Z roku na rok wzrasta liczba przypadków zachorowań na boreliozę na Pomorzu. W województwie pomorskim w 2015 roku zarejestrowano 885 przypadków takich zachorowań, w 2016 roku było ich 1315, a w pierwszym kwartale 2017 roku zanotowano już 263 przypadki.
- Nie straszyłabym jednak dużym wzrostem ukąszeń i zachorowań a na boreliozę - uspokaja Anna Obuchowska zastępca dyrektora Wojewódzkiej Stacji Sanitarno Epidemiologicznej w Gdańsku. - Przede wszystkim coraz więcej osób zgłasza się po ukąszeniu kleszcza do lekarza, coraz więcej borelioz jest zdiagnozowanych i potwierdzonych. Więcej wiemy o zagrożeniach wynikających z ukąszenia kleszcza i częściej szukamy pomocy u lekarza.
Kleszcze tylko w lasach? O tym trzeba zapomnieć
Jak informują specjaliści z wojewódzkiego Sanepidu w Gdańsku na systematyczny wzrost ilości rejestrowanych zachorowań na boreliozę wpływ mają prawdopodobnie trzy główne czynniki: spędzanie przez ludzi większej ilości czasu na spacerach, wycieczkach rowerowych itp, cieplejsze zimy i wiosny sprzyjające przeżywalności gryzoni, głównych żywicieli kleszczy oraz powodujące wzrost aktywności biologicznej larw i nimf, co skutkuje wzrostem odsetka zakażonych kleszczy i coraz bardziej dostępna diagnostyka laboratoryjna.
Kleszcze podczas zimy zapadają w letarg, budzą się z wiosną, jak tylko miną mrozy, nawet już w marcu i kwietniu i są aktywne do października. Już dawno powinniśmy zapomnieć o teoriach, że kleszcza można złapać tylko w lesie lub za miastem. Te pajęczaki mogą być wszędzie tam, gdzie rosną krzaki, wysokie trawy i drzewa czyli na miejskich skwerach, parkach, trawnikach, przydomowych ogródkach.
- Te żyjące w lasach, które są dla nich środowiskiem naturalnym są głodniejsze, bo w lesie jest mniej ludzi - dodaje Anna Obuchowska. - Dlatego można powiedzieć, że atakują z większą determinacją. Te w mieście są bardziej najedzone, bo jest więcej ludzi, także psów i kotów. Nie każde ukąszenie kleszcza oznacza, że zachorujemy na cokolwiek, bo nie wszystkie są zakażone.
Kolejki na leczenie boreliozy
Borelioza w początkowej fazie choroby objawia się u połowy zakażonych charakterystyczym rumieniem na skórze, także objawami przypominającymi grypę. Fakt, że rumień nie występuje, nie oznacza, że nie mogliśmy zachorować! Kleszcz może zarazić nas boreliozą, która może rozwinąć się w neuroboreliozę czyli zapalenie opon mózgowo-rdzeniowych i mózgu, możemy zachorować też na zapalenie stawów czy zaburzenia rytmu serca. Boreliozę leczy się antybiotykami.
- Zawsze gdy znajdziemy kleszcza na swoim ciele, nawet gdy nie ma rumienia, trzeba brać pod uwagę, że zakażenie może nastąpić - dodaje Obuchowska. - Iść do lekarza pierwszego kontaktu, wykonać badania. Co do wyciągnięcia kleszcza - najważniejsze to wyciągnąć go w całości. Można iść na izbę przyjęć do szpitala, kupić specjalne chwytaki w aptece.
W Gdańsku specjalistyczne leczenie boreliozy w oparciu o kontrakt z NFZ prowadzi Poradnia Chorób Zakaźnych przy Pomorskim Centrum Chorób Zakaźnych i Gruźlicy, na Pomorzu zajmuje się tym Wojewódzki Szpital Specjalistyczny w Słupsku, Poradnia Chorób Zakaźnych przy Uniwersyteckim Centrum Medycyny Morskiej i Tropikalnej w Gdyni i Poradnia Chorób Zakaźnych w Niepublicznym Zakładzie Opieki Zdrowotnej Nr 1 w Rumi.
Aby dostać się do tych placówek, trzeba mieć skierowanie od lekarza pierwszego kontaktu, niestety we wszystkich na leczenie - jeśli nie jest to stan wymagający szybkiej interwencji - trzeba czekać od kilku miesięcy do ponad roku.