Specyficzne wielkanocne śniadanie rozpoczęło się o godz. 7.40. W Wielką Niedzielę, 21 kwietnia, zgromadzonych przy tzw. rampie obok gmachu Dworca Głównego PKP w Gdańsku witało ciepłe, wiosenne słońce. O tej porze w kolejce po paczki i ciepły żurek stało już ponad 200 osób. W ogonku ludzie z wyglądu bezdomni, seniorzy, młodzi, w średnim wieku, całe rodziny - od dziadków po wnuki.
Zebranych powitał dominikanin o. Paweł Koniarek, duszpasterz “Górki” działającej przy dominikańskim klasztorze.
- W ten poranek zmartwychwstania życzę państwu, obojętnie co się dzieje w waszym życiu, obojętnie co się już wydarzyło i obojętnie, co was czeka jutro, żebyście nigdy nie wątpili w swoją godność i w to, że Jezus was kocha - mówił dominikanin, zaprosił do wspólnego odmówiena Ojcze Nasz i życzył wesołych świąt.
Tłum ruszył spokojnie w kierunku rozdawanych przez studentów paczek, skąd przechodził dalej, w kierunku “polowej kuchni” z której roznosił się zapach aromatycznego, przyprawionego ziołami żurku (z sutym wkładem kiełbasy i jaja). Kto chciał, nadstawiał słoik i dostawał zupę na wynos, większość jednak jadła na placu.
Życzenia zebranym złożyła także prezydent Gdańska Aleksandra Dulkiewicz, podziękowała młodzieży za zaangażowanie w przygotowanie wielkanocnego śniadania.
- Zawsze podajemy, że na śniadanie dla potrzebujących przychodzi około 600 osób i tyle paczek szykujemy, ale przyznam szczerze, że od paru lat zdarza się, że prezentów jest za mało - mówi Maria Korczyńska, koordynatorka śniadania wielkanocnego “Górki”. - Dlatego dziś oddelegowaliśmy kilka osób do zliczenia wszystkich, którzy dziś się tu pojawią, żebyśmy na przyszłość wiedzieli, czy powiększyć obecną pulę, bo ci ludzie naprawdę potrzebują tej pomocy. W naszych paczkach znajdują się najpotrzebniejsze rzeczy: pasta do zębów i szczoteczka, żel i szampon do włosów…. Po takie artykuły przychodzą tu ludzie od prawie 27 lat.
W paczkach tegorocznych jest także ciasto świąteczne, jest skakanka, ryż, herbata ekspresowa...
- Organizujemy nasze spotkanie w sam dzień Wielkanocy, rezygnując właściwie ze śniadań z własną rodziną po to by być tutaj, zjeść żurek z potrzebującymi, rozdać im paczki. Bo te święta są na pamiątkę zwycięstwa miłości nad śmiercią, a miłość możemy okazać również potrzebującym, właśnie w taki sposób - opowiada studentka i podkreśla, że nie tylko paczki i miska zupy są tu istotne.
- Rozmawiamy z potrzebującymi, jak z każdym innym człowiekiem. Nie ma przecież między nami różnic, poza tą, że im gdzieś po drodze powinęła się noga i wylądowali na ulicy. Powiem szczerze, nie znam osoby, która tylko poprzez własne błędy się na niej znalazła - tłumaczy Maria Korczyńska.
Tradycja zapraszania na posiłek na dworcowym placu wywodzi się z czasów, gdy duszpasterzem “Górki” (w latach 1989-95) był o. Michał Zioło. Zakonnik powołał wówczas Bank Otwartych Serc i rozpoczął ze studentami akcję wydawania obiadów czwartkowych właśnie tutaj. Od lat zamiast obiadów jest śniadanie wielkanocne.
Ogrom produktów rozdawanych tego dnia to efekty współpracy ze sponsorami: od jednych “Górka” pozyskuje dary (np. chleb i wypieki, które zostają na koniec dnia), u drugich uzyskuje towar w znacznie niższej cenie; trzeci z kolei przekazują pieniądze na poczet przygotowania śniadania wielkanocnego.
Co roku studentom pomagają także gdańszczanie i gdańszczanki - w transporcie, w pakowaniu, w gotowaniu, przychodzą też wesprzeć w trakcie wydarzenia.
Studenci z duszpasterstwa przygotowują także kolację wigilijną.