Grzegorz Dzikowski: - Nie traktują klubu, jak bankomat

W wielkanocny poniedziałek, 28 marca, sezon 2016 inaugurują zespoły pierwszej ligi żużlowej. Jednym z faworytów do awansu jest Renault Zdunek Wybrzeże Gdańsk. - Chętnych jest więcej, ale gdybyśmy nie awansowali, byłbym zawiedziony - przyznaje Grzegorz Dzikowski, trener gdańskiej ekipy.
27.03.2016
Więcej artykułów poświęconych Gdańskowi znajdziesz na stronie głównej gdansk.pl


Gdańszczanie na inaugurację mieli jechać w łotewskim Daugavpils, tam jednak panują jeszcze zimowe warunki i spotkanie zostało przełożone na 12 czerwca. Pierwszy mecz w tegorocznej Nice PLŻ zespół Renault Zdunek Wybrzeże rozegra zatem 3 kwietnia (niedziela) na własnym obiekcie ze Stalą Rzeszów.

Z trenerem Grzegorzem Dzikowskim rozmawiamy o przygotowaniach do sezonu, ostatnich sparingach, celach oraz o tym, co w żużlu jest najważniejsze.
 

Grzegorz Dzikowski jest zadowolony z przygotowań do sezonu

Waldemar Gabis: Renault Zdunek Wybrzeże jest po trzech sparingach z silnymi rywalami z Torunia i Grudziądza: remis z KS GetWell i dwie nieznaczne porażki z MrGarden GKM. Jest Pan zadowolony?

Grzegorz Dzikowski: - Dobraliśmy sobie bardzo dobrych sparingpartnerów, drużyny ekstraklasowe, które mają w szeregach dużo wartościowych zawodników. Wyniki były sprawą drugorzędną, sparingi miały pokazać nasze przygotowanie do sezonu. Dały mi pogląd na podejście do sportu, zintegrowanie drużyny, które jest dla mnie bardzo ważne, bo to się później przekłada na współpracę na torze. Zawsze chłopakom powtarzam: jeden zawodnik meczu nie wygra, wygrywają pary.

Czyli jest Pan zadowolony.

- Jesteśmy młodą drużyną, czeka nas jeszcze trochę pracy, ale tak, jestem zadowolony. Mieliśmy zgrupowanie, badania, przygotowanie sprzętowe, treningi, sparingi. Wszystko było tak, jak należy. Takie działanie prędzej czy później musi zaskoczyć i dać efekty,

A co Pan wie o zespole po tych sparingach?

- Nie będę wystawiał indywidualnych notek, ogólnie z postawy zawodników jestem zadowolony. No i mam zagwozdkę, bo w składzie jest tylko pięć miejsc seniorskich a chętnych więcej. Najważniejsze, że idziemy w dobrym kierunku, stawiamy na młodych i perspektywicznych, którzy z Wybrzeżem chcą się wiązać na dłużej. Nie traktują klubu tylko, jak bankomat: przyjadę, pojadę i wypłacą mi należne.

Plusy i minusy zespołu?

- Zawsze znajdą się jakieś słabsze punkty i mankamenty, ale to są naprawdę kosmetyczne rzeczy. Dużym plusem jest młodość.

W sporcie żużlowym bardzo ważne jest przygotowanie fizyczne zawodników. Jak ta kwestia wygląda w Wybrzeżu?

- Zawsze powtarzam, że jednym z powodów kontuzji i wypadków, których w sporcie żużlowym nie brakuje, jest słabe przygotowanie fizyczne i motoryczne. U nas wygląda to dobrze, ale wiele elementów po obozie, który mieliśmy w styczniu w Cetniewie, było do poprawienia. Po następnych badaniach kontrolnych widać poprawę wyników, ale nigdy nie jest tak, by nie mogło być lepiej. Na żużlu człowiek to 50 procent, jeśli zawodnik źle przepracuje zimę, to kryzys przyjdzie, w czerwcu, w lipcu czy sierpniu, ale przyjdzie. To jest, jak z akumulatorem: jeśli pierwsze ładowanie pójdzie dobrze, to akumulator będzie pracował dobrze przez długi czas. Tak samo jest z człowiekiem.
 

Każdy z zawodników ma po kilka silników, jeśli trafia się na dobry silnik, to się go nie zajeżdża

50 procent zawodnik, 50 procent maszyna. Z motorami wszystko w porządku przed sezonem?

- Jest dobrze. Chłopacy mają po kilka silników, każdy z nich testowali, niektóre były słabsze. Jeśli trafia się na dobry silnik, wiem to po swoich doświadczeniach z toru, to się go nie zajeżdża. Dlatego podczas sparingów wyniki były sprawą drugorzędną, chodziło głównie o sprawdzenie motocykli.

W poniedziałek mieliście jechać na Łotwie inauguracyjny mecz w pierwszej lidze.

- Byliśmy cały czas w kontakcie z trenerem Lokomotivu Daugavpils. Zdecydowanie wcześniej wiedzieliśmy, jakie tam panują warunki i ustaliliśmy, że nie ma sensu narażać chłopaków na kontuzje a klubu na koszta. Ten mecz odbędzie się 12 czerwca, to termin, który najbardziej nam odpowiada. Nasi zawodnicy jeżdżą w innych ligach i ciężko znaleźć wolny dzień do rozegrania zawodów.

Cel na ten sezon? Awans?

- Nie, my mówimy co najwyżej o play off. Jak tam się znajdziemy, to będziemy mogli porozmawiać o czymś więcej, czyli awansie do ekstraligi. Najważniejszą rzeczą w sporcie żużlowym jest budżet, nasz dzięki sponsorom z prezesem Tadeuszem Zdunkiem na czele, mamy dopięty prawie w stu procentach. Dziś widać, że 2015 rok nie okazał się stracony, to była szybka i skuteczna praca całego klubu, była duża mobilizacja. Okazało się, że wystarczył rok, by wyprowadzić klub z bardzo trudnej sytuacji, gdy nie było w ogóle wiadomo czy wystartujemy.

Kto będzie najgroźniejszym rywalem w awansie?

- Trochę tych rywali jest. Słyszę, że my jesteśmy faworytem. Jesteśmy, ale jednym z wielu. Faworytami są też ekipy z Łodzi, Krakowa, Rzeszowa, Piły a nie można zapominać o Bydgoszczy czy Krośnie, zespołach, które w składach nie mają znanych nazwisk, ale mogą sprawić niespodziankę. Życie nauczyło mnie pokory i nawet jadąc do Rawicza czy Opola, najsłabszych w drużyn w pierwszej lidze, trzeba mieć się na baczności.

To, co, będzie awans?

- Nie wiem, liczę że tak. Patrząc na ludzi pracujących w Gdańsku, byłbym zawiedziony gdyby nam się nie udało. Ale pamiętajmy, że żużel to tylko sport, nie można wymagać od ludzi więcej niż są w stanie dać. Chociaż w żużlu pewna presja musi być a zawodnicy muszą sobie z nią radzić.

W niedzielę, 3 kwietnia, na swoim torze zainaugurujecie sezon ligowy. Fani gdańskiego Wybrzeża już się nie mogą doczekać.

- I wszystkim kibicom życzę zdrowych wesołych Świąt Wielkanocnych. A po świątecznym wypoczynku zapraszam na ligową inaugurację ze Stalą Rzeszów. Chciałbym, aby tę nową drużynę Wybrzeża kibice dopingowali tak, byśmy cieszyli się wszyscy ze zwycięstw a zawodnicy unikali kontuzji. 


Czytaj także:

Motory zaryczały. Trzy sparingi, jeden punkt, czyli Wybrzeże u progu sezonu 
 

TV

Gdański zegar spełnia życzenia?