Dla Piotra Stokowca jest to dodatkowo pojedynek o kontynuację pracy w Zagłębiu. Został zatrudniony w Lubinie w grudniu zeszłego roku, cztery miesiące po zwolnieniu z Lechii. I od razu postawiono przed nim jasny cel - utrzymanie Zagłębia w Ekstraklasie. Niestety, idzie mu jak po grudzie.
Ostatnio media podały, że zarząd Zagłębia postawił Stokowcowi ultimatum: jeśli nie zdobędzie minimum czterech punktów w dwóch najbliższych meczach, straci pracę. To oznacza, że w starciu przeciwko swojemu byłemu klubowi - Lechii Gdańsk - Stokowiec musi zdobyć co najmniej jeden punkt. Tak więc interesuje go tylko zwycięstwo lub remis.
Żartów nie ma. Zagłębie na cztery kolejki przed końcem sezonu znajduje się w ogonie ligowej tabeli, zaledwie dwa punkty nad strefą spadkową. Ma przy tym bardzo trudny terminarz gier. Trzy z czterech meczów rozegra przeciwko drużynom z czołówki Ekstraklasy - oprócz Lechii, są to Raków Częstochowa i Lech Poznań, które toczą zacięty pojedynek o mistrzostwo kraju.
Tymczasem Lechia musi uciekać przed pościgiem dwóch drużyn, które chcą odebrać jej czwarte miejsce w tabeli. W piątek rozpędzony Piast Gliwice rozegrał już swój mecz w tej kolejce, inkasując 3 punkty dzięki wygranej z Wartą Poznań. Było to dla gliwiczan już czwarte zwycięstwo z rzędu. Stratę do Lechii ograniczyli dzięki temu do 2 punktów. Tak więc gdańszczanie muszą pokonać Zagłębie Lubin, żeby zachować bezpieczny dystans w tabeli. Dwa ostatnie mecze Lechia rozegra z drużynami czołówki - przeciwko Pogoni Szczecin u siebie i Rakowowi Częstochowa na wyjeździe. Będzie ciężko. Jeśli szukać teoretycznie łatwiejszych punktów, to teraz, przeciwko Zagłębiu Lubin, i za tydzień, w domowym meczu ze Stalą Mielec.
Lechia ma ostatnio dobrą passę (cztery zwycięstwa w pięciu meczach) i wyraźną zwyżkę jakości gry. Również sytuacja kadrowa gdańskiej drużyny jest dobra - w zespole nie ma kontuzji, a na boisko wraca czołowy napastnik Łukasz Zwoliński, który tydzień temu musiał pauzować za żółte kartki.
Jednak trzeba podkreślić, że zdesperowane Zagłębie Lubin może być groźne. To drużyna o sporym potencjale, która ma po prostu nieudany sezon. Już jesienią Zagłębie grało słabo, ale w Gdańsku pokazało się z najlepszej strony. Lechia przegrywała do ostatnich minut meczu 0:1, jednak ostatecznie skończyło się na 2:1 dla gdańszczan, dzięki dwóm fenomenalnym bramkom Marco Terrazzino. Obie padły dosłownie w ostatnich akcjach meczu - ta zwycięska... w 94 minucie.
Teraz Zagłębie ma dodatkowy atut w starciu z Lechią - trenera Piotra Stokowca, który większość gdańskich zawodników zna od przysłowiowej “podszewki”.
Mecz w Lubinie zapowiada się bardzo interesująco.