W czwartek, w samo południe, aktywiści z Rowerowej Metropolii zaprosili dziennikarzy na kolejną konferencję poświęconą tegorocznemu głosowaniu na Budżet Obywatelski 2018. Przypomnijmy, to oni pod koniec października br. poinformowali o wątpliwościach dotyczących wyniku tegorocznego głosowania. Okazało się, że zawiódł przygotowany system informatyczny. Według tłumaczeń firmy Implyweb z Olsztyna, która go opracowała, program "kasował" dublujące się punkty, a więc jeżeli dana osoba oddała np. po jednym lub po dwa głosy na dwa różne projekty, to punkty na jeden z nich nie były zapisywane. W dużej mierze dotyczyło to projektów ogólnomiejskich.
Aktywiści z RM opracowali wówczas specjalną wyszukiwarkę, w której każdy głosujący mógł sprawdzić, czy jego głosy zostały prawidłowo zapisane przez system. Z tej propozycji skorzystało około dwóch tysięcy osób. Aktywiści RM mieli też otrzymać blisko pięć tysięcy zapytań dotyczących wyników głosowania. Część głosujących twierdzi w nich, że system nie zapisywał też prawidłowo głosów w sytuacji, kiedy oddano np. 5 głosów na jeden projekt dzielnicowy i jeden głos na projekt ogólnomiejski. Według wyliczeń RM taka sytuacja może dotyczyć około 4 proc głosujących, co w opinii aktywistów oznacza, że mogło zniknąć około dwa tysiące głosów więcej niż podała firma Implyweb. Są też i mieszkańcy, którzy zgłosili aktywistom całkowite zniknięcie ich głosów bądź zamianę głosów - te miały nawet zostać przypisane przez system - według głosujących - na projekty, których nie poparli.
Członkowie Rowerowej Metropolii nie są przekonani do zaproponowanego przez prezydenta Gdańska "dogłosowania" na projekty Budżetu Obywatelskiego.
- Tutaj frekwencja zdecyduje o wynikach, ale nie będzie to sprawiedliwe dla wszystkich. Dotknie to tych, którzy najwięcej stracili. Nie ma równości szans między projektami do głosowania - ocenia Roger Jackowski z Rowerowej Metropolii. - Frekwencja będzie już na początku eliminowała projekty najmocniej dotknięte błędami (a więc te, którym system "ucinał" głosy w trakcie tegorocznego głosowania - red.).
W opinii aktywistów, w ramach dogłosowania nie zostanie też zachowana zasada równości, ponieważ znane są wyniki głosowania przeprowadzonego w drugiej połowie września i pierwszych dniach października br., i to nimi mogą sugerować się mieszkańcy w trakcie dogłosowania.
Jest też i zarzut pod adresem miejskich urzędników. Roger Jackowski zwrócił uwagę, że system do głosowania, zgodnie z umową, miał trafić do gdańskiego magistratu 2,5 miesiąca przed przeprowadzeniem samego głosowania. W jego ocenie nie został on odpowiednio przetestowany przez odpowiedzialnych za to urzędników.
Aktywiści zgłosili też w czwartek kilka postulatów.
- Jednym z nich jest zlecenie niezależnego audytu procedury głosowania, ponieważ jest to zbyt poważna sprawa, by ją tak zostawić - niewyjaśnioną należycie - zaznaczył Jackowski.
Zasugerowali też wyciągnięcie konsekwencji służbowych wobec urzędników odpowiedzialnych za nadzór nad głosowaniem BO, a także pozwanie przez Miasto firmy Implyweb o odszkodowanie za skutki finansowe wadliwej obsługi informatycznej głosowania. Aktywiści chcą też powołania zespołu, w skład którego wejdą autorzy wniosków do BO 2018 i władze miasta, a który będzie miał za zadanie "wypracowanie uczciwych metod weryfikacji wyników BO 2018".
- Do wszystkich zarzutów odniesiemy się w poniedziałek - zapowiada Magdalena Skorupka-Kaczmarek, rzeczniczka prezydenta Gdańska.
W poniedziałek, 11 grudnia, miejscy urzędnicy poinformują też o planach związanych z zaproponowanym dogłosowaniem.
Przeczytaj także:
Budżet Obywatelski 2018. Będzie dogłosowanie i dodatkowe 2 mln złotych
Budżet Obywatelski 2018. Błąd w systemie informatycznym, firma przyznaje się do pomyłki