Co było przyczyną pożaru, ustalają biegli i policja. Ogień strawił niemal 90 proc. dachu, jego konstrukcja jest zniszczona, a niższe kondygnacje zostały zalane. Do swoich mieszkań nie może wrócić 27 osób. Budynek nie jest nowy, pochodzi z początku ubiegłego wieku. To, czy będzie się jeszcze nadawał do użytku, zbadają specjaliści.
12 osób spośród poszkodowanych znalazło tymczasowe lokum w schronisku młodzieżowym przy al. Grunwaldzkiej w Gdańsku-Wrzeszczu. – Miejski Ośrodek Pomocy Rodzinie zapewnił wszystkim wyżywienie. W sobotę poszkodowani nie chcieli skorzystać z pomocy psychologa, jednak o takie wsparcie poprosili w niedzielę – informuje Emilia Salach z Wydziału Promocji, Informacji i Komunikacji Społecznej Urzędu Miejskiego w Gdańsku.
Pozostałych 15 osób nie skorzystało z pomocy MOPR ani Miejskiego Centrum Zarządzania Kryzysowego. Prawdopodobnie przebywają u krewnych bądź znajomych.
W kamienicy przy ul. Przy Torze 5, należącej do miasta, znajdowało się 10 mieszkań komunalnych. W poniedziałek wszyscy lokatorzy otrzymają z Wydziału Gospodarki Komunalnej propozycje wprowadzki do lokali zastępczych.
Pogorzelcy już zaczęli szacować straty. Wielu z nich opuściło mieszkania tylko w tym, co mieli na sobie. Niewielu udało się zdążyć i spakować najpotrzebniejsze rzeczy. To, czego konkretnie będą potrzebowali w najbliższych dniach, prawdopodobnie będzie wiadomo w poniedziałek.
Straż pożarna otrzymała zgłoszenie w sobotę, 21 listopada 2015 r., około godz. 19. Na miejscu pojawiło się osiem zastępów strażaków. Większość mieszkańców zdążyła opuścić budynek o własnych siłach. Strażacy ewakuowali siedem osób i... sześć kotów, które trafiły do schroniska Promyk. Nie było poszkodowanych. Choć sytuacja wyglądała bardzo groźnie, gdańscy strażacy ugasili ogień w ciągu godziny. Dogaszanie skończyło się dopiero około północy.
