• Start
  • Wiadomości
  • Co może teatr wobec nadciągającej katastrofy? Recenzja “Czego nie widać”

Co może teatr wobec nadciągającej katastrofy? Recenzja “Czego nie widać” w Teatrze Wybrzeże

Jan Klata, buntownik, erudyta, uznany reżyser, w Gdańsku ceniony szczególnie za Szekspirowskiego “H.” wystawianego (w 2004 roku) w przestrzeniach rozkładającej się jak etos Solidarności Stoczni - dziś na sopockiej scenie Teatru Wybrzeże proponuje popularną angielską farsę. Zdumiewające, ale jestem przekonana, że publiczność przyjmie ten wybór z wdzięcznością.
11.07.2022
Więcej artykułów poświęconych Gdańskowi znajdziesz na stronie głównej gdansk.pl

 

 Czego nie widać reż. Jana Klaty to wspaniała gra wszystkich aktorów i oryginalny pomysł na brytyjską farsę
"Czego nie widać" reż. Jana Klaty to wspaniała gra wszystkich aktorów i oryginalny pomysł na brytyjską farsę
fot. Natalia Kabanow

Od czasu premiery w 1982 roku, sztuka “Czego nie widać” nie schodzi ze światowych afiszy. Napisał ją Michael Frayn, absolwent filozofii w Cambridge, były dziennikarz i nagradzany autor sztuk i powieści. "Czego nie widać" zajmuje w dorobku Brytyjczyka najwyższą pozycję - otrzymał za nią kolejny raz "Evening Standard", nagrodę dziennikarzy dla najlepszej komedii roku, na West Endzie grano ją ponad 1000 razy i przetłumaczono na wiele języków.

Na polskich scenach ta opowieść o zmaganiach zespołu aktorskiego z pracą nad przedstawieniem, pojawiła się już trzy lata po londyńskiej premierze i do dziś można ją znaleźć w repertuarach wielu teatrów o zacięciu komediowym.

"Czego nie widać" pozwala nam zajrzeć w teatralne kulisy, a tam toczy się bardzo intensywne życie
fot. Natalia Kabanow

Michael Frayn w “Czego nie widać” przenosi nas za kulisy teatru, gdzie aktorska trupa przygotowuje się do premiery. To już trzecia generalna, a aktorzy wciąż nie opanowali tekstu, chcą dyskutować o motywacjach postaci, dekoracja się sypie, aktor senior z problemem alkoholowym zaginął, a reżyser uwikłany w dwa równoczesne romanse próbuje zapanować nad swoim życiem i zespołem. Już wiemy, że to się nie może udać. A to dopiero początek.

W drugim akcie autor jeszcze mocniej nakręca spiralę zdarzeń, mnoży nieprawdopodobne sytuacje. Trwa premiera, a my obserwujemy sytuację w kulisach, gdzie - jak się okazuje - emocje są większe niż na scenie. W trzecim akcie zespół jest na tournee. Życie miesza się z teatrem - wszyscy kłócą się, plotkują, godzą lub rozstają, ale też wspierają, a ponieważ “show must go on” - ktoś wpada na scenę nie w tej chwili, ktoś potyka się o rekwizyt, spada ze schodów, ktoś myli słowa więc dodaje swoje kwestie - chaos się pogłębia, absurd goni absurd. Bohaterowie biegają, pojawiają się i znikają za niezliczoną liczbą drzwi. Tempo rośnie.

fot. Natalia Kabanow (3)
Scenografię i kostiumy opracował Mirek Kaczmarek
fot. Natalia Kabanow

Aby uzyskać taki efekt, potrzeba żelaznej dyscypliny, bo tekst Frayna to precyzyjna materia utkana ze słów. Wymaga od aktorów ogromnego skupienia - grają podwójne role - i niemałej kondycji. Aktorom Teatru Wybrzeże nie tylko udało się utrzymać mordercze tempo (ruch sceniczny opracował Maćko Prusak), ale też wykreować nieoczekiwane role, a reżyserowi - wzbogacić tekst o autoironiczne wątki i nieoczywisty artystyczny wyraz.

Wspaniale ogląda się Magdalenę Gorzelańczyk w podwójnej roli: złośnicy i próżnej aktoreczki grającej rolę głupiutkiej, ale seksownej agentki nieruchomości. To chyba największe objawienie sopockiego spektaklu. Fantastyczna jest Katarzyna Figura, gdy jako starzejąca się gwiazda mierzy się z rolą gosposi, ale ma kłopot z zapamiętaniem kwestii. Równie zabawni są Cezary Rybiński - jego Frederick Fellowes, aktor dociekliwy, pogłębiający swoją postać aż do ostatniej chwili czy Jakub Nosiadek grający nierozgarniętego amanta Garry'ego - i w życiu, i na scenie. Salwy śmiechu i wzruszenia wywołuje też wątek aktora - seniora (Krzysztof Matuszewski), który ciągle gubi się, myli wejścia, ale żadna butelka whisky się przed nim nie ukryje. Chciałoby się pomóc nieszczęśliwej Poppy (Agata Woźnicka) a Dorota Androsz jako Belinda Blair zna wszystkie ploteczki w zespole. Dodatkowego smaku dodaje fakt, że Piotr Biedroń, w roli Reżysera Lloyda Dallasa, nie tylko płynnie przechodzi od łagodnej perswazji, po manipulację aż do krzyku, ale do złudzenia przypomina (z postawy i stroju) reżysera Jana Klatę

fot. Natalia Kabanow (4) (1)
Zwariowane tempo przedstawienia wymaga od aktorów precyzji i żelaznej kondycji
fot. Natalia Kabanow

Zjednoczenie albo bum, czyli świat w oparach absurdu. Znakomita premiera w Teatrze Wybrzeże

Tradycyjnie nie zawiodła też scenografia - Robert Kaczmarek, aby odczarować banalny kontekst angielskiej farsy, zaproponował ciekawe rozwiązanie. Kostiumy aktorów uszyte są z tego samego materiału w czarno białe - pasy, co tworzy na tle sceny pokrytej w całości (ściany, dekoracje i rekwizyty) różowym materiałem w retro deseń - interesującą graficzną całość. Jednocześnie nawiązuje do tradycji, jak i ją unieważnia. Skąd taki wybór, okaże się na zakończenie.

“Czego nie widać” ma wiele zalet - to inteligentna farsa i brytyjskie poczucie humoru, ale fakt, że postanowił wyreżyserować ją Jan Klata - może budzić zdziwienie.

Dlaczego? Bo Klata to buntownik, pokolenie bruLionu, punk, postmodernizm i wyraziste poglądy, twórca zapadających w pamięć i duszę spektakli, wywołujących dyskusję i często skandale: “Sprawa Dantona”, “Wróg ludu”, “Wesele” (z 2017 r.), a w Gdańsku monumentalne "Trojanki" czy prowokacyjny “Balkon”. Stawiam dolary przeciw orzechom, że temperament reżysera znany jest nawet tym, którzy do teatru chodzą rzadko, bo nawet im nie mogły umknąć medialne burze towarzyszące najpierw powołaniu Klaty na stanowisko dyrektora szacownego Narodowego Starego Teatru w Krakowie, a potem jego odejściu. No, a teraz farsa?

Rozumiem jednak ten wybór i jestem za niego wdzięczna. W sytuacji post pandemicznej traumy, permanentnego politycznego konfliktu, dochodzących ze wschodu pomruków wojny i majaczącym na horyzoncie widmom kolejnych kryzysów: od ekologicznego po ekonomiczny - potrzebujemy chwili oddechu. Pragniemy terapeutycznego śmiechu. I to Klata nam daje z nawiązką, nie rezygnując z wyrafinowanego stylu. Do świetnego tekstu, dorzuca - jak zawsze - trafny muzyczny komentarz, a na zakończenie, żeby nie było tylko lekko i letnio, piękny akcent - teatralną wariację na temat oscarowego “Tanga” Zbigniewa Rybczyńskiego.

Zdecydowanie zalecam na ten trudny czas, aby ukryć się na trochę - 2,5 godziny - przed rzeczywistością w teatrze Klaty.

fot. Natalia Kabanow (5) (2)
Piękny akcent na zakończenie spektaklu to ukłon wobec polskiej tradycji filmowej. "Tango" Rybczyńskiego pochodzi też z lat 80. W 1890 roku film otrzymał Oscara
fot. Natalia Kabanow

Michael Frayn

CZEGO NIE WIDAĆ

  • Przekład: Karol Jakubowicz i Małgorzata Semil
  • Adaptacja, reżyseria i opracowanie muzyczne: Jan Klata
  • Scenografia, kostiumy, światło, projekt plakatu: Mirek Kaczmarek
  • Ruch sceniczny: Maćko Prusak

W spektaklu występują: Katarzyna Figura - Dotty Otley, Piotr Biedroń - Lloyd Dallas, Jakub Nosiadek - Garry Lejeune, Magdalena Gorzelańczyk - Brooke Ashton, Agata Woźnicka - Poppy Norton-Taylor, Cezary Rybiński - Frederick Fellowes, Dorota Androsz - Belinda Blair, Robert Ninkiewicz - Tim Allgood, Krzysztof Matuszewski - Selsdon Mowbray.

  • Asystent reżysera, inspicjent – sufler: Katarzyna Wołodźko
  • Asystent scenografa: Grzegorz Więckowski
  • Zdjęcia: Natalia Kabanow

Premiera: 9 lipca 2022 roku na Scenie Kameralnej. Kolejne spektakle: 12 i 13 lipca, a potem w październiku, na Scenie Kameralnej w Sopocie. Bilety w cenie 30 zł można kupić online

TV

W zoo zamieszkały dwa lemury