Pikieta odbyła się w czwartek, o godz. 18, pod hasłem “Wolne Sądy”. Jej organizatorem był pomorski Komitet Obrony Demokracji. 200 osób to niewielka frekwencja w porównaniu z wielotysięcznymi manifestacjami, do jakich doszło w tym samym miejscu w lipcu br. Wtedy protest zawieszono po tym, jak prezydent Andrzej Duda zawetował dwie z trzech ustaw o sądownictwie forsowanych przez PiS.
- Dzisiaj nie jesteśmy liczną grupą, ale jesteśmy pierwszą kostką domina, które rozsypie się jutro po całym kraju - przekonywał jeden z organizatorów. - Jutro w całym kraju, pod wszystkimi sądami, będzie nas tyle co w lipcu.
- No, niestety musimy się spotykać w tę jesień - mówił przed gmachem Sądu Okręgowego w Gdańsku Bogdan Borusewicz, wicemarszałek Senatu RP. - Tak, przyjemnie jest się spotykać, ale nie w takich okolicznościach… Okolicznościach, które pokazują, że te weta prezydenta to była gra wewnętrzna w PiS-ie. A elementem nie były zmiany w ustawie i spowodowanie, by te ustawy dwie - o KRS-ie i Sądzie Najwyższym - były zgodne z konstytucją, ale przedmiotem rozmów były sprawy personalne.
Gdy do uczestników manifestacji dołączył Lech Walęsa, rozległy się oklaski.
- Czuję, że musimy coś zrobić - mówił lider pierwszej “Solidarności”, noblista, były prezydent RP - Chyba zauważacie, że z Polską źle się dzieje… Niszczą wszystko, co do tej pory zdobyliśmy. Wszędzie, cały świat burzą z nami. I dlatego musimy wziąć się do roboty. Ja myślałem, że będę już odpoczywał… No, trochę się w życiu napracowałem… Ale z tego, co widzę, trzeba jednak zejść z urlopu i zabrać się do roboty. Będę próbował do was dołączyć. Oczywiście nie chcę żadnych miejsc, nie chcę żadnych przyszłościowych funkcji, nic nie chcę… Musimy zrobić wszystko, by jak najszybciej tę bandę odrzucić od władzy, bo naprawdę zrobią nam rzeczy nieprzyjemne.
Wśród uczestników manifestacji można było zauważyć samorządowców, m.in. prezydenta Sopotu Jacka Karnowskiego i Piotra Grzelaka, zastępcy prezydenta Gdańska ds. polityki komunalnej.