Zbudował teatr, choć chciał być reżyserem

– Dajemy miastu prawdziwy „powiew międzynarodowy”, którego w Gdańsku brakowało – uważa Jerzy Limon, dyrektor Gdańskiego Teatru Szekspirowskiego oraz rozpoczynającego się w piątek 31 lipca 19. Festiwalu Szekspirowskiego.
31.07.2015
Więcej artykułów poświęconych Gdańskowi znajdziesz na stronie głównej gdansk.pl

Prof. Jerzy Limon
Profesor Jerzy Limon. Fot. Rafał Placek

Mirosław Baran: Jak się czuje osoba, która wybudowała teatr?

Jerzy Limon: – Wciąż czuję napięcie. Procedury związane z przekazaniem budynku jeszcze nie są zakończone. Biurokracja jest prawdziwym molochem, nie tylko u nas, ale też w Brukseli. Potrafi zniszczyć całą radość z tworzenia. Ale nie będę zrzędzić. Uważam, że stworzyliśmy dzieło wyjątkowe. Główna w tym zasługa naszego architekta, Renato Rizziego. W ostatnim czasie zdobyliśmy dwie nagrody architektoniczne. Pierwsza to nagroda Stowarzyszenia Architektów Polskich za najlepszy obiekt architektoniczny 2014 roku, wzniesiony ze środków publicznych. Druga to niemiecka prestiżowa Iconic Award za projekt roku. Jej wręczenie odbędzie się na początku października w Monachium.

Nie czuje Pan satysfakcji, ulgi, dumy?

– Mamy bardzo wierne grono hejterów. Każda wzmianka o teatrze – nieważne, czy dobra, czy zła – wywołuje natychmiastowe negatywne reakcje. Ale oczywiście czuję radość z powstania budynku. Radość będzie większa, gdy budynek będzie żył, spełniał nasze oczekiwania. Tu mamy jeszcze wiele do zrobienia. Pierwszy nasz sezon już prawie minął, pewnie podsumujemy go we wrześniu. Na razie bardzo nas cieszy duża frekwencja. Na „Wesołe kumoszki w Windsoru” przychodzi średnio 500 widzów. Nasz teatr miesięcznie odwiedza około 15 tysięcy osób. Ludzie przychodzą na spektakle, ale też – kierowani ciekawością – zwiedzają budynek, spacerują po murach. To bardzo budujące. Zresztą, nie będę więcej narzekał. Mam to szczęście, że połączyłem pasję z pracą zawodową. Uważam się za szczęśliwca, że mi się to udało. Choć gdybym miał drugie życie, to chciałbym być reżyserem filmowym...

Naprawdę?

– Tak. W kinie interesuje mnie łamanie porządku przyczynowo-skutkowego fabuły, możliwość zabawy czasem. Lubię też science-fiction, ale dobrze zrobione, bez potworów i podobnych rzeczy.

Wróćmy jednak do teatru. Co Teatr Szekspirowski – jako budynek, ale także jako instytucja – da miastu w najbliższych latach?

– Już teraz dajemy – zwłaszcza w teatrze – prawdziwy „powiew międzynarodowy”, którego w Gdańsku brakowało. Od lat, organizując Festiwal Szekspirowski, zapraszaliśmy przedstawienia z całego świata. Teraz organizujemy cykl „Teatry Europy”; za nami Tydzień Flamandzki, Brytyjski, Rumuński, przed nami, już w październiku tego roku, Tydzień Gruziński. Na przyszły rok planujemy Tydzień Litewski, Hiszpański i – być może – Ukraiński. Druga rzecz, to działania edukacyjne, które w naszych planach i marzeniach mają objąć cały region. W trakcie tegorocznego Festiwalu Szekspirowskiego zaplanowaliśmy aż 26 różnych wydarzeń edukacyjnych. Również takich na poziomie dobrego uniwersytetu. Chcemy takie projekty rozwijać na większą skalę i stworzyć w teatrze centrum działań edukacyjnych. Chciałbym także, aby przestrzeń teatru była miejscem przenikania się sztuk. Jesteśmy po wstępnych rozmowach z Centrum Sztuki Współczesnej Łaźnia, Instytutem Wyspa, Akademią Sztuk Pięknych czy Muzeum Narodowym. Zaczynamy już jesienią wystawą prac Henryka Cześnika.

Myśli Pan o budynku teatru za – powiedzmy – 100 lat?

– Hmmm... Pewnie budynek będzie wdzięcznym przedmiotem opisów historyków sztuki i historyków architektury. Mam nadzieję, że nadal będzie pełnił swoją funkcję artystyczną. Podobną wiarę wyrażali angielscy aktorzy 400 lat temu. Starali się przekonać rajców gdańskich do zgody na występy, pisali w suplice: „nasza sztuka będzie trwała, podziwiana przez światłych ludzi, tak długo, jak świat istnieje”. Może to naiwne, ale wciąż wierzę, że połączenie działań edukacyjnych z artystycznymi będzie budowało widownię na przyszłe lata. Bo na system edukacji, nawet ten uniwersytecki, nie ma już co liczyć.

A jaki będzie tegoroczny Festiwal Szekspirowski? Pojawi się na nim sporo muzyki.

– Faktycznie. Mamy koncerty The Tiger Lillies i Portugalki Marii João. Muzyka odgrywa ważną rolę także w „Hamlecie” The Tiger Lillies czy spektaklu Grzegorza Brala. Choć jeśli miałbym mówić o jakiejś dominancie, to znów będzie nią… różnorodność. Wystarczy spojrzeć na polskie przedstawienia: Pawła Miśkiewicza, Jana Klaty i Krzysztofa Garbaczewskiego. Trzech reżyserów i trzy różne spojrzenia na Szekspira. O konkretnych tytułach sztuk już od dawna nie ma co rozmawiać. Możemy zbudować festiwal na samych adaptacjach jednego utworu, na przykład „Hamleta”, a każda inscenizacja będzie zupełnie inna. Podobną różnorodność znaleźć można w tegorocznych propozycjach zagranicznych. Do tego dochodzi „Makbet” w reżyserii Luka Percevala, który jest klasą samą w sobie.

Prof. Jerzy Limon – anglista i teatrolog, dyrektor Gdańskiego Teatru Szekspirowskiego oraz Festiwalu Szekspirowskiego. Wykładowca Uniwersytetu Gdańskiego, ma na swoim koncie kilkadziesiąt publikacji naukowych, wydanych po polsku i angielsku. Napisał także kilka powieści; ostatnia z nich to „Młot na poetów albo Kronika ściętych głów”, wydana w 2014 roku. Jest założycielem i prezesem Fundacji Theatrum Gedanense, która przez ponad 20 lat starała się doprowadzić do budowy w Gdańsku teatru – w miejscu, gdzie w XVII w. istniała Szkoła Fechtunku, pełniąca także funkcje teatralne.

Zobacz także:

19. Festiwal Szekspirowski w Gdańsku

Program 19. Festiwalu Szekspirowskiego

Gdański Teatr Szekspirowski

TV

Trzeci mikrolas w Gdańsku. Wspólne sadzenie w Pieckach - Migowie