młody twórca, ma 28 lat i duży potencjał.

Sari miał być w Gdańsku już w lutym. Dlaczego dotarł dopiero teraz? Problemem było samo wydostanie się ze Strefy Gazy: - Przejście graniczne jest otwierane bardzo rzadko, a większość czasu jest zamknięte. Jeśli Egipt już je czasem otworzy, wtedy jednorazowo może próbować przejść je kilkanaście tysięcy ludzi. Otrzymanie wizy i wyjazd z Palestyny graniczy więc z cudem.  

Poeta mówi, że w Palestynie był bezrobotny: - Nie ma tam pracy. Ludzie nawet w wieku 30-35 lat są bez pracy i bez mieszkania, bez perspektyw na założenie rodziny. Młodym odechciewa się czegokolwiek.  

W Gdańsku Palestyńczyk ma uczyć się polskiego: indywidualne lekcje dwa razy w tygodniu do września, a później kurs w grupie.  

Al-Hassanat: - W młodości zakochałem się w poezji Mahmuda Darwisza, poety palestyńskiego. To on natchnął mnie do pisania. Mam nadzieję, że w Polsce poznam waszą poezję. Będę tu widział inne twarze i inne miejsca, więc moja poezja na pewno się zmieni.  

Od lewej: Aws Kinani (tłumacz symultaniczny) oraz Sari al-Hassanat
Od lewej: Aws Kinani (tłumacz symultaniczny) oraz Sari al-Hassanat
Dominik Paszliński/gdansk.pl

Poniżej fragment poetyckiego eseju Sari Al-Hassanata opisujący jego drogę do Gdańska:

Mury depresji zwaliły się na mnie. Położyłem się na swoim łóżku i zacząłem obsesyjnie zastanawiać się, czy lepiej napić się wina, czy popełnić samobójstwo?

W końcu zacząłem pisać smutne frazy na niebieskim murze (Facebook). To spotkało się z dużym zainteresowaniem. Mój przyjaciel, który mieszka w krainie śniegu - Norwegii, skierował mnie na most ratunku. Postanowiłem pożegnać swoich ukochanych i obdarowałem każdego z nich naszyjnikiem z moich łez. 

Szedłem w kierunku mostu, gdy z otwartymi ramionami zaprosił mnie do siebie Gdańsk. Przytulił mnie całego, z moim cierpieniem  i bólem. Postanowiłem pójść w jego kierunku, kiedy przejście zostało zamknięte przez żołnierzy, którzy pilnowali granicy. Spędziłem cztery dni siedząc na ziemi, aż w końcu pozwolono mi przejść przez rajską bramę granicy wraz z wieloma innymi  podróżnikami, którzy wdychali zapach wojny jak ja. Chwilę później jechaliśmy autobusem w kierunku wolności. Po drodze zaatakowała nas burza, która ze wszystkich stron uderzała w nasze szyby ostrymi ziarnami piasku. To była szalona podróż! Myśleliśmy, że będzie to podróż do raju, ale okazało się, że to początek piekielnej wyprawy...

Gdy strażnicy przeszukiwali nasze torby, śmiałem się w duchu, mówiąc do siebie: ''co za  głupcy! Myślą, że przemycamy marihuanę. Nie mają pojęcia, że jedyne co przewozimy, to nasz ból na drugi koniec świata''.

W końcu dotarłem do Gdańska. Przytulił mnie mocno jak oczekująca kochanka swego ukochanego, który wrócił z wojny. Pocałował mnie i natchnął mnie powietrzem nadziei i wolności, których od dawna mi brakowało. Dziwnie jest to, że jego wewnętrzne piękno jest podobne do mojego.

Szepnąłem do siebie: ''jestem nim, a on jest mną''.

Następnego ranka otworzyłem okno mojego mieszkania i zapytałem siebie: ''czy zostanę tu na zawsze?" 

tłum. Marek Dziekan

Sieć ICORN działa od 2005 roku. Do sieci można przyłączyć się wyłącznie na zaproszenie wystosowane przez radę sieci. Każde z miast członkowskich deklaruje czas, na jaki może przyjąć do siebie rezydenta, z reguły jest to okres roku lub dwóch lat. Do Gdańska zaproszony artysta przyjedzie na rok, w ramach wsparcia otrzyma pomoc przy organizacji przyjazdu, zakwaterowanie oraz miesięczne wsparcie finansowe. Koordynatorem programu będzie Gdańska Galeria Miejska.

Artyści - rezydenci korzystający z programu ICORN pozostają w procesie twórczym, prezentując swój dorobek podczas wydarzeń literackich w mieście lub kraju rezydencji. Do tej pory dzięki współpracy międzynarodowej miastom skupionym w sieüci ICORN udało się pomóc ponad 130 artystom. Wśród nich znalazła się m.in. Swietłana Aleksijewicz - laureatka nagrody Nobla w dziedzinie literatury czy Lawon Barszczewski - były przewodniczący białoruskiego PEN Clubu i tłumacz z wielu języków europejskich, w tym języka polskiego.


WIĘCEJ O TYM:

Gdańsk w ICORN. Miasto będzie pomagać represjonowanym pisarzom

ICORN w Gdańsku. Prześladowani artyści znajdą schronienie w naszym mieście

Od dziś Gdańsk w elitarnej sieci miast wspierających prześladowanych artystów

TV

Sierpień w Gdańsku wciąż żywy