• Start
  • Wiadomości
  • Mistrz się chwieje. W sobotę ważny mecz gdańszczan - czy Lechia pokona Legię na jej stadionie?!

Mistrz się chwieje. W sobotę ważny mecz gdańszczan - czy Lechia pokona Legię na jej stadionie?!

Jaka piękna katastrofa - te słowa padają w filmie “Grek Zorba”, ale mogą się odnosić do aktualnego mistrza Polski w piłce nożnej. Słaba i niezgrana Legia Warszawa podejmuje w sobotę o godz. 20.30 Lechię Gdańsk przy Łazienkowskiej. Czy gdańszczanie wykorzystają słabość wojskowych?
30.09.2016
Więcej artykułów poświęconych Gdańskowi znajdziesz na stronie głównej gdansk.pl

Stan podwyższonego ryzyka: mecze Lechii z Legią zawsze wzbudzają skrajne boiskowe emocje. Tu wielka kłótnia w czasie meczu z czerwca 2015, zakończonego remisem 0:0.

Doszło do tego, że o klubie z Łazienkowskiej pisze się teraz “Legia nie przyniosła wstydu”. To w kontekście meczu ze Sportingiem Lizbona w Lidze Mistrzów, który legioniści… przegrali, ale tylko 0:2. Czyli sukces? Raczej nie - Sporting uzyskał bezpieczną przewagę w pierwszej połowie spotkania i dalej już nie szalał, oszczędzał siły na zbliżający się ważny mecz w lidze portugalskiej.

Jednak, jeśli wziąć pod uwagę, że wcześniej Legia bez walki poddała mecz z Borusią Dortmund u siebie, przegrywając 0:6, to rzeczywiście postęp jest. Nie ma wstydu. 


Legia pierze plamę

Gdy już wydawało się, że Legia się odbudowuje, bo nie skompromitowała się w Lizbonie, a wcześniej nie skompromitowała się też w Krakowie, remisując w lidze z Wisłą 0:0, to znów przyszły kolejne złe wieści. Decyzją UEFA Stadion Wojska Polskiego przy Łazienkowskiej będzie zamknięty na mecz z Realem Madryt w Champions League. To nie kara za wyzywanie kibiców przyjezdnych (nie, nie “Jude”, ale “nutte”), ale za to, że blisko 200 zamaskowanych bandytów biegało po stadionie, próbowało wedrzeć się do sektora gości i tak niefortunnie rozpylali gaz pieprzowy, że ten dotarł do trybuny prasowej, rodzinnej, a co gorsza VIP. Oficjele z UEFA dusili się, a przez załzawione oczy oglądali, jak policja próbuje spacyfikować bandyterkę w kominiarkach. Kara dotyczy też używania na stadionie środków pirotechnicznych - konkretnie rac - które są zakazane prze UEFA.

A więc kolejne złe wieści. Atmosfera wokół Legii gęstnieje niczym gaz w dużym stężeniu na trybunie rodzinnej. Jaka piękna katastrofa: klub, który na swoje stulecie zdobył mistrzostwo i Puchar Polski, a potem zakwalifikował się - po wielu desperackich latach - do Champions League, jest teraz właściwie na deskach: bity okrutnie w Lidze Mistrzów; bity w Ekstraklasie (Legia jest teraz 14, Lechia - 2); karany przez UEFA; targany wewnętrznymi kłótniami, kto jest winien tej sytuacji; z drużyną, która na początku października dopiero próbuje się zgrać i poznać!  

Czy więc gdańszczanom będzie łatwo? Pomocnik Lechii, a przy tym były gracz Legii, Rafał Wolski uważa, że nie: - Nie można patrzeć na ten mecz przez pryzmat gry drugiej drużyny z czternastą. Legia musi się odbić od dna, zmazać wstydliwą plamę na honorze. Myślę, że nas zaatakują od początku!

Nerwy: Rzeźniaczak (Legia) krzyczy na Tuszyńskiego (Lechia) w czasie meczu z maja 2014, przegranego przez Lechię 0:1. Trenerem Legii był wtedy Hening Berg.

Wszystkim brakuje Staszka

Trenerem Legii jest teraz Jacek Magiera, świetny analityk i strateg. Zastąpił na tym stanowisku Albańczyka Besnika Hasiego. Hasi właśnie odszedł, co prawda w niesławie, ale za to z milionem euro odszkodowania od Legii, za wcześniejsze zerwanie z nim kontraktu.

Zapytałem Piotra Nowaka, kto jego zdaniem odpowiada za “zamieszanie” w Legii: czy albański trener, czy Michał Żewłakow, który ściągnął go do klubu, a może prezes Bogusław Leśniodorski, który musiał ten angaż zaaprobować wraz z zarządem klubu?

Nowak: - To był efekt kuli śniegowej. Mentalne przygotowanie, fizyczne przygotowanie, chemia pomiędzy piłkarzami - jest wiele rzeczy, które się nawarstwiają. To zaczyna być jak kula śnieżna, która się zaczyna toczyć i nie widać końca. Moim zdaniem tam wszystkim brakuje po prostu Staszka [Stanisława Czerczesowa, byłego trenera Legii - red.] Znam Stasia, rozmawialiśmy wiele razy. On do swojej pracy podchodził bardzo emocjonalnie, uważał, że to jest projekt jego życia, włożył duszę i serce w to, żeby ten zespół zdobył to, co zdobył. Szkoda! Ma teraz dużo większe wyzwanie: mistrzostwa świata u siebie [Czerczesow został trenerem reprezentacji Rosji przed mistrzostwami w 2018 roku - red.] Ale Staszek był niepocieszony faktem, że to się tak zakończyło [nie dogadał się z Legią w kwestii przedłużenie kontraktu - red.] Miał dużo większe plany, jeśli chodzi o Ligę Mistrzów i uzupełnienie Legii, ale uzupełnienie z głową, bo tam wiele elementów nie było potrzebnych.

Druzja, czyli przyjaciele: Staszek i Piotrek. Czerczesow wita się z Nowakiem przed meczem z maja 2016. Lechia wygrała 2:0.

Czy Lechia jest więc faworytem sobotniego meczu w stolicy?

Nowak: - I tak, i nie. Legia wciąż jest na swoim boisku groźna. Na pewno będzie chciała udowodnić, że wciąż się liczy w walce o mistrza. Jesteśmy w stanie zagrać pełne 90 minut na wysokim poziomie. Trzeba się wznieść na wyżyny! Nie możemy sobie pozwolić na moment słabości, bo Legia wciąż ma taką jakość, że wykorzysta najmniejszy nasz błąd w ustawieniu czy koncentracji. Zdecyduje szybkość myśli, szybkość widzenia, szybkość oceniania sytuacji i wyciągnięcia wniosków. Na szczęście teraz - mentalnie - mecze nawet z groźnymi przeciwnikami to dla moich piłkarzy piece of cake, prosta sprawa. Stać ich na wiele. Nie wymagam od nich niemożliwego! Mają potencjał i przekonanie, że mogą zrobić pressing, grać kreatywnie i strzelać bramki.  

Czy Rafał Wolski sądzi, że jego były klub będzie ciężki do ogrania u siebie? - Patrząc na Legię, na pewno nie zasługują na dół tabeli. Stać ich na więcej. Nie chcę oceniać, nie wiem, jak to niedawne zamieszanie wyglądało od środka. Ale Legia się jeszcze podniesie, bo mają możliwości i zawodników. Jeszcze zaczną wygrywać. Oby nie w meczu z nami!

Bywa brutalnie: Sebek Mila przygląda się, jak boisko, na noszach, opuszcza zawodnik Legii Guilherme.

Sędzia Collina oszukuje!

Jeśli Lechia ma walczyć o mistrzostwo - a tak to, póki co, wygląda - to piłkarze muszą umieć trzymać nerwy na wodzy. Piotr Nowak opowiadał więc na konferencji o rodzaju treningu, jaki przeprowadzał kiedyś z piłkarzami DC United [klub MLS w USA - red.], a który to trening wprowadził teraz w Lechii: - Mamy mecz treningowy. A ja występuję jako sędzia Pierluigi Collina. Najlepszy sędzia świata. I nagle sędzia Collina zaczyna gwizdać wszystko odwrotnie! Ale wszystko! Była ręka, udaję, że nie było; nie było faulu, gwiżdżę faul! Karny z kapelusza! I tak dalej! Po dwóch minutach w piłkarzach DC United się gotowało. Skakali sobie do gardeł. A jak mówię do nich: “nie, nie róbcie tak, zostawcie piłkę, odejdźcie, that’s it! Nie ma sensu się podpalać!” To dobre ćwiczenie, można sprawdzić, jak piłkarze reagują.

Nowak nie chciał jednak zdradzić, ile minut zajęło piłkarzom Lechii, żeby skoczyli sobie do gardeł. Zapewnia, że uczą się powściągać złe emocje. To ma się przydać na Łazienkowskiej.     

Mecz Legii z Lechią ma sędziować Szymon Marciniak, który właśnie staje się produktem eksportowym polskiej piłki - gwizdał na Euro 2016, ostatnio sędziował w Lidze Mistrzów szlagierowe spotkanie Athletico Madryt z Bayernem Monachium i zebrał za swoją pracę bardzo dobre recenzje.

Wracając do meczu z Legią: podczas czwartkowej konferencji prasowej pierwsze słowa po polsku do prasy wygłosił Mario Maloča, Chorwat grający w Lechii, który dotąd odpowiadał dziennikarzom tylko po angielsku.

Jego pierwsze polskie zdania? - To będzie ciężki mecz… eee… tylko zwycięstwo!

I tego się trzymajmy!  

 



TV

W maju kwalifikacje do Mistrzostw Świata w Ergo Arenie!