Orunia to jeden z czterech podobszarów, gdzie trwa proces rewitalizacji w Gdańsku. Miasto remontuje budynki komunalne, ulice, infrastrukturę i prowadzi działania społeczne aktywizujące mieszkańców. Tu każda inicjatywa zmierzająca ku poprawie jakości życia cieszy nas niezmiernie. Z entuzjazmem więc patrzyliśmy na stawianie rusztowania przy Trakcie św. Wojciecha 57. To wspólnota mieszkaniowa rozpoczęła remont dachu. Dlaczego o tym piszemy? Bo to wyjątkowa kamienica i cieszy nas, że prywatni właściciele też dokładają starań przy odnowie dzielnicy. Budynek przy ul. Trakt św. Wojciecha 57 na Oruni wyróżnia się w okolicy neorenesansową architekturą: elegancką bryłą i cyzelowanymi zdobieniami. Ma też patriotyczną historię.
Od słodowni do drukarni
Ponad 100 lat temu kamienica należała do kupca handlującego słodem Eugena Bromberga. Pierwotnie budynek był częścią mieszczącej się na tyłach słodowni. W grudniu 1920 r. kompleks zmienił właściciela, a wkrótce też swą funkcję. To tu przeniosło się prawdopodobnie największe polskie przedsiębiorstwo w Wolnym Mieście Gdańsku, o czym informuje widoczny do dziś napis po prawej stronie wejścia do budynku: „Drukarnia Gdańska A.G.” (po lewej znajdują się pozostałości ostatniej na Oruni lampy gazowej).
Spółka akcyjna Drukarnia Gdańska A.G. wydawała czasopisma dla Polaków, przede wszystkim „Gazetę Gdańską”, ale też druki Kolei Polskich np. rozkłady jazdy. Prezesem zarządu spółki, dyrektorem wydawnictwa i redaktorem naczelnym „Gazety Gdańskiej” w jednej osobie był Jan Kwiatkowski. Jako że mocno angażował się w działania oruńskiej Polonii, budynek drukarni stał się miejscem integracji społeczności polskiej w Wolnym Mieście Gdańsku.
„Ogromny wpływ na ożywienie polskości i ducha narodowego wśród tej właśnie grupy mieszkańców miało powstanie tu, u progu lat dwudziestych Drukarni Gdańskiej (...) Zakład graficzny zajął miejsce po dawnej oruńskiej słodowni i mieścił się od początku swego istnienia aż do drugiej wojny światowej przy Stadtgebiet 12 (obecnie Trakt św. Wojciecha nr 57)” – pisał profesor Jerzy Samp w książce „Gdańskie dzielnice – Orunia, Stare Szkoty i Lipce”.
Ośrodek polskości
Drukarnia zatrudniała kilkadziesiąt osób, a na jej tyłach działała świetlica polska udekorowana motywami kaszubskimi i narodowymi. Odwiedził ją m.in. Komisarz Generalny Rzeczypospolitej Polskiej w Wolnym Mieście Gdańsku Kazimierz Papée.
„Wielkim dniem Drukarni Gdańskiej na Oruni był dzień 26 lutego 1935 r. Obchodzono wówczas niezwykle uroczyście jubileusz 15-lecia istnienia tego zakładu, który z czasem stał się pewnego rodzaju centrum kulturalnym zamieszkałych tu Polaków (...) W owym czasie Drukarnia Gdańska w Oruni, kierowana już przez dyrektora Jana Radtkego, była zakładem nowoczesnym, wyposażonym m.in. w wielką maszynę rotacyjną, linotypy i urządzenia introligatorskie. W jej składnicy znajdowało się wiele gatunków papieru. Zakład dawał zatrudnienie kilkudziesięciu osobom, zaś roczny dochód drukarni dochodził do 140 tysięcy guldenów” – pisał prof. Jerzy Samp.
Zabytek nr 1653
Dziś kamienica wpisana jest do rejestru zabytków. Poza historycznym napisem z nazwą spółki „Drukarnia Gdańska A.G.”, śladem dawnej wielkości jest tablica informująca, że to tu drukowano wszystkie czasopisma polskie w Wolnym Mieście Gdańsku. Miejsce na tyłach kamienicy nazwano Zaułkiem Jana Kwiatkowskiego, a na ścianie byłej drukarni została umieszczona tablica upamiętniająca zasłużonego wydawcę, który chętnie udostępniał lokal na potrzeby polskich organizacji, wspierał Macierz Szkolną w Gdańsku i był współzałożycielem Towarzystwa Przyjaciół Nauki i Sztuki.
Na wyjątkowość kamienicy wpływ mają także jej walory architektoniczne i zachowane elementy zdobnicze pochodzące jeszcze z czasów, gdy właścicielem był kupiec Eugen Bromberg.
„Dekoracje zdobiące front budynku nawiązują właśnie do jego profesji. Można tu dostrzec petasos – podróżny kapelusz ze skrzydłami boga Hermesa i kadyceusz – laskę oplecioną wężami. Również dwie postacie kobiece umieszczone w niszach trzymają atrybuty związane z handlem i przemysłem” – zauważa lokalna przewodniczka po Oruni Aleksandra Abakanowicz na stronie Instytutu Kultury Miejskiej.
Remont dachu
W dawnym domu kupca, a później właściciela drukarni, obecnie są mieszkania prywatne i należące do gminy. Wspólnota mieszkaniowa uzyskała dotacje od Miasta Gdańska i od Marszałka Województwa, dzięki którym mogła rozpocząć remont dachu. Te fundusze stanowią jednak tylko część kosztów, reszta zostanie sfinansowana ze środków wspólnoty. A trzeba tu wspomnieć, że rewaloryzacje zabytkowych kamienic są nieporównywalnie droższe niż zwykłych budynków.
Dach poprzednio remontowany był kilka dekad temu i zaczął już przeciekać. Nowy ma zapewnić ochronę na kolejne kilkadziesiąt lat. Będzie wymieniony zarówno nad samą kamienicą jak i nad wieżyczką. Zamontowane zostanie też nowe orynnowanie. Prowadzenie robót przewidziane jest do końca września. To, czy uda się dotrzymać tego terminu, zależy od wielu czynników, chociażby od pogody, która tego lata – delikatnie mówiąc – nas nie rozpieszcza.
Wspólnota w dalszych planach ma kolejne prace. Następnym zadaniem byłoby… Odświeżenie fasady? Nam również się to marzy. Biorąc jednak pod uwagę jak wiele elementów ozdobnych ma zabytkowa kamienica, koszt tego przedsięwzięcia będzie ogromny. Na razie wspólnota planuje bardziej niezbędne i – dosłownie – przyziemne inwestycje. W kolejce czeka izolacja fundamentów.