Rodzina Grimsmannów, Polaków z Wolnego Miasta Gdańska. Wilhelm Grimsmann, redaktor działu lokalnego "Gazety Gdańskiej",
został stracony wraz z synem Zygmuntem (stoi, po prawej), asystentem pocztowym, 22 marca 1940 r. Helena Grimsmann, żona Wilhelma, zmarła w KL Ravensbrück
mat. Muzeum Stutthof
Sylwetki trzech Polaków
Autorką książki „Polska Matką naszą … zbrodnia na Polakach z Wolnego Miasta Gdańska w obozie Stutthof” jest dr Danuta Drywa z Muzeum Stutthof.
- Album opowiada o tragicznych losach działaczy polskich z przedwojennego Gdańska. Za swoje zaangażowanie w krzewienie polskiej kultury, nauki, tradycji i wiary katolickiej zostali zamordowani przez Niemców 11 stycznia i 22 marca 1940 r. - mówi Danuta Drywa.
W drugiej części książki znajdują się natomiast sylwetki trzech działaczy polonijnych - Bernarda Hilarskiego, Witolda Nełkowskiego i Leona Trzebiatowskiego - którzy stracili życie w lasach w pobliżu KL Stutthof.
- Historia ich życia symbolizuje wszystkich, którzy zginęli w tych dwóch egzekucjach 83 lata temu - podkreśla Danuta Drywa.
Niepublikowane wcześniej zdjęcia i dokumenty
Opisowi losów Bernarda Hilarskiego, Witolda Nełkowskiego i Leona Trzebiatowskiego towarzyszą dokumenty, które nie ujrzały do tej pory światła dziennego.
Jest to sześć oryginalnych listów Witolda Nełkowskiego wraz z tłumaczeniem z języka niemieckiego na polski oraz trzy pisma jego żony do obozów koncentracyjnych Sachsenhausen, Dachau i Mauthausen w sprawie zaginionego męża.
Listy Witolda Nełkowskiego do żony nie były wcześniej publikowane
mat. Muzeum Stutthof
Jak tłumaczy Danuta Drywa listy Witolda Nełkowskiego pisane w Pröbbernau (dziś Przebrno, stanowiące część Krynicy Morskiej - przyp. red.), gdzie wraz z innymi więźniami budował wał przy Zalewie Wiślanym, miały charakter oficjalny i musiały być sporządzone w języku niemieckim.
- Uderzające jest to, że w żadnym z listów Witolda Nełkowskiego, a ostatni jest datowany na 26 grudnia 1939 r., nie ma żadnego śladu, aby obawiał się o swoje życie - dodaje autorka książki.
„Moja najdroższa żono!
Z całego serca dziękuję ci za twoje świąteczne pozdrowienia. Bardzo mi przykro, że znów jesteśmy tylko z nadzieją, ale nie ma nic innego. Święta Bożego Narodzenia spędziłem w kręgu moich dowódców, między innymi również z Alfredem. Śpiewaliśmy do dwunastej w nocy. Wiele łez zostało przełkniętych w ciszy, ale ogólnie było to bardzo uroczyste. Po świętach powinienem udać się stąd w inne miejsce, gdzie jeszcze nie wiem. Dlatego moja ukochana nie pisz do mnie wcześniej, dopóki nie otrzymasz ode mnie listu z nowego miejsca. […] Jest dużo koleżeństwa i nie ma też różnic między nami. Jestem zdrowy i mam nadzieję, że jesteś również moje kochanie zdrowa. W tych czasach to jest najważniejsze. Co robią dzieciątka? Czy są też grzeczne i dobrze się zachowują? Były to smutne święta Bożego Narodzenia, ale nie pozwól dzieciom poczuć, że jest to w ogóle możliwe. Zima przeszła już wystarczająco szybko. Tęsknię za tobą i po ostatnim liście myślę o tobie dzień i noc. Jak często jestem z Tobą w moich myślach, jest to całkiem zgodne z pragnieniem mojego serca. […] Dla mnie to już od dawna są święta. Nie musimy pracować w święta, a ja dobrze spałem znowu od 3 miesięcy. Pierwszą noc spałem bardzo dobrze, ponieważ mieliśmy fajny marsz do 18 kilometrów w śniegu z bagażem. Rano o drugiej wstaliśmy i o piątej wyruszyliśmy w drogę. […] Za kilka dni ten rok się kończy. Był bogaty w doświadczenia i łzy, ale jeśli spojrzymy bardzo szczerze, to zobaczymy, że doświadczyliśmy również szczęśliwych dni, które są zbyt cenne…bo było ich tak mało. Ale dziękuję również Stwórcy za to, że utrzymał was przy życiu i dał wam zdrowie. […] Niech rok 1939 był ostatnim rokiem, w którym byłaś smutna i wszystkie następne lata przyniosły ci tylko szczęście i słońce. I na koniec mam osobiste życzenie: kochajmy się i bądźmy przekonani, że żadna moc na ziemi nie jest w stanie zatrzymać mojej gorącej miłości do Ciebie […].”
Witold Nełkowski, kolejarz z zawodu, członek Gminy Polskiej Związku Polaków w WMG, został rozstrzelany przez Niemców 11 stycznia wraz z 21 innymi przedstawicielami polskiej społeczności.
W albumie wydanym przez Muzeum Stutthof jest też, niepublikowanych wcześniej, 12 zdjęć rodziny Bernarda Filarskiego i oryginalne pismo jego żony Wiktorii Filarskiej do KL Ravensbrück, gdzie została osadzona ich córka Wanda.
Upamiętniono polskich działaczy w Wolnym Mieście Gdańsku w rocznicę egzekucji
Bernard Filarski, z zawodu lekarz stomatolog, był w Wolnym Mieście Gdańsku jednym z pierwszych członków Towarzystwa Gimnastycznego „Sokół” i Komitetu Budowy Domu Polskiego. Należał również do Macierzy Szkolnej i współorganizował polskie szkolnictwo podstawowe i średnie. Był także jednym z założycieli Związku Harcerstwa Polskiego w WMG. Został rozstrzelany 22 marca 1940 r.
W najnowszym wydawnictwie sztutowskiego muzeum znalazło się także, nieznanych wcześniej publicznie, 12 zdjęć razem z dokumentami rodziny Leona Trzebiatowskiego, zamordowanego przez Niemców 22 marca 1940 r. Jest wśród nich np. przekaz pieniężny wysłany przez bliskich do Leona Trzebiatowskiego z jego numerem więziennym 3 371.
- Pamiątki te otrzymaliśmy niedawno od wnuka Leona Trzebiatowskiego. To dla nas bardzo cenny dar, ponieważ dokumenty po zamordowanych w dwóch egzekucjach Polakach w większości się nie zachowały. Niemcy specjalnie niszczyli wszelkie ślady po tych osobach, bo z nielicznymi wyjątkami, nie wpisano ich nawet do księgi zmarłych - tłumaczy Danuta Drywa.
Ekshumacje po 6 i 39 latach
Mord na Polakach z Wolnego Miasta Gdańska przeprowadzono w terenie leśnym, w odległości ok. 2,5 km od obozu koncentracyjnego Stutthof. W pierwszej egzekucji 11 stycznia 1940 r. życie straciły 22 osoby. 22 marca tego samego roku rozstrzelano natomiast 67 przedstawicieli Polonii.
Wśród zamordowanych przez Niemców w lasach niedaleko Sztutowa byli też zasłużeni dla środowiska polskiego w WMG przedstawiciele duchowieństwa: ks. Franciszek Rogaczewski oraz ks. Bronisław Komorowski.
Ekshumacja ofiar z marcowej egzekucji miała miejsce w 1946 r. Szczątki osób zastrzelonych w styczniu 1940 r. wydobyto natomiast z ziemi dopiero w 1979 r.