Światowy Dzień Sybiraka został ustanowiony w 1991 roku. Najważniejsze w tym dniu jest przypominanie prawdziwych losów zesłańców i spisywanie ich od żyjących osób, aby nie uległy zapomnieniu.
Polacy zamieszkujący wschodnie województwa Rzeczpospolitej po 17 września 1939 roku znaleźli się pod okupacją sowiecką i bardzo szybko stali się ofiarami stalinowskiego terroru. Oficerowie polscy uznani zostali za jeńców i zamknięci w obozach. Na ponad 21 tysiącach z nich dokonano zbrodni wojennej, którą w polskiej tradycji historycznej określa się mianem Zbrodni Katyńskiej (nie tylko Katyń, ale też inne miejsca kaźni na dzisiejszych terytoriach Rosji, Ukrainy i Białorusi).
Cywilni obywatele II RP od wiosny 1940 roku setkami tysięcy zostali wywiezieni na wschód ZSRR, do sowieckich republik zacofanych cywilizacyjne, z bardzo trudnymi do życia warunkami klimatycznymi. Byli to głównie Polacy, ale także Żydzi, Ukraińcy, Białorusini i inni przedstawiciele mniejszości narodowych przedwojennej Polski. W tym całe rodziny - kobiety, dzieci, starcy. Wiele osób z powodu złych warunków, a także chorób i ciężkiej pracy straciło życie. Historycy do dzisiaj mają kłopot z ustaleniem, jak duża liczba osób wywieziona została na Sybir. Mowa jest o 900 tysiącach, 1,6 miliona, a nawet 1 875 000 osób. Śmiertelność była wysoka, sięgała od 15 do 30 procent.
W uroczystości na Cmentarzu Łostowickim udział wzięli m.in. prezydent Gdańska Aleksandra Dulkiewicz, członkowie Związku Sybiraków Oddział Wojewódzki w Gdańsku, a także członkowie Stowarzyszenia Rodziny Katyńskiej w Gdańsku.