W meczu we Wrocławiu Lechia musiała radzić sobie nie tylko bez pauzującego za czerwoną kartkę Sławomira Peszki oraz kontuzjowanych Rafała Wolskiego i Lukasa Haraslina. Do grona zawodników Lechii cierpiących na kłopoty zdrowotne dołączył Milos Krasić, który z powodu urazu musiał zostać w Gdańsku. Jego miejsce w pierwszym składzie zajął młody Florian Schikowski, który przed tygodniem zaliczył ligowy debiut w biało-zielonych barwach. W wyjściowym zestawieniu Lechii znalazło się również miejsce dla Stevena Vitorii, który wrócił do Polski po zakończonym turnieju o Złoty Puchar CONCACAF, w którym grał z reprezentacją Kanady.
Spotkanie wybitnie nie ułożyło się po myśli podopiecznych Piotra Nowaka, bowiem już w 5. minucie gdańszczanie stracili gola. W polu karnym Lechii piłkę opanowało Sito Riera i precyzyjnie dośrodkował wprost na głowę Piotra Celebana, który z najbliższej odległości pokonał Dusana Kuciaka.
Na bramkę gospodarzy biało-zieloni mogli odpowiedzieć w 19. minucie, kiedy po podaniu Flavio Paixao w polu karnym z piłką znalazł się jego brat Marco. Napastnik Lechii ładnie wymanewrował defensywę Śląska, ale wykończenie akcji pozostawiło już dużo do życzenia – Portugalczyk strzelił wysoko nad poprzeczką.
Co nie udało się Marco w 19. minucie, w 30. minucie wyszło Jakubowi Koseckiemu. I to z bardzo dużą pomocą Dusana Kuciaka. Bramkarz Lechii minął się bowiem z piłką po dalekim podaniu Michała Chrapka czym ułatwił zadanie skrzydłowemu Śląska. Kosecki spokojnie opanował bowiem piłkę i posłał ją do pustej bramki, podwyższając prowadzenie gospodarzy.
Tak jak lechiści źle zaczęli pierwszą połowę, tak zupełnie odmiennie weszli w drugą część spotkania. W 48. minucie biało-zieloni zmniejszyli część strat za sprawą Marco Paixao, który wykorzystał dobre dogranie aktywnego Pawła Stolarskiego i z bliska wepchnął piłkę do bramki wrocławian. Chwilę później był już remis za zaprawą drugiego celnego uderzenia króla strzelców poprzedniego sezonu. Po dośrodkowaniu z rzutu rożnego Daniela Łukasika Marco wyskoczył najwyżej w polu karnym Śląska i głową po raz drugi pokonał Jakuba Wrąbla.
Po odzyskaniu remisu podopieczni Piotra Nowaka zdecydowanie przejęli inicjatywę w spotkaniu i dążyli do zdobycia trzeciej bramki. W 77. minucie bliski wpisania się na listę strzelców był Mateusz Lewandowski, ale jego uderzenie minimalnie minęło słupek bramki Śląska.
Chwilę później na stadionie we Wrocławiu na tablicy wyników wyświetlił się rezultat 3:2, ale dla Śląska. Po dośrodkowaniu z rzutu rożnego znów błąd popełnił Kuciak, który nie zdołał wypiąstkować piłki, a ta spadła wprost do Piotra Celebana. Kapitan Śląska po raz drugi w tym meczu umieścił ją w siatce, ustalając końcowy wynik spotkania.
Następne spotkanie gdańszczanie rozegrają na włąsnym boisku 5 sierpnia (sobota) z Górnikiem Zabrze.
Śląsk Wrocław – Lechia Gdańsk 3:2 (2:0)
Bramki: Celeban (5., 79.), Kosecki (30.) – M. Paixao (48., 53.)
Żółte kartki: Srnić, Robak, Madej – Lewandowski, Łukasik, Vitoria
Śląsk: Wrąbel – Pawelec, Celeban, Tarasovs, Cotra – Pich, Chrapek (64. Madej), Srnić, Riera (75. Mak), Kosecki (85. Piech) – Robak
Lechia: Kuciak – Nalepa (46. Kuświk), Vitoria, Nunes, Wawrzyniak – Stolarski, Matras, Łukasik (79. Kovacević), Schikowski (46. Lewandowski), F. Paixao – M. Paixao
lechia.pl