Święto Wolności 2021: rozmowa - Wina i pojednanie, zbrodnia bez kary. Wokół książki „27 śmierci Toby'ego Obeda”

W sobotę, 28 sierpnia, z okazji Święta Wolności 2021 odbyła się rozmowa: Wina i pojednanie, zbrodnia bez kary. Wokół książki „27 śmierci Toby'ego Obeda”, w której udział wzięły Joanna Gierak -Onoszko - dziennikarka, reportażystka, pisarka i felietonistka, autorka książki oraz Olga Brzezińska - kulturoznawczyni, europeistka, menedżerka kultury.
1:08:58
2021-08-28
Produkcja:

Gdańskie Centrum Multimedialne

Kategoria: Puls miasta
Więcej artykułów poświęconych Gdańskowi znajdziesz na stronie głównej gdansk.pl

 

"27 śmierci Toby’ego Obeda" to książka-reportaż opowiadający o procesie wynarodawiania dzieci rdzennych mieszkańców w Kanadzie oraz o tym, jak współczesne państwo rozlicza się z tamtymi praktykami.

Joanna Gierak-Onoszko opowiadała o pracy nad książką i o problemie związanym z językiem, znaczeniem słów.

- Słowa dla nas neutralne, przezroczyste, w Kanadzie uważane są za obraźliwe. Takim słowem na przykład jest „Indianin”. Dla nas, wychowanych na książkach Karola Maya, romantycznym micie, to słowo ma pozytywne konotacje, ale w Kanadzie uznaje się, że słowo „Indianin” jest czymś obraźliwym. Wychodzi z kolonialnej, bardzo brutalnej tradycji. W słowniku wrażliwego Kanadyjczyka to słowo dzisiaj nie funkcjonuje. W języku publicznym słowa „Indianin” nie wypada już używać.

Autorka książki jako przykład słowa obraźliwego dla Kanadyjczyków podała Eskimosa.

- Sama pamiętam, gdy jako dziecko chodziłam do Oliwy przy parku do cukierni-lodziarni Eskimos. I ten szyld wisi tam do dzisiaj, jest przypomnieniem naszej gdańskiej tradycji. W Kanadzie to słowo jest obelgą, oznacza zjadacza surowego mięsa. 

Joanna Gierak-Onoszko przez dwa lata mieszkała w Kanadzie, zajmując się tematem do swojej książki-reportażu.  

– Na początku czytałam gazety, bo ten temat jest na pierwszych stronach kanadyjskich dzienników. Nie można od tego uciec. Potem szukałam bohatera i wreszcie mogłam spisać życie Toby’ego Obeda, który tak jak podobne mu 150 tysięcy dzieci został w takiej szkole zamknięty. W Kanadzie nazywa się ich ocaleńcami. To on przeprowadza nas przez tę historię. Ostatnią taką szkołę zamknięto dopiero w 1996 roku. Ci ludzie mają dziś czterdzieści parę, pięćdziesiąt parę lat - mówiła. - Jest też inny, ogromny temat: to szpitale dla rdzennej ludności. Czeka on wciąż na swojego autora.

oprac. WG

 

Więcej z: Puls miasta